poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 17

Dwa tygodnie  później...

Siedziałam w moim nowym biurze i czekałam na 13. Wtedy właśnie miałam przerwę na lunch, na którą wybierałam się z moim kochanym chłopakiem. Z niecierpliwością przeglądałam jakieś tam papiery. Na przeciwko mnie miała biurko Katie. Można powiedzieć, że była moją asystentką. Fajna z niej dziewczyna, rok młodsza ode mnie. W ogóle praca w Ministerstwie sprawiała mi coraz więcej radości. Myślałam, że to nie dla mnie, ale okazało się inaczej. Znów spojrzałam na zegarek. Zostało 5 minut. Postanowiłam, że już pójdę po blondyna. Wzięłam torebkę i skierowałam się do wyjścia.
- Wrócę niedługo- powiedziałam i wyszłam. Do biura Draco nie było daleko. Tylko kilka korytarz. Szybko je pokonałam i weszłam do środka. Od razu powitał mnie uśmiech jego sekretarki. Była bardzo miła, ale trochę brzydka. Dlatego nie byłam zazdrosna.
- Draco u siebie?- zapytałam, zbliżając się do gabinetu blondyna.
- Niestety wyszedł. Był strasznie zdenerwowany. Powiedział, że już nie wróci- na te słowa zatrzymałam się
w bez ruchu. Jak to wyszedł?
- A mówił coś jeszcze?
- Nie nic.
- Aha. Dzięki- odparłam i wyszłam z pomieszczenia. O mało co, a wpadłabym na... Blaise?! Co on tu robił?
- Mionka. Mam dla ciebie wiadomość- odparł i pociągnął mnie za sobą. Weszliśmy do jakiegoś pustego pomieszczenia.
- Czy coś się stało?- zapytałam. Przeczuwałam najgorsze.
- Tak...- w jego oczach widziałam smutek- Narcyza, ona... Ona nie żyje- nie mogłam w to uwierzyć. Choć nie byłyśmy zbyt blisko, łzy popłynęły mi po policzkach.
- Jaak to się stało?- wydukałam.
- Źle się poczuła. Znalazła się w Mungu i przed chwilą zmarła.
- Co z Draco?
- Jest załamany. Mionka. Ja nie wiem gdzie on jest. On zniknął- zamarłam. Wiedziałam, że pewnie mu jest ciężko. Ale, że zniknął?!
- A co jeśli...- po głowie chodziły mi już przeróżne myśli.
- Nie możesz tak myśleć ! On nic sobie nie zrobi ! Nie zostawi cię!
- Czy on coś mówił?
- Powiedział, że cię kocha- zaczęłam coraz bardziej płakać. Diabeł podszedł do mnie i mnie przytulił.
- On wróci. Słuchaj, nie powinnaś być teraz sama. Teleportuj się do Ginny, a ja załatwię ci zwolnienie.
- Dzięki- wyciągnęłam różdżkę i się teleportowałam, zostawiając go samego. Przeszłam przez bramkę
i podeszłam do drzwi. Zapukałam. Drzwi otworzyła mi smutna Ginny. Na pewno już wiedziała. Od razu rzuciła mi się na szyje.
- Wszystko będzie dobrze. On wróci. Musi się tylko pozbierać.
- A co jeśli on sobie coś zrobi?- nie chciałam tak myśleć, ale wyobrażałam sobie najczarniejsze scenariusze.
- Nie mów tak! On wie, że cie nie może zostawić. Przecież cię kocha. Nie zrobi ci tego !
- Boje się o niego. Wiem, że jest mu ciężko- bezsilna opadłam na sofę - Dlaczego on tak zniknął? Nawet nic mi nie powiedział.
- To się stało tak szybko- nagle usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi. Do środka wszedł Blaise.
- Załatwione. Masz dwa dni wolnego- odparł, po czym usiadł koło Ginny i objął ją ramieniem.
- Czy ja o czymś nie wiem?- zapytałam, patrząc na nich pytająco.
- Jesteśmy razem!- oznajmiła ruda.
- To gratulacje!- zawołałam przez łzy- Wiecie co. Ja będę się zbierać. Wolę tam być, jakby wrócił- nie czekając na to co powiedzą teleportowałam się do mojego mieszkania.

***
Draco

Teleportowałem się w miejsce, gdzie nikt nie miał prawa mnie znaleźć. Byłem tam tylko raz. Z nią. Z kobietą, która mnie urodziła wychowała i nauczyła żyć. To ona była dla mnie podporą, kiedy ojciec się nade mną znęcał. Była najlepsza. Właśnie, była. Odeszła z tego świata! Na zawsze. Spacerowałem sobie plażą. Rozmyślając o niej. O wszystkim, co dla mnie zrobiła. Miałem ochotę się utopić. Być z nią. Być z moją mamą. Jednak wiedziałem, że tam w Londynie czeka na mnie mój największy skarb. Ktoś, kto był dla mnie najważniejszy. Wiedziałem, że moja mama nie chciałaby żeby to zrobił. Łzy same spływały mi po policzkach. Pewnie ona się  się teraz o mnie martwi. Niestety nie mogę być teraz z nią. Muszę wszytko przemyśleć, poukładać sobie. Spojrzałem na morze. 


Zerwał się wiatr. Wiedziałem, że zaraz zacznie padać. Jednak nie obchodziło mnie to. Choć nie było jej kilka godzin, i tak bardzo tęskniłem. Ciekawe, co w tej chwili myślał mój ojciec? Czy za nią tęsknił? Na pewno tak. Kiedy się z nim widziałem, zobaczyłem, że był smutny. Jednak nie płakał. Oczywiście. On nigdy nie płakał i nie płacze. Ja w takich sytuacjach nie mogłem być silny. Nie chciałem być silny. Nagle poczułem, że coś spadło mi na ramię. Tak jak przypuszczałem. Zaczął padać deszcz. Szedłem dalej przed siebie. 
W pewnej chwili się zatrzymałem. Ona na pewno by chciała, żebym był silny. Po chwili byłem cały mokry. 
Nagle zobaczyłem małego chłopca biegnącego w moją stronę. Za nim biegła jakaś kobieta. Jednak była za daleka. Podbiegłem do tego chłopczyka. Blondynek. Przypomniałem sobie moje dzieciństwo. Dobiegłem do niego. 
- Cześć. Jak masz na imię?- zapytałem i kucnąłem obok niego.
- Joe. A ty?
- Ładnie. Ja jestem Draco. To twoja mama za tobą biegnie?
- Tak. 
- Dlaczego jej uciekłeś?
- Chciałem sobie pobiegać, ale mieliśmy wracać do domu. A ja chcę biegać ! Dlaczego jesteś smutny?
- Straciłem jedną z najważniejszych osób w moim życiu- łzy znów popłynęły mi po policzkach.
- Nie płacz. Potrzebujesz kogoś kto cię pocieszy. Nie możesz być sam- bardzo zdziwiły mnie jego słowa. Już miałem o coś zapytać, jednak właśnie przybiegła jego mama.
- Bardzo ci dziękuję. Joe chodź. Nie możesz mi tak uciekać- powiedziała kobieta i razem z chłopcem zaczęli się oddalać. Nagle chłopczyk się odwrócił i pomachał mi. Ja również mu odmachałem. Zacząłem się zastanawiać nad jego słowami. Wiedziałem, co musiałem zrobić.

***
Hermiona

Wróciłam do mieszkania. Ściągnęłam szpilki i rzuciłam się na sofę. Zaczęłam płakać. Nie potrafiłam się pozbierać. Bałam się o niego. Cholernie się bałam. Płakałam również za Narcyzą. Choć nie znałam jej dobrze, wiedziałam, że była wspaniałą kobietą. Może to dzięki niej Draco się zmienił. Chciałam trochę lepiej ją poznać. Jednak to już nie było możliwe. Wstałam i skierowałam się do okna. Zaczęło się powoli ściemniać. Moim ciałem zawładnął już strach.
- Draco, gdziekolwiek jesteś odezwij się!- krzyknęłam sama do siebie. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Podbiegłam szybko do niego i odebrałam. Miałam nadzieję, że to dzwonił blondyn.
- Halo- odparłam z nadzieją w głosie.
- Odzywał się?-w słuchawce zabrzmiał głos Blaisa. Łzy znowu napłynęły mi do oczu.
- Nie.
- Miona, wiem, że jest ci ciężko. Ale ja wierzę, że on wróci. 
- Proszę cię. Nie pocieszaj mnie. 
- Zawiadomisz nas kiedy się odezwie?
- Tak. Wybacz, ale muszę kończyć- powiedziałam i rozłączyłam się. Znowu się rozpłakałam. Bez zastanowienia podeszłam do szafki, w której trzymałam alkohol. Na szczęście znalazłam tam butelkę Ognistej. Nalałam trochę do szklanki i wypiłam za jednym razem. Cała roztrzęsiona opadłam na sofę. Nalałam sobie jeszcze. Jednak tego nie przełknęłam. Rzuciłam szklanką o ścianę. Nie miałam ochoty tego zbierać. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Szybko podbiegłam do drzwi. Nie zważałam na nic. Nawet na to, że wbiłam sobie szkło do stopy. Otworzyłam drzwi. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe. W drzwiach stał Draco! Łzy znowu popłynęły mi po policzkach. Chciałam się na niego rzucić, jednak nie wiedziałam, czy on też podziela mój entuzjazm. Przesunęłam się dając mu znak, żeby wszedł. Podszedł do mnie i się do mnie przytulił. Brakowało mi tego. Spojrzał mi w oczu i wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek. Nagle moja noga zaczęła coraz bardziej boleć. Oderwałam się od niego i spojrzałam w dół. Zaczęła krwawić. Blondyn chyba to zauważył, bo wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. 
- Coś ty najlepszego narobiła?- wyciągnął różdżkę i po chwili moja rana zniknęła. Odetchnęłam z ulgą. Położył się koło mnie. 
- Bałam się o ciebie- nie chciałam wspominać o Narcyzie. Wiedziałam, że on nie chce o niej rozmawiać.
- Chyba nie sądziłaś, że sobie coś zrobię. 
- Tak właśnie sądziłam- spojrzał na mnie i po chwili już na mnie leżał. 
- Nie mógłbym cię zostawić. Za bardzo cię kocham- odparł i pocałował mnie namiętnie. 
- Draco, mogę cię o coś spytać?- zapytałam odrywając się od niego.
- Oczywiście.
- Czy chciałeś... no wiesz...- nie przeszło mi to przez gardło.
- Tak. Ale wtedy pomyślałem o tobie. Ty chyba byś tego nie przeżyła. 
- A żebyś wiedział. Wiedziałeś, że Ginny i Blaise są razem?
- Co? Jak fajnie. Dwóch ślizgonów i dwie gryfonki- oboje się zaśmialiśmy.
- A właśnie. Miałam do nich zadzwonić, jak się łaskawie zjawisz.
- Nie musisz tego robić teraz - odparł i zaczął całować mnie w szyję. 
- Ciężko ci prawda?
- Tak. Proszę cię nie wspominaj o tym. 
- Dobrze- przyciągnęłam go do siebie i mocno wpiłam się w jego usta. Tak bardzo się o niego bałam. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ostatnio stwierdziłam, że mój blog jest zbyt słodki. Dlatego ten rozdział. Nie chciałam uśmiercać Cyzii, ale musiałam coś napisać, co spowodowałoby, że Draco się załamie. Mam nadzieję, że mimo takiej tragedii rozdział się podoba. Przepraszam, że taki krótki, ale nie jestem dobra w pisaniu długich : )

3 komentarze:

  1. ojj :x szkoda mi strasznie Draco :c co on teraz musi czuć to straszne.
    Dobrze, że ma przy sobie Mionę, która go pociesza, i będzie mu napewno lżej ;)
    czekam na next xd

    zapraszam do mnie: droga-do-milosci.blogspot.com ;3 dopiero zaczynam i chętnie poznam Twoją opinie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Draco, ale na szczęscie ma jeszcze Hermione :)
    Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału:D


    i tak przy okazji zapraszam do siebie na opowiadanie dramione :
    http://sekrety-hermiony.blogspot.com/
    pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Spam, z góry za niego przepraszam i proszę o nie usuwanie :)
    Chcesz dowiedzieć się co ludzie na prawdę myślą o twoim opowiadaniu? Niektórzy nie zawsze piszą całą prawdę, a ja właśnie to robię. Zaczęłam oceniać cudze blogi, ale nie po to by im ubliżyć tylko po to by wiedzieli co lepiej byłoby poprawić. Chcesz być pierwszą osobą, której twórczość ocenię? Zgłoś się już teraz na http://potterowskie-ocenki.blogspot.com/ A jeśli możesz to zareklamuj mnie, będę bardzo wdzięczna ;)

    OdpowiedzUsuń

Informacje

Obserwatorzy