niedziela, 30 czerwca 2013

Miniaturka


Jest tyl­ko jed­no szczęście w życiu, kochać i być kochanym

Ludzie najczęściej na pierwszym miejscu stawiają miłość, rodzinę, dom. Jednak ja wybrałam pracę. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że nie miałam nikogo. Już od roku nie otrzymuję kontaktu z Harrym i Ronem. Tylko z Ginny.  Z Ronem kiedyś byłam, ale rozstaliśmy się. Od tego czasu jestem sama i dobrze mi z tym. Miłością mojego życia jest praca w św. Mungu. Już od 3 lat tu pracuję i jestem jedną z najlepszych uzdrowicieli w całym szpitalu. Dostałam własny gabinet, w którym sama urzędowałam. Jednak to się wkrótce miało zmienić.
- Hermiono, chciałbym ci przedstawić naszego nowego uzdrowiciela- do mojego gabinetu wszedł Joe. Mój szef. Zaraz za nim do środka wszedł....
- Malfoy?!- prawie krzyknęłam.
- Granger? 
- Widzę, że się znacie. Znakomicie. Od dzisiaj będziecie razem pracować. Miłej współpracy życzę- powiedział i wyszedł. Zostałam sama z blondynem. Chcąc nie chcąc musiałam przyznać, że był jeszcze bardziej przystojniejszy niż w szkole. Nie był już tym samym chłopakiem. Był mężczyzną. Doszły mnie słuchy, że się zmienił, że nie patrzy już na czystość krwi. Jednak ja w to nie uwierzyłam. Kiedyś w szkole byłam w nim zakochana, do czego nie chciałam się przyznać. Teraz miałam dziwne wrażenie, że to uczucie 
- Musiałem trafić akurat na ciebie- odparł i usiadł na przy swoim biurku, które sobie wyczarował. 
- Słuchaj nadęty pajacu. Masz mi nie wchodzić w drogę, rozumiesz?
- Oj Granger ty się nic nie zmieniłaś- na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech. Nie skomentowałam jego opinii. Nie miałam zamiaru wdawać się z nim w jakąkolwiek dyskusję. Nagle do środka wpadła Mary.
- Hermi jesteś potrzebna!
- Już idę. Malfoy rusz się. Jak chcesz możesz mi pomóc!- krzyknęłam i wybiegłam z gabinetu. Pobiegł za mną. 
- Granger, mam nadzieję, że dasz mi się wykazać. 
- Zobaczymy!- wbiegłam do sali i mnie zamurowało. Na jednym z łóżek leżała Ginny, a na drugim Zabini!
- Ginny, co się stało?!- podbiegłam do niej i natychmiast zaczęłam ją opatrywać. Z tego co zdążyłam zaobserwować miała kilka ran i złamaną rękę. Była przytomna. 
- Zapytaj tego idiotę!
- Blaise coś ty znowu zrobił?!- krzyknął Malfoy i zabrał się za leczenie swojego przyjaciela.
- Ja nic. To ona! Jechałem sobie spokojnie, a tu ona mi nagle wyszła na ulicę!
- Byłam na pasach ! I światło miałam zielone! Poza tym nie jechałeś wcale spokojnie!- wrzasnęła ruda. 
- Spokojnie Ginny. Później będziesz miała czas na wyjaśnienie tej sprawy, bo coś mi się wydaje, że trochę tu oboje poleżycie- stwierdziła i zajęłam się jej ręką. Po 5 minutach wszystko było ok. 
- Teraz my was zostawimy. Tylko się tu nie pozabijajcie- odparł Malfoy i wyszedł z sali. Poszłam za nim.
- Granger, może pójdziemy na kawę?- stanęłam, jak wryta. Tego się po nim nie spodziewałam. 
- Ty chcesz iść na kawę ze szlamą ?
- Przestań Granger. Czystość krwi nie ma już dla mnie znaczenia. No chodź- odparł i pociągnął mnie w stronę kawiarni. Zamówiliśmy dwa razy latte. 
- Czemu chcesz tu pracować? Myślałam, że jak na arystokratę przystało będziesz pracować w Ministerstwie, albo będziesz miał jakąś dużo firmę- powiedziałam upijając łyk kawy.
- Miałem już swoją firmę, ale mi się znudziła. Dlatego teraz pracuję tu. A ty co? Tak bardzo lubisz pomagać ludziom?
- Oczywiście. Nie byłabym sobą. 
- Oj Granger. Co tam u rudzielca? Dalej jest taki rudy?- zapytał i kpiąco się uśmiechnął. Po raz pierwszy od czasu szkoły zobaczyłam w jego stalowych oczach radość. Nie było w nich smutku, ani tym bardziej pogardy. 
- Nie wiem. Dawno się z nim nie widziałam. 
- Uuu czyżbyś się już nie przyjaźniła z Potterem i Weasley'em?
- Ażebyś wiedział Malfoy! A jak tam twoje panienki. Dalej masz ich z pięćdziesiąt?- byłam z siebie zadowolona. Nadal potrafiłam go wkurzyć. 
- Nie. Zmniejszyłem liczbę do zera- zaśmiałam się. Czułam się dziwnie w jego towarzystwie. Tak, jakbyśmy od dawna byli przyjaciółmi. 
- Czyli nie masz nikogo?- wypowiedziałam, zanim zdążyłam się powstrzymać. Zabrzmiało to tak, jakbym miała na coś nadzieję. A przecież nie mam. Może i jest przystojny i  w ogóle, ale to Malfoy. 
-  Nie mam nikogo. A co? 
- Nic. Może sprawdzimy co tam u naszych pacjentów ulubionych- w myślach błagałam, żeby się zgodził. 
- Ok- odparł. Ulżyło mi. Wstaliśmy od stołu i udaliśmy do sali, w której leżała Ginny i Blaise. Weszliśmy do środka. To co zobaczyłam wywołało ogromny szok na mojej twarzy. Oboje rozmawiali ze sobą!
- Przepraszamy, że przeszkadzamy- powiedziałam i usiadłam na łóżku Rudej- Mam zawiadomić Harrego?- zwróciłam się do Ginny.
- Nie jesteśmy już razem- zatkało mnie. Byli taką wspaniałą parą. 
- Ale dlaczego?
- Nie wyszło nam- odparła obojętnie. Zdziwiło mnie jej zachowanie, ale nic więcej nie powiedziałam. Spojrzałam na zegarek. Za chwilę miałam kończyć pracę, a musiałam wypełnić jeszcze kilka papierów. 
- Ginny, ja muszę iść. Jakby się coś działo, albo jakiś idiota uprzykrzał ci życie, to wiesz co robić.
- Ej!- krzyknął Zabini, jednak nie zwracałam na niego uwagi.
- Jasne. Do zobaczenia jutro. 
- Do zobaczenia- wyszłam i poszłam do mojego gabinetu. Ledwo usiadłam przy biurku, do środka wszedł Malfoy. Zmierzył mnie wzrokiem i usiadł na swoim miejscu. Zajęłam się robotą papierkową, która zajęła mi ok 15 minut. Wypełnione papiery włożyłam do teczki i zaczęłam się zbierać do domu.
- Może cię podwieźć- usłyszałam tuż przy moim uchu. Odwróciłam się i spojrzałam wprost w jego stalowe oczy. 
- Miałam się teleportować, ale jak chcesz możesz mnie podwieźć.
- Świetnie- wzięłam torebkę i wyszłam za nim. Kiedy 4 lata temu ktoś powiedziałby mi, że będę spokojnie rozmawiać z Malfoyem wyśmiałbym go. 
- Ej Granger, czy to nie jest Weasley?- rzeczywiście to był on. Awanturował się z kimś. Szybko tam podbiegłam.
- Ron! Co ty wyprawiasz?!
- A co cię to obchodzi głupia szlamo!?- krzyknął. Łzy napłynęły mi do oczu. Nagle zrobił coś, czego bym się nie spodziewała. Uderzył mnie. Z nosa poleciała mi krew i upadłam. Malfoy w tym czasie zaczął się z nim szarpać. W końcu pojawił się Joe. Szepnął coś Draco, po czym blondyn wziął mnie na ręce
 i teleportowaliśmy się. Znaleźliśmy się w ogromnym domu. Od razu wiedziałam, że to Malfoy Manor.
- Nic ci nie jest?- zapytał i zabrał się za oczyszczanie mojego nosa.
- Nie- odparłam- Nie boisz się, że ktoś mnie tu zobaczy.
- Mieszkam sam. Rodzice umarli- odparł obojętnie. 
- Tak mi przykro.
- Niepotrzebnie. Chyba gotowe- stwierdził i wyszedł z pokoju. Wzięłam torebkę i już miałam się teleportować, ale blondyn wrócił do pokoju. 
- A ty dokąd?
- Do domu. Nie będę ci głowy zawracać.
- Nawet się nie waż. Siadaj, a ja przyniosę ci coś do picia. Na co masz ochotę?- ze zrezygnowaniem usiadłam.
- Wino- znowu zniknął. Rozglądnęłam się po pokoju. Moją uwagę przykuło jedno ze zdjęć. Podeszłam bliżej i wzięłam je do ręki. Przedstawiało ono szczęśliwego Draco z matką. Miał wtedy chyba ok. siedmiu lat. 
- Nikt cię nie nauczył Granger, żeby nie dotykać cudzych rzeczy- usłyszałam przy uchu. Odłożyłam zdjęcie na miejsce.
- Wybacz. 
- Masz- podał mi kieliszek i usiadłam koło niego na sofie- Przepraszam- powiedział to tak cicho, że ledwo usłyszałam. O mało co nie zakrztusiłam się winem.
- Co? Za co?
- Za te wszystkie szlamy, z to wszystko. Wiem, że to wszystko może dziwnie brzmi, ale chciałbym się w końcu uwolnić od tej okropnej przeszłości. Po bitwie ciągle o tobie myślałem. O tym jak bardzo cię skrzywdziłem.
- Tego się nie spodziewałam. Ale ok.
- Dzisiaj w szpitalu wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Hermiono, ja...
- Co?- nie odpowiedział tylko przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Oddałam pieszczotę. W końcu oderwaliśmy się od siebie.
- Granger, czy ja ci kiedykolwiek mówiłem, że się w tobie zakochałem?
- Nie. A ja tobie mówiłam?
- Nie- zaśmialiśmy się oboje. Potem znowu mnie pocałował, aż w końcu przenieśliśmy się do jego sypialni.

***
12 lat później
-  Rose, pospiesz się zaraz wychodzimy!- krzyknęłam. Rose była piękną, 11-letnią  dziewczynką,
o długich, blond włosach i stalowych oczach. Była strasznie podobna do Draco. Nawet z charakteru.
- Kochanie, spokojnie. Na pewno zdążymy
- Wiem, ale się denerwuję. To tak szybko minęło.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Moja mała córeczka tak szybko dorosła- podeszłam do niego
i pocałowałam go w policzek.
- Już nie taka mała tato- nagle koło nas pojawiła się Rose. Draco wziął ją na ręce i wyszliśmy z domu.
- Ale wiesz, że potrafię chodzić?
- Niestety, wiem to- wsiedzliśmy do samochodu i ruszyliśmy na stację King Cross.
- Pamiętasz zasady?- wywróciłam oczami.
- Znowu te twoje zasady?- zapytałam karcącym tonem.
- To jest bardzo ważne.
- Tak tato. Pamiętam. Mam się nie zadawać z dziećmi Pottera i Weasleya.
- Moja córeczka. Mam nadzieję, że trafisz do Slytherinu- po okołu 15 minutach byliśmy już na stacji. Udaliśmy się na peron 9 i 3/4. W oddali zobaczyłam już znajomą rudą czuprynę. Podeszliśmy do niech.
- Państwo Zabini. Miło państwa widzieć- powiedziałam na powitanie.
- Mionka!- krzyknęła Ginny i rzuciła mi się na szyję.
- Naprawdę długo się nie widziałyście- powiedział Blaise.
- Jason mam nadzieje, że zaopiekujesz się Rose.
- Oczywiście- odpowiedział chłopiec. Był on okropnie podobny do Diabełka. Tylko skórę miał jasną. - Dobra, pora wsiadać- odparłam. Ucałowałam Rose na pożegnanie, po czym weszła ona razem
 z Jasnonem do pociągu. Z oczy popłynęły mi łzy.
- Tylko mi tu nie płacz kochanie- usłyszałam tuż przy moim uchu. Odwróciłam się i mocno się
w niego wtuliłam.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też- odpowiedział. Znalazłam moje szczęście. Odnalazłam kogoś, kto kocha mnie mimo moich wad. Dostałam od życia to, o czym zawsze marzyłam.
- Miona, co powiesz na kawę?- spytała Ginny.
- Z miłą chęcią- odparłam. Wzięłam blondyna za rękę i całą czwórką poszliśmy do najbliższej kawiarni.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zamiast się pakować pisałam miniaturkę xd. Taka krótkawa, ale zależało mi, żebym ją skończyła dzisiaj. Tak więc wyjeżdżam. Wrócę za 2 tygodnie. Postaram się (jak mi się na obozie będzie nudziło) napisać coś na kartcę. xd Dedykuję ją Oli ♥
Ps. Miłych wakacji wam życzę :)



piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 23

- Co powiecie o tej?- zapytałam. Razem z Ginny i Pansy wybierałyśmy mi sukienkę na wesele. Obie dobrze się dogadywały więc byłam spokojna.  Przymierzyłam już chyba z 10 sukienek, jednak żadna nie przypadła mi do gustu. Ruda kupiła swoją już tydzień temu, a ja nie.
- Ta jest świetna- stwierdziła Ginny. Nagle do środka ktoś wszedł. Od razu poznałam tą osobę.
- Dafne!- krzyknęła Parkinson i podbiegła do dziewczyny. Przytuliły się i podeszły do nas - Na pewno pamiętacie Dafne
- Oczywiście- odpowiedziałam niechętnie.
- Hermiona! Ale ty się zmieniłaś! Słyszałam, że jesteś z Malfoy'em?
- Tak- odparłam.
- Fajnie. Malfoy to spoko gość. I jaki przystojny. Kiedyś szalałam za nim, ale teraz mam mojego kochanego Notta.
- Dalej jesteście razem?- spytała Czarna.
- Tak. I na razie nie zamierzamy się rozstać.
- A co tam u Astorii?- zapytałam.
- Z nią jest coraz gorzej. Cały czas mówi o Draco. Jest nieobliczalna. Musisz na nią uważać. Ostatnio przyjęła posadę w Ministerstwie. Będzie chciała go odzyskać. A ja nie chcę żeby ona zniszczyła waszego związku- ucieszyłam się , że chociaż ona nie chce tego zepsuć. Kiedy powiedziałam Draco o Astorii był trochę wściekły. Jednak zagwarantował mi, że nie da jej się.
- Dzięki- powiedziałam i poszłam przymierzyć kolejną sukienkę. Musiałam przyznać, że ładnie się w niej reprezentowałam.  Wyszłam z przymierzalni i pokazałam się dziewczyną.
- W tej wyglądasz super- powiedziała Ginny.
- Ślicznie. Ty też idziesz na wesele do Weasley'a?- zapytała Dafne.
- Tak. A co ty też?
- Nie. Astoria idzie. Nie wiem, dlaczego ją zaprosił. Ale ostatnio chyba się z nim widziała- zamarłam. Co jeśli oni razem coś knują? Szybko poszłam się przebrać i poszłam zapłacić.
- Miona coś się stało?- zapytała Pansy kiedy szłam do wyjścia.
- Muszę iść. Spotkamy się kiedy indziej- wyciągnęłam różdżkę i teleportowałam się do domu.


***
Do końca pracy zostało mi 15 minut. Właśnie kończyłem wypełniać papiery, kiedy drzwi się otworzyły 
i do środka ktoś wszedł. 
- Puka się!- warknąłem nie odrywając wzroku od kartki. 
- Wybacz Draconku. Nie mogłam się powstrzymać- zamarłem. Doskonale wiedziałem do kogo należał ten głos. 
- Czego tu chcesz Greengrass?!
- Porozmawiać- zaczęła się do mnie zbliżać. Za pomocą różdżki uporządkowałem papiery i odszedłem, jak najdalej od niej.
- Nie mamy o czym rozmawiać!
- No jak to nie? A nasza wspólna przyszłość?
- Słuchaj, ja jestem z Hermioną, a ty mnie nic nie obchodzisz!
- Z tą głupią szlamą? Przestań Draco, przecież oboje  dobrze wiemy, że nic do niej nie czujesz!
- A co ty możesz o tym wiedzieć? Jesteś tylko pustą idiotką, której nikt nie chce. Wynoś się z mojego życia. A jak zobaczę, że coś kombinujesz, to się policzymy !- krzyknąłem i wyszedłem zostawiając ją samą. 
- Pozbądź się jej- powiedziałem do sekretarki i teleportowałem się do domu. Wszedłem do środka.
 Z salonu dochodził jakiś hałas, więc się tam udałem. 
- Draco to ty?- zapytała zapłakanym głosem. Szybko podszedłem do niej i ująłem jej twarz dłońmi. 
- Co się stało?
- Spotkałam dzisiaj Dafne. Powiedziała mi, że Astoria chce cię odzyskać- zaczęła coraz głośniej łkać. Przyciągnąłem ją do siebie i złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek.
- Nie martw się. Kocham cię i nie pozwolę, żeby jakaś idiotka zamieszała w naszym związku! Była przed chwilą u mnie i powiedziałem jej to. 
- Co?! Ale...
- Spokojnie. Powiedziałem jej to co miałem jej powiedzieć. Mam nadzieję, że nie zacznie nic kombinować.
- Właśnie. Podobno idzie na ślub Rona.
- CO?!- zerwałem się z miejsca- Przecież oni się nie znają praktycznie!
- No właśnie. Jak dla mnie to jest podejrzane. 
- To co robimy? Idziemy?
- Nie wiem. Może oni na to liczą?
- No właśnie. Ale może to tak głupio nie iść?
- W sumie. Zobaczymy jutro- odparłem.
- Idziemy się przejść?
- Ok- odpowiedziałem i wyszliśmy z domu. 

***
- I jak wyglądam?- spytałam. Do ślubu zostało15 minut. Byłam już prawie gotowa, tak jak Draco. Postanowiliśmy jednak na niego iść, jednak mieliśmy się pilnować. Ubrałam się w sukienkę, którą ostatnio kupiłam.

- Cudownie- powiedział i przyciągnął mnie do siebie- Idziemy?
- Tak - odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek. Wzięliśmy się za ręce i teleportowaliśmy się do Nory. Wszystko wyglądało podobnie, jak na ślubie Billa i Fleur. W oddali zauważyłam Ginny i Blaise'a rozmawiających z panią Weasley. Pociągnęłam w tamtą stronę Draco.
- O witaj Hermiono.
- Dzień dobry pani Weasley- odpowiedziałam i uścisnęłam kobietę.
- Cieszę się, że jesteście. Ronowi bardzo na tym zależało. Zobaczę czy wszystko w porządku, a wy możecie wchodzić- powiedziała i odeszła.
- To co idziemy?- spytałam.
- Ok- odpowiedziała Ginny i weszliśmy do środka. Zajęliśmy miejsca z tyłu i czekaliśmy na rozpoczęcie. Minęło 5 minut, nic się nie wydarzyło. 10 to samo. 15 nikt się nie pojawiał. Jednak nie było ani Rona ani Lavender.
- Ginny, czemu ich nie ma?
- Nie wiem Miona. Może chodźmy sprawdzić?- spytała. Obie wstałyśmy z miejsca i skierowałyśmy do wyjścia. Chłopaki chyba zrozumieli po co idziemy, bo się nie odezwali. Wyszłyśmy na zewnątrz namiotu. Od razu dotarły do nas krzyki:
- Jak mogłeś ty skończony dupku !!- schowałyśmy się w krzakach i czekałyśmy na rozwój zdarzeń.
- Oj Lav kochanie. Przecież nic złego nie zrobiłem.
- Jesteś skończonym dupkiem Ron. Teraz już wiem co przeżywała Hermiona!- krzyknęła i uciekła do domu. My jednak cały czas pozostałyśmy w ukryciu. Nagle do rudego podeszła jakaś postać. Astoria.
- Coś ty idioto narobił! Teraz z naszego planu nici!
- Uspokój się! Przecież jeszcze nic straconego. Pójdę do gości i powiem, że ślub odwołany, ale zabawa trwa.
- I myślisz, że ta głupia szlama z moim Draconkiem zostaną?
- Już ja się o to postaram. Muszę ją mieć!
- No to do dzieła. Rusz się!- oboje weszli do namiotu. Wpatrywałam się tępo w miejsce, z którego przed chwilą odeszli. Powoli docierało do mnie co usłyszałam. Ron chciał mnie zdobyć? Greengrass chciała mieć Draco? Czułam, że szykuje się coś niedobrego.
- Miona. To..
- Nie mów nic Ginny. Idź do chłopaków i im to powiedz. Ja zaraz do was dołączę i stąd spadamy.
- Co ty chcesz zrobić?
- Idź!
- No dobrze- odpowiedziała i poszła do namiotu. Ja w tym czasie udałam się do domu. Miałam nadzieję, że zastanę tam Brown. Kiedy weszłam do środka usłyszałam czyjś płacz w salonie. Szybko tam poszłam. Zobaczyłam ją. Siedziała na podłodze cała zapłakana w pięknej, białej sukni. W dłoniach trzymała zdjęcie Rona. Zrobiło mi się jej żal. Usiadłam na fotelu. Zauważyła mnie i wypuściła z rąk zdjęcie.
- Teraz pewnie będziesz mówiła mi jaka to głupia jestem- zaczęła rozmowę.
- Nie. Chciałam tylko powiedzieć, że Ron nie zasługuje na taką wspaniałą dziewczynę, jak ty. I poza tym chciałam się dowiedzieć co ci zrobił. Ale oczywiście, jak nie chcesz, to nie mów.
- On... Całował się z tą wywłoką!- krzyknęła i wybuchnęła płaczem.
- Z Greengrass?!
- Tak.
- Cholera jasna. Czy ona musi wszystko psuć!- krzyknęłam ze zdenerwowania. Blondyna spojrzałam na mnie  zdziwiona.
- Greengrass próbuje zniszczyć mój związek z Draco. Teraz razem z Ronem planują coś. Chcą żeby wesele się odbyło bez panny młodej i wtedy wcielą w życie swój plan- nagle ku mojemu zdziwieniu Lav przestała płakać.
- Nie pozwolę na to!- wstała i wyszła. Siedziałam trochę zaszokowana, ale w końcu poszłam za nią.
- Co ty zamierzasz zrobić?- zapytam, kiedy znalazłam się obok niej.
- Zobaczysz- weszłyśmy do namiotu. Panowało tu wielkie zamieszanie. Wszystko było zrobione tak, jak na wesele. Kiedy goście nas zauważyli wszyscy ucichli i wpatrywali się w Brown.
- Kochani goście. Nie wiem co powiedział wam, mój niedoszły mąż, ale impreza odwołana. Proszę natychmiast opuścić to miejsce. Zwłaszcza ty Greengrass!- tu wskazała na Astorię. Wszyscy goście byli trochę zaszokowani, ale po chwili zaczęli się teleportować- Uciekaj stąd Miona. Musimy się jeszcze kiedyś spotkać.
- Poradzisz sobie Lav?
- Oczywiście- poczułam się trochę spokojniejsza. Uścisnęłam ją na pożegnanie i podeszłam do Draco, Ginny i Blaise'a. Wszyscy czworo teleportowaliśmy się pod nasz dom. Kiedy weszłam do środka poczułam się bezpiecznie.
- Jakoś się jej pozbędziemy- powiedział Draco obejmując mnie w pasie.
- Mam nadzieję. Muszę porozmawiać z Dafne i Pansy!- krzyknęłam i poszłam się przebrać. Założyłam dżinsy i bluzę. Do tego trampki. Zbiegłam na dół, pocałowałam blondyna w policzek i teleportowałam się do klubu Pansy. Wpadłam tam z zabójczą prędkością, o mało co nie wpadając na jakąś dziewczynę. Zauważyłam je siedzące przy barze. Podeszłam tam.
- Mionka ty nie na ślubie?- spytała Pansy.
- No właśnie nie. Ślub się nie odbył. Podobno Ron całował się z Astorią i Lav to widziała.
- Moja siostra zniszczyła kolejny związek? Cholera- odezwała się Dafne.
- To nie pierwszy raz?- zapytała Parkinson.
- Nie. Już kilka razy jej się zdarzyło. Martwię się o nią. Ma naprawdę problemy ze sobą.
- Ona naprawdę chcę mi odebrać Draco. Razem z Ronem mają jakiś plan.
- To niedobrze. Przecież wy jesteście taką fajną parą. Idealnie do siebie pasujecie- stwierdziła Pansy.
- Wiem. Tylko ja się cholernie boję.
- Ja też bym się bała. Moja siostra jest nieobliczalna.
- To co robimy?- spytała Pans.
- Mam pomysł!- krzyknęła Dafne.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział ♥ Kochani dziękuję wam. Już jest ponad  10 000 wyświetleń. Mam nadzieję, że podoba wam się mój blog :) Tak strasznie się cieszę xd Chciałabym podziękować wszystkim komentującym, czytającym ♥ Dajecie mi motywacje do pisania. Kocham was ♥♥

Mam dla was smutną wiadomość = ( W poniedziałek wyjeżdżam na obóz i nie będzie mnie 2 tygodnie. Więc nic nie napisze. = ( Ale, jak wrócę od razu postaram się dodać coś nowego :D

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 22

- NAPRAWDĘ SIĘ SPÓŹNIMY!- wrzeszczałam tak od 5 minut. Za 15 minut mieliśmy być w pracy,
a dopiero co wstaliśmy.
- Kochanie ja zdążę. Bardziej bym się o ciebie martwił.
- Z takimi włosami to na pewno.
- Coś ci się w nich nie podoba?- zapytał podchodząc coraz bliżej mnie.
- Wszystko mi się podoba. Ty mi lepiej zapnij tą sukienkę- zapiął ją. Poszłam na dół zrobić śniadanie. Wkrótce dołączył do mnie Draco i "w spokoju" mogliśmy je zjeść.
- Mam dla ciebie niespodziankę- powiedział.
- Jaką?
- Idziesz dzisiaj na zakupy z Pansy!- kawa, którą przed chwilą dopiłam w jednej chwili znalazła się na stole. Na szczęście nie na sukience.
- CO?!
- Lepiej się poznacie. Oj kochanie zrób to dla mnie.
- Ja z Parkinson?!
- Na imprezie się dogadywałyście.
- O której i gdzie?
- O 16 przy jej klubie.
- Dobra. Ale jakoś mi to wynagrodzisz!
- Ok- teleportowaliśmy się do ministerstwa.

***
Równo o 16 byłam na miejscu. Teraz wystarczyło poczekać na Parkinson. Cały czas zastanawiałam się czemu się zgodziłam. Nie miałam wyjścia. W końcu pojawiła się Pansy.
- Cześć Miona.
- Cześć Pansy. 
- Cieszę się, że się zgodziłaś. 
- Spoko. Idziemy?
- Jasne. Teleportujemy się??
- Nie. Pojedziemy moim autem- powiedziała i razem poszyłyśmy do jej auta.
- Jedziemy do galerii tak?- zapytałam, kiedy byłyśmy już w samochodzie.
- Tak. Musimy sobie coś ładnego kupić- droga pokonałyśmy w ciszy. Nie było daleko, więc 10 minut później byłyśmy już w galerii.
- To zakupy czas zacząć!- krzyknęła Pansy
***
Draco

- Stary, a one się tam nie pozabijają?- zapytał Blaise. Siedzieliśmy przy basenie w nowym domu. Diabeł już wcześniej o nim wiedział i nawet był tu, więc zaskoczenia nie było. 
- Chyba nie. Mam taką nadzieję.
- Jeszcze trzeba moją wiewióreczkę wkręcić.
- Z nią może być problem- odpowiedziałem. Dzisiejsze "spotkanie" było bez Ognistej. Zastąpiliśmy ją sokiem. 
- Nie sądzę. Skoro Miona się już do niej przekonała, to Ginny tym bardziej.
- W sumie masz rację- stwierdziłem. 
- Kiedy robicie imprezę? 
- Nie wiem. Musimy się zastanowić nad tym. 
- Oczywiście ja i Ginn jesteśmy gośćmi honorowymi. 
- Chciałbyś.Trzeba zaprosić: Pottera z Czarną, Stukniętą z głupkiem, Parkinson. 
- Zaproś Crabbe'a i Goyle'a. 
- No niech będzie. Zaprosi się samych najlepszych. 
- Ej kiedy ty ostatnio rozmawiałeś z Greengrass?- zapytał. Spojrzałem na niego jak na idiotę.
- Z Astorią? Z tą idiotką? Nawet nie wiem. Ale jej nie zapraszam.
- Swojej byłej dziewczyny nie zaprosisz?- wybuchnąłem śmiechem.
- Ona jest ostatnią osobą, która by tu była mile widziana. Zresztą pomyśl. Moja - nie chciało mi to przejść przez gardło- była..dziewczyna... tutaj!
- Chyba by się zabiła, jakby zobaczyła ciebie z Granger w waszym domu.
- No właśnie. I stary ja cię proszę, nie mów mi więcej o Greengrass. Nie chcę sobie przez nią humoru zepsuć.
- Dobra. A Wieprzleja zaprosisz?
- Żartujesz?!- krzyknąłem, po czym wybuchnąłem śmiechem. Nagle do środka wleciała sowa. Wziąłem od niej kopertę i wyleciała.
- Zaproszenie? Ciekawe od kogo.
- Otwieraj!- krzyknął Blaise. Otworzyłem. W środku znajdowało się zaproszenie na ślub.


Przeczytałem i wybuchłem śmiechem. Podałem je Blaisowi i po chwili śmialiśmy się razem. 
- Ładnie ten rudy jest nienormalny- stwierdziłem- Niech no tylko to Hermi zobaczy.
- Pewnie nie będzie chciała pójść.
- Już moja w tym głowa, żeby poszła. Przecież nie możemy opuścić takiego wydarzenia.
- My pewnie też dostaniemy. Więc się spotkamy tam. W końcu to za tydzień jest- powiedział i znowu wybuchliśmy śmiechem.

***
Hermiona

Od ponad trzech godzin chodziłyśmy po sklepach. Byłyśmy już strasznie obładowane torbami, więc zaniosłyśmy je do samochodu. Kupiłam dużo bluzek, sukienek, butów, torebek i innych rzeczy. Pansy też zrobiła spore zakupy. Po pozbyciu się toreb  poszłyśmy na kawę. 
- Nieźle zaszalałyśmy- powiedziałam siadając przy wolnym stoliku. Obie zamówiłyśmy sobie latte. 
- No. Musimy częściej robić takie wypady. 
- Jeszcze trzeba zabrać Ginny. 
- Spoko. Mam nadzieję, że nie jest taka durna, jak jej brat. I nie taka ruda.
- Ona jest wspaniała. A Ron to durny idiota!
- Ty z nim kiedyś byłaś prawda?
- Tak. Ale proszę nie rozmawiajmy o nim- na szczęście kelnerka przyniosła naszą kawę. Nie miałam zamiar rozmawiać o tym idiocie. Parkinson chyba to zrozumiała, bo zmieniła temat:
- Pamiętasz siostry Greengrass?
- Te dwie idiotki?
- Tak.
- To co z nimi?
- Astoria zawsze chciała być z Draco. Kiedyś w Hogwarcie byli, ale on z nią zerwał. Po szkole ona wyjechała. Ostatnio wróciła. Dowiedziałam się od Dafne, bo z nią mam dobry kontakt, że chce odzyskać Draco. 
- Aha- dość idiotyczna odpowiedź. Astoria Greengrass będzie chciała mi odebrać Draco? Powodzenia. 
- Podobno będzie pracowała w Ministerstwie. W departamencie Draco. Uważaj na nią. On jej nie kocha, ale on zna różne techniki, żeby was rozdzielić i go uwieść. 
- Spokojnie. Żadna głupia wywłoka mi go nie odbierze- odparłam. Trochę się zmartwiłam tą informacją, ale nie dałam po sobie tego poznać. Postanowiłam poinformować o tym Draco. 
- Może chciałabyś pogadać  kiedyś z Dafne?- zapytała
- Ja z Greengrass?
- Ona jest fajna- stwierdziła Parkinson. 
- Nie wątpię. Może wracajmy już? 
- Dobrze. Mam nadzieję, że nie powiedziałam nic złego?
- Nie no co ty- odparłam. Zapłaciłam za kawę i obie poszłyśmy na parking.

***


Czekałam na niego z niecierpliwością, ciągle pijąc Ognistą. Spóźniał się. A ja nienawidzę, jak ktoś się spóźnia. Byłam strasznie zdenerwowana. Wzięłam coś co miałam pod ręką i rzuciłam w ścianę. Jak taka szlama mogła odebrać mi faceta?! On jeszcze będzie mój! Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł długo wyczekiwany przeze mnie mężczyzna. 
- Spóźniłeś się- powiedziałam oschle. 
- Wybacz. Sprawy organizacyjne. 
- Następnym razem masz być na czas! I puka się! Nie nauczyli cię nigdy ?
- Wybacz.
- Nie ważne. Przejdźmy do sprawy. Zapoznałeś się z moim planem?
- Oczywiście. Zrobiłem to co mi kazałaś. 
- Świetnie. Podczas ślubu wkraczamy do akcji. Mam nadzieję, że twoja przyszła żona o wszystkim wie?
- Tak. 
- To dobrze. A teraz rusz się! Trzeba mi wybrać sukienkę- powiedziałam i ruszyłam do sypialni. 

***
- Wróciłam!- krzyknęłam wchodząc do domu. Torby odesłałam do pokoju, więc nie miałam zbędnych bagaży. Ściągnęłam buty i udałam się na poszukiwanie blondyna. Weszłam do salonu i zobaczyłam kopertę. Wzięłam i wyciągnęłam z niej zawartość. Okazało się, że było to zaproszenie, na ślub.
- CO?!- krzyknęłam na cały dom. Patrzyłam tępo w treść zaproszenia. Jak ten bezczelny idiota miał czelność?!
- Widzę, że znalazłaś zaproszenie- usłyszałam głos tuż przy moim uchu. Odwróciłam się do blondyna
 i wzięłam od niego szklankę z Ognistą, którą trzymał w ręce. 
- Co za bezczelny człowiek!
- Nie bulwersuj się tak. Rudy robi ci po prostu na złość. 
- Jak ja go nienawidzę!!
- Ale na ślub idziemy.
- CO?! Nie ma mowy!- krzyknęłam i bezsilna opadłam na sofę. Nie powinnam się tak tym przejmować, jednak złość, jaka mnie ogarnęła była silniejsza. 
- Nie możemy przegapić takiego wydarzenia. Rudy się żeni !- spiorunowałam go wzrokiem, ale odpuściłam. 
- Pokażę mu kto jest lepszy !
- I o to chodzi. A teraz chodź- powiedział i pociągnął mnie w stronę sypialni. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie dość, że tak długo nie dodałam rozdziału, to jeszcze krótki jest. Wybaczycie mi? ♥ Ostatnio dużo myślałam nad tym i stwierdziłam, że popełniłam dużo błędów na początku. Chciałabym to zmienić, lecz się nie da. xd Za szybko chyba stali się parą prawda? Ale nie martwcie się, tak jak tu wyczytaliście komplikacje już nadchodzą. Rozdział dedykuję mojej nowej becie : Julka dzięki ♥

niedziela, 16 czerwca 2013

Prośba

Moi kochani. 
Chciałabym was bardzo serdecznie
zaprosić na bloga mojego kochanego cwela ♥
Nie jest o dramione, ale jest zajebisty 
Na razie jest prolog, ale wiecie xd
Wejdźcie prooszę xd
Pod tym postem możecie reklamować swoje blogi. 
♥♥ 

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 21

- Uściskaj ode mnie Toma- powiedziałam, kiedy żegnałam się z Jo.
- Oczywiście. Odwiedź nas jeszcze. Razem z Draco- uścisnęłam ją jeszcze i razem z Ginny wyszłyśmy
 z mieszkania. Oddaliśmy się trochę i teleportowałyśmy się pod dom Blaise'a. Kiedy stanęłam przed drzwiami poczułam niepewność.
- Gotowa?- zapytałam moja ruda przyjaciółka. Pokiwałam twierdząco głową i otworzyłam drzwi. Od razu dotarł do mnie głos mojego chłopaka:
- Stary, co jak ona nie będzie chciała mnie już więcej znać?
- Spokojnie Smoku. Mionka cię kocha.
- Ja też ją kocham. Cholera, jaki ja byłem głupi- w tym momencie pozbyłam się moich wątpliwości 
i wkroczyłam do salonu. Draco od razu, jak mnie zobaczył zerwał się z miejsca. Wpatrywaliśmy się w siebie, aż w końcu nie wytrzymałam i rzuciłam mu się na szyję. 
- Tęskniłam- szepnęłam mu do ucha. Nasze usta złączyły się w pocałunku. Tego mi brakowało. 
- Mionka ja przepraszam cię. Nie powinienem był- powiedział, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Usiadł na sofie, a ja usiadłam mu na kolanach. 
- To ja przepraszam. Powinnam była z tobą być przez ten czas, a nie uciekać. 
- Ja też za tobą tęskniłem.
- Jak miło patrzeć na nich, no nie moja ty ruda wiewióreczko?- zapytał Ginny Blaise.
- Tak Diabełku przebrzydły- odpowiedziała Ginny. Ja byłam w tym czasie zajęta moim blondynem.
- Może my już się ulotnimy?- zapytał
- Dobrze.

***
Obudziłam się wtulona w Draco. Dzisiaj wracałam do pracy. Nareszcie. Zaczynało mi brakować pracy. Przepracowałam niecały dzień w Ministerstwie i od razu dostałam wolne. Tak samo Draco. Spojrzałam na niego. Tak słodko spał. Szkoda było by to przerwać. Pocałowałam go w policzek. Od razu się obudził.
- Już trzeba wstawać?- zapytał zaspanym głosem.
- Tak. Zbieraj się śpiochu- odparłam i wyszłam z łóżka.  Przywołałam jakieś moje ubrania odpowiednie do pracy i zniknęłam w łazience. Wróciłam gotowa do pracy. Zastałam blondyna w tej samej pozycji, co wcześniej. O dziwo nie spał.
- Wstawaj!
- No już.
- Idę zrobić śniadanie. Za 10 minut widzę cię gotowego w kuchni- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami. Zaparzyłam kawę i zrobiłam tosty. Zgodnie z moją "prośbę" Draco pojawił się w kuchni 10 minut później. Zabraliśmy się za jedzenie.
- Powiesz mi gdzie byłaś? Bo wczoraj jakoś nie mieliśmy okazji porozmawiać- uśmiechnęłam się, na wspomnienie wczorajszego dnia. Od mojego powrotu cały czas byliśmy w łóżku.
- Byłam u kuzynki na Hawajach.
- Tak daleko?
- Jak się ma różdżkę, to wcale nie jest tak daleko- stwierdziłam dopijając kawę.
- Fakt. Zbieramy się?
- Tak- opowiedziałam i wstałam od stołu. Wzięłam torebkę i chwilę później byliśmy już w Ministerstwie. Pocałowałam blondyna na pożegnanie i poszłam do siebie. W środku była już Katie.
- Cześć- powiedziałam siadając przy moim biurku. Leżała na nim sterta papierów.
- Jak po urlopie?
- Trochę przygnębiająco, sama rozumiesz- zabrałam się za papiery. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałam.
- Halo.
- Cześć Mionka, tu Cho.
- O cześć. Co słychać?
- Kiepsko. Masz dzisiaj czas? Chciałbym się z tobą spotkać.
- Teraz jestem w pracy. Może w przerwie na lunch?
- Ok. O której i gdzie?
- O 13 w restauracji "Sky"
- To do zobaczenia- powiedziała i się rozłączyła, a ja wróciłam do pracy.

***
- Idę na lunch- powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Do spotkania z Cho miałam 20 minut, więc miałam czas, a restauracja była blisko. Najpierw jednak postanowiłam wpaść do Draco. Szybko przeszłam korytarze 
i stanęłam przed gabinetem Smoka. Weszłam do środka. Siedział i wypełniał jakieś papiery. Usiadłam mu na kolanach.
- Idę się spotkać z Cho.
- Czyli nie zjemy razem lunchu?
- Niestety nie mogę.
- Ale kolacje jemy razem. Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką?
- Jakbym ci powiedział to by nie było niespodzianki. 
- Pff. Dobra idę- pocałowałam go w policzek i wyszłam. Na szczęście restauracja, do której się wybierałam była na Pokątnej. Mogłam się spokojnie teleportować. Po chwili siedziałam już w restauracji. Zamówiłam sobie coś do jedzenia i czekałam na Cho. Po 5 minutach przyszła.
- Mam nadzieję, że nie czekałaś długo- zapytała siadając obok.
- Nie no co ty. Opowiadaj, co się dzieje.
- Chodzi o Harry'ego. Ostatnio jest jakiś dziwny. Nieobecny. Boje się o niego.
- Chcesz, żebym z nim porozmawiała?
- Jakbyś mogła. Nie wiem co mam robić. Próbowałam z nim pogadać, ale on nie chce ze mną rozmawiać.
- Spróbuję z nim pogadać. 
- Dzięki. A co u ciebie? Wszystko dobrze z tobą i Draco.
- Tak wszystko w porządku, choć ostatnio było ciężko.
- Słyszałam o jego mamie. Tak mi przykro. Musiał strasznie to przeżyć.
- Nawet nie wiesz, jak mu ciężko było. Teraz jest lepiej- dostałam moje danie i zaczęłam jeść.
- To dobrze. Co u Ginny?
- Wszystko dobrze.
- To super. Muszę już iść. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia- Cho wyszła, a ja dokończyłam moje danie i teleportowałam się do Ministerstwa.

***

- To ja pójdę się przebrać- powiedziałam, kiedy znaleźliśmy się z Draco pod naszymi mieszkaniami.
- Nie ma potrzeby. Sukienkę masz u mnie- otworzył drzwi do siebie i pociągnął mnie tam. Weszliśmy do środka. Od razu poszłam do sypialni się przebrać. Na łóżku znalazłam śliczną sukienkę, więc się w nią przebrałam. Najpierw jednak wzięłam prysznic i umalowałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Po ok. 30 minutach byłam gotowa.
- Jestem gotowa.
- No nareszcie- wziął mnie za rękę i wyszliśmy z mieszkania- Idź do samochodu. Ja zaraz wrócę- podał mi kluczyki, więc zjechałam do garażu. Wsiadłam do samochodu i czekałam na niego. Przyszedł po 10 minutach i ruszyliśmy.
- Mogę wiedzieć, gdzie mnie zabierasz?
- Zobaczysz. Mam nadzieję, że ci się spodoba- o nic więcej nie pytałam. Jechaliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzało nam to. W końcu Draco zapytał:
- Co chciała Cho?
- Żebym pogadała z Harrym- wjechaliśmy w część Londynu, gdzie mieszkał Blasie. Zdziwiło mnie to, gdyż sądziłam, że będziemy sami. Jednak o nic nie pytałam. Po chwili zatrzymaliśmy się pod pięknym, ogromnym domem. Od razu się nim zachwyciłam. 


Draco wysiadł i otworzył mi drzwi. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. 
- Eee Draco czemu się tu zatrzymaliśmy?- zapytałam kiedy doszliśmy do drzwi.
- Witaj w domu- powiedział i wszedł do środka. Ja ciągle stałam w tym samym miejscu i analizowałam jego słowa. Widząc mnie w takim stanie, blondyn wziął mnie na ręce i wniósł do domu. 
- Jaak to? Czemu tu są nasze zdjęcia?- przyglądałam się fotografią na ścianie z niedowierzaniem. 
- Kochanie, to jest moja niespodzianka. Oto nasz nowy dom. 
- Mówisz poważnie?
- Tak- rozejrzałam się dookoła i rzuciłam mu się na szje.
- Tu jest cudownie. Nie mogę uwierzyć, że to nasz nowy dom. Ty chcesz zamieszkać ze mną?
- Na to wygląda- powiedział i czule mnie pocałował- Chodź pokażę ci wszystkie pokoje- pociągnął mnie na górę. Zaczęliśmy od sypialni,, potem pokoje gościnne, łazienki, salon, gabinet, kuchnia. Wszystkie było wspaniale urządzone. Wszędzie również były nasze rzeczy. Jednak najbardziej spodobała mi się biblioteka.
- Wiedziałem, że ci się tu spodoba. 
- I to bardzo.
- Chodź kolacja już czeka- zeszliśmy do jadalni. Stół był pięknie nakryty i znajdowały się tam różne potrawy. Usiadłam na przeciwko blondyna. Zaczęliśmy jeść.
- A co z moim mieszkaniem?- zapytałam. 
- Rozmawiałem z Rickiem i wszystko ustalone. Nie jest już twoje- pokazał mi język, na co zareagowałam śmiechem.
- Dalej nie mogę w to uwierzyć. Ale skrzatów tu nie ma, prawda?
- No nie ma. Ale Miona...
- Ja nie chcę o tym słyszeć. Poradzimy sobie bez nich- powiedziałam kończąc kolację. 
- Idziemy sobie popływać?
- Może za chwilę. Teraz chciałabym sobie odpocząć.
- To chodź- złapał mnie za rękę i wyszliśmy na zewnątrz. Usiedliśmy na leżakach. 
- Tu jest tak ładnie, że aż nie wiem co powiedzieć- uznałam. 
- Zgadzam się z tobą- przez chwilę wpatrywałam się w basen, aż w końcu położyłam się na leżaku Smoka.
- Dziękuję.
- Nie ma za co- odpowiedział, a ja wpiłam się w jego usta.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że to nie za szybko z tym domem. Ale to tylko wspólne mieszkanie. Nie martwcie się. Komplikacje jeszcze będą = ( ale nie z rozstaniem od razu mówię xd Jak chcecie się czegoś dowiedzieć do macie mój numer gg: 2426748 

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 20

Obudziłam się w fatalnym nastroju. Nie miałam na nic ochoty na nic, a zwłaszcza na spotkanie z Jasonem. Coraz bardziej tęskniłam za Draco. Nie mogłam jednak się przełamać.  To on powinien zrobić pierwszy krok. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 9. Z niechęcią zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam od razu na plażę. 

 Gotowa zeszłam na dół. Zastałam Jo smażącą naleśniki
- Cześć- odparłam siadając przy stole.
- O cześć. Wyspałaś się?- zapytała stawiając przede mną talerz z naleśnikami.
- Dzięki. Oczywiście. Super mi się spało. Tom już wyszedł?
- Tak. Idziesz gdzieś dzisiaj z Jason’em?
- Tak. Choć nie chcę mi się. Wolałabym zostać tu z tobą- powiedziałam kończąc danie.
- To nie idź.
- Muszę.
- Może porozmawiamy teraz? Przed twoim wyjściem.
- Bardzo chętnie. O czym chcesz pogadać?
- Jak on ma na imię?- od razu wiedziałam o kogo jej chodzi. Musiała o niego zapytać.
- Draco- ledwo przeszło mi przez gardło. Łzy jednak nie napłynęły mi do oczu. Musiałam być silna.
- Nietypowe. Ale ładne. Długo się znacie?
- Tyle ile z Ronem- oczywiście o rudzielcu też musiałam sobie przypomnieć. Nie miałam ochoty już odpowiadać na jej pytania. Na szczęście ktoś zapukał do drzwi. Jo poszła otworzyć. W drzwiach stał Jason.  Zaklnęłam pod nosem i poszłam się przywitać.
- Cześć- powiedziałam
- Cześć. Gotowa?
- Zaraz- odparłam i popędziłam na górę po torbę. Strój ubrałam już wcześniej, więc wystarczyło wziąć tylko torbę. Gotowa zeszłam na dół.
- Pa-powiedziałam na pożegnanie do Jo i razem z brunetem ruszyliśmy na plażę.
- Możemy sobie darować ten surfing?- spytałam, kiedy dotarliśmy na miejsce.
- Skoro nie chcesz- uradowana rozłożyłam koc i położyłam się na nim. To samo zrobił Jason.
- Masz na coś ochotę?- zapytał.
- Nie, dzięki. Ale mógłbyś mnie posmarować kremem- powiedziałam i ściągnęłam sukienkę. Podałam mu krem do opalania, który przyjął z wielką przyjemnością. Zaczął smarować mi plecy. Chciałam żeby jak najszybciej skończył. Wreszcie oddał mi olejek, a ja mogłam w spokoju się poopalać.
-  Zaraz wrócę- odparł i gdzieś zniknął. Miałam chwilę dla siebie. Wyciągnęłam książkę i zaczęłam czytać. Chciałam, żeby był przy mnie Draco. Wiedziałam jednak, że to nie realne. 

***
Draco

Wiedziałem, że Pansy ma racje. Nie powinienem był się tak załamywać. Przeze mnie Hermiona odeszła. Wyszedłem z mojego mieszkania. Zacząłem walić w jej drzwi. Jednak nikt nie otwierał. Zresztą co ona miała tu robić? Blisko mnie. Takiego obrzydliwego Ślizgona. Wiedziałem, że sam sobie nie poradzę. Postanowiłem ją odnaleźć. Tylko jak? 
- Ginny!- krzyknąłem i teleportowałem się pod dom Zabini'ego. Zacząłem walić 
w drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich mój przyjaciel.
- Co się tak dobijasz Smoku?- zapytał wpuszczając mnie do środka.  
- Jest Ginny?
- Jestem- z salonu wyszłam rudowłosa dziewczyna. 
- Musisz mi powiedzieć gdzie ona jest!- nie mogłem się opanować. Traciłem nad sobą kontrolę. 
- Ale ja nie wiem gdzie ona jest- teraz to w zupełności zwariowałem. Chciałem wszystko zniszczyć, ale uświadomiłem sobie, że nie jestem u siebie. 
- Widzę, że wreszcie zmądrzałeś- stwierdził Blaise. Wyminąłem Ginny i usiadłem na sofie. Twarz ukryłem 
w dłoniach próbując opanować emocje. 
- Mam pewne przypuszczenie, gdzie może być- popatrzyłem na nią błagalnym tonem. Wzięła telefon i wykręciła numer- Cześć Jo. Czy jest u ciebie Hermiona?- przysłuchiwałem się rozmowie, aż w końcu Ginny odłożyła telefon. 
- I co?- zapytałem zaciekawiony. Kiwnęła tylko głową. 

***
Hermiona

- Wróciłem- usłyszałam głos Jasona. 
- Szkoda- mruknęłam pod nosem- Super- powiedziałam tym razem głośniej. Podał mi butelkę z piwem. Oczywiście na nic innego nie mógł się wysilić- Dzięki.
- Podoba ci się na Hawajach?- zapytał siadając obok. 
- Tak. Tu jest tak pięknie. Zawsze lubiłam tu przebywać. 
- Cieszę się. Masz ochotę coś porobić?
- Chciałabym sobie posiedzieć tu- odparłam. "Niech on się już zamknie" pomyślałam. Jednak on nie miał takiego zamiaru.
- Zawsze wiedziałem, że to jest moje miejsce na ziemi. A ty nie chciałaś tu zamieszkać?
- Nie. Kocham Londyn i nie chcę się  stamtąd wyprowadzać- upiłam łyk piwa. Nie zasmakowało mi. 
- Może pójdziemy popływać?
- Nie mam ochoty. Może później. Mam prośbę.
- Jaką?
- Mógłbyś mi przynieś jakieś lody?- musiałam się go jakoś pozbyć. 
- Jasne- kiedy się oddalił, wzięłam moje rzeczy i uciekłam do domku. Szybko przebiegłam przez drogę 
i znalazłam się pod domkiem. Weszłam do środka. Jo siedziała w kuchni z....
- Ginny!- krzyknęłam i rzuciłam się na przyjaciółkę. 
- Miona! Tak się cieszę, że nic ci nie jest- usiadłam obok niej. 
- Zostawię was same- powiedziała Jo i wyszła. 
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam na wstępie. 
- Chciałam z tobą porozmawiać. 
- O czym?- spytałam zdziwiona. 
- O Draco- dziwny instynkt nie pozwolił mi tego słuchać. Nic nie odpowiedziałam, tylko wpatrywałam się 
w jeden punkt- On zrozumiał. Chce, żeby było jak dawniej.
- I dlatego przysłał ciebie? Jest tylko tchórzem!
- Nie. On chciał tu przyjechać. Musieliśmy z Blaisem siłą go powstrzymać. Ja chciałam najpierw z tobą porozmawiać- znowu łzy spłynęły mi po policzkach.
- Ginny, ja..ja nie wiem. Nie mogę. Boję się- ledwo to powiedziałam. 
- Wiem Mionka. On jest naprawdę w ciężkim stanie. Myślałam, że cały dom rozsadzi. Blaise mówił, że całymi dniami pije. Hermi proszę cię wróć ze mną do Londynu. 
- Ja... Muszę to przemyśleć- wstałam i ruszyłam ku wyjściu- Jak chcesz to poczekaj- dodałam i biegiem opuściłam domek. Biegłam tak przez chwilę, aż w końcu usiadłam na ławce. Cały czas płakałam. Nie potrafiłam się opanować. Po tym co usłyszałam od Ginny jeszcze bardziej się rozkleiłam. Wiedziałam, że jest mu ciężko, ale nie potrafiłam tak po prostu tolerować jego zachowania. Biłam się z myślami. Wiedziałam, że długo bez niego nie wytrzymam, a jednak nie mogłam się przełamać. Nagle poczułam, że nie jestem sama. Obok mnie usiadła starsza kobieta. 
- Widzę, że coś cię gnębi moje dziecko- usłyszałam jej głos. Spojrzałam na nią przez moje zapłakane oczy. Miała ok. osiemdziesiątki. Wyglądała na bardzo sympatyczną- To pewnie miłość. Życie nauczyło mnie, że warto dawać jeszcze jedną szanse. Zdradził cię?
- Nie- wydukałam pewnie. 
- Kochasz go?
- Tak.
- Miłość jest najpiękniejszą rzeczą jaka człowiek może doświadczyć. Masz może ochotę się komuś zwierzyć?
- Bardzo chętnie- odparłam. 
- To słucham. Tak w ogóle mam na imię Alani.
- Hermiona- powiedziałam i otarłam łzy- Ma na imię Draco. Znamy się od pierwszej klasy. Od początku się nienawidziliśmy. Zawsze mnie obrażał, był arogancki, złośliwy. Kiedy kończyliśmy szkołę byłam z Ronem. Byliśmy razem ok. pięciu lat. Nawet nie wiem. Zresztą nie ważne. Aż któregoś dnia on mnie zdradził. Szybko się pozbierałam i kupiłam nowe mieszkanie. Okazało się, że moim sąsiadem jest Draco. On się zmienił.  Zapomniałam o przeszłości, o wszystkich wyzwiskach kierowanych pod moim adresem i się zakochałam. W moim wrogu. Nie żałowałam tej decyzji i nadal nie żałuję. Kocham go. Jednak ostatnio zmarła jego mama. Ona była dla niego bardzo ważna. Załamał się. Zaczął wracać dawny Śliz... Dawny Draco.
- Jesteś czarownicą- wytrzeszczyłam oczy z niedowierzania. Skąd ona mogła to wiedzieć?!- Nie patrz się tak na mnie. też nią jestem- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie- Bardzo fajna historia. Wybaczyłaś mu, a to jest ważne. Musisz mu pomóc przejść przez ten okres. On cię potrzebuje. 
- Ja wiem, ale jakoś nie mogę. 
- Spróbuj. Jak byłam w twoim wieku też byłam szalenie zakochana w pewnym pięknym blondynie. Miał na imię Alex. Był niesamowicie przystojny. Wszystkie dziewczyny w szkole się w nim kochały. Ja też. Pewnego dnia w Walentynki on podszedł do mnie i zapytał, czy pójdę z nim na randkę. Oczywiście się zgodziłam. Spędziliśmy niesamowity wieczór. Najpierw kino, potem kolacja, a na koniec pocałunek. I tak było przez cały rok. Byliśmy w sobie szaleńczo zakochani. Aż pewnego dnia moi rodzice postanowili, że wrócimy na Hawaje. Urodziłam się tu, ale wychowałam się w Londynie. Po moim wyjeździe nasz kontakt się nie urwał. Pisaliśmy do siebie listy, czasem przyjeżdżałam do Anglii i się widywaliśmy. Aż pewnego dnia dostałam wiadomość, że on nie żyje. Byłam załamała. Prawnie nic nie jadłam ani nie piłam. Płakałam po nocach. To trwało rok. Poznałam wtedy mojego męża Johna. Jednak to nie była taka miłość, jak do Alexa. Zmarł dwa lata temu. 
- Przykro mi- powiedziałam, kiedy skończyła swą opowieść- Piękna historia. 
- Tak. Brakuje mi Johna. Był bardzo dobrym przyjacielem. Kochałam go, lecz jak brata. Jednak to z nim spędziłam większy okres mojego życia. Alexa mogę jedynie wspominać. 
- Gdyby mogłaby pani cofnąć czas, co by pani zrobiła?
- Walczyłabym o miłość. Hermiono, nie popełnij mojego błędu. Walcz!- po tych słowach, wiedziałam co mam zrobić. 
- Dziękuję pani. 
- Nie ma za co. Jeśli kiedykolwiek będziesz miała jakiś problem wróć tu, usiądź na tej ławce i przemyśl sobie wszystko. 
- Dobrze. Do widzenia- odpowiedziałam i ruszyłam do domku. Po drodze obejrzałam się za siebie, jednak jej już nie było. Zadowolona weszłam do środka. Ginny razem z Jo siedziały na sofie i dyskutowały ze sobą. Ruda od razu kiedy mnie zobaczyła wstała i przytuliła się do mnie. Wiedziała jaką decyzje podjęłam. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba szablon?? Wykonała go dla mnie Wiklara. Dziękuję kochana ♥ Dedykuję ten rozdział dla ciebie. Mam nadzieję, że się spodoba. ♥♥ 

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 19

- Tom!- krzyknęłam uradowana wchodząc do domku. Od razu rzuciłam mu się na szyję.
-Mionka! Tak dawno cię nie widziałem!
- Ja ciebie też- odparłam siadając na fotelu.
- Gdzie ty tak długo byłaś ?- zapytałam zaciekawiona Jo.
- Spotkałam na plaży Jasona. Idę z nim dzisiaj na kolację- oboje spojrzeli na siebie porozumiewawczo- O co chodzi?- zapytałam.
- Mionka uważaj ty lepiej na niego- powiedział Tom.
- Dlaczego?
- On wykorzystuje wszystkich. Miał każdą, którą chciał- stwierdziła blondynka.
- Przecież to tylko koleżeńskie spotkanie.
- Dla ciebie może tak, ale dla niego niekoniecznie- dodał Tom.
- Przestańcie. Ja mam przecież...- i tu urwałam. Nie chciałam na razie mówić o Draco. Łzy zaszkliły mi się w oczach.
- Właśnie nie powiedziałaś mi kogo teraz masz- tego pytania chciała uniknąć.Spojrzałam na zegarek. Była 18. Rzeczywiście spędziłam dużo czasu na plaży. Szybko wstałam i skierowałam się na górę.
- Opowiem ci kiedy indziej, bo muszę się teraz przygotować- odparłam i weszłam do pokoju, w którym miałam spać.

***
Draco

Powoli kończył mi się zapas Ognistej. Byłem już nieźle pijany, ale wypiłem eliksir na kaca i od razu poczułem się lepiej. Mogłem dalej pić. Jednak coś mnie tknęło i teleportowałem się pod klub Parkinson. Mało było ludzi, więc usiadłem przed barem i zamówiłem sobie coś mocnego. 
- Dracuuś!- usłyszałem za sobą głos Parkinson. Teraz zacznie się gadanie. 
- Pansy- odparłem niechętnie.
- Tak mi przykro. Wiesz z jakiego powodu.
- Yhy.
- A gdzie Hermiona?- tego pytania się obawiałem. 
- Nie wiem. Weź się odczep. 
- Powiało chłodem. Kogoś mi to przypomina- usiadła koło mnie i wzięłam mi kieliszek- Nie powinieneś tyle pić. Miona pewnie nie jest tym zachwycona.
- Nie wiem! Nie ma jej! Nie wiem gdzie jest! Nie obchodzi mnie to!- krzyknąłem. Zatkało ją. Zamówiłem sobie jeszcze to samo. W końcu się odezwała:
- Wiem, że jest ci ciężko, ale do cholery Malfoy otrząśnij się! Nie odtrącaj nikogo, a zwłaszcza Granger. Przez takie zachowanie możesz ją stracić!- odparła i poszła sobie. Dopiłem zawartość kieliszka i zły wyszedłem z klubu. 

***
Hermiona

O 18:50 byłam gotowa. Ubrałam się w : 

- Hermiona! Jason przyszedł!- usłyszałam głos Jo. Szybko zeszłam po schodach i stanęłam przy brunecie.
- Pięknie wyglądasz. Idziemy?
- Jasne. Cześć wam- powiedziałam i wyszliśmy z Jasonem. Skierowaliśmy się na plażę. Dotarliśmy do małego stolika, na którym znajdowały się różne potrawy. Brunet odsunął mi krzesło i usiadłam.
- To opowiedz mi czym się zajmujesz. 
- Jestem pediatrą- nie mogłam mu przecież powiedzieć, że pracuje w Ministerstwie. Pediatrą byłam, więc tak jakby go nie okłamałam. 
- Fajnie. 
- A ty dalej masz sklep sportowy?- zapytałam.
- Tak.Dalej dobrze prosperuje. 
- To fajnie- nalał mi trochę wina i napiłam się. 
- Opowiesz mi o swoim życiu miłosnym.
- A co cię to tak interesuje?- zapytałam. Nie chciałam, żeby nasza rozmowa zmierzała na te tematy. 
- Chciałbym wiedzieć, czy mam jakieś szanse- zatkało mnie. Może jednak Jo i Tom mieli racje. 
- Ja nie chcę o tym mówić. 
- Dlaczego? Czy ktoś cię zranił?
- Nie- odparłam błyskawicznie- Po prostu przyjechałam tu odpocząć od wszystkiego co w Londynie. 
- Od twojego chłopaka też- spiorunowałam go wzrokiem- Dobra już nie będę poruszał tego tematu. 
- To dobrze- powiedziała i zabrałam się za moją kolację. 
- Ładnie ci w tym krótkich włosach- zarumieniłam się lekko. 
- Dzięki. Chociaż i tak wydaje mi się, że w dłuższych mi lepiej. 
- Tobie we wszystkim ładnie- zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. 
- Dzięki.
- Smakuje ci ?- spytał.
- Tak. Jest bardzo dobre. Sam robiłeś?
- No oczywiście- zaśmiałam się. On również. Musiałam przyznać, że jak zwykle był bardzo czarujący. Jednak nigdy mnie nie pociągał. Oczywiście było w nim coś takiego innego, ale to jakoś nie bardzo mi pasowało. Nagle zabrzmiała muzyka. Jason wstał i podszedł do mnie. 
- Czy mogę prosić do tańca?
- Oczywiście- wstałam i zaczęliśmy tańczyć. Leciała bardzo wolna piosenka, więc objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Byliśmy bardzo blisko i trochę mi to przeszkadzało, ale nie miałam jak się wykręcić. Lekko kołysaliśmy się do muzyki. Nagle poczułam jego usta na mojej szyi. Gwałtownie się od niego oderwałam.
- Co ty wyprawiasz?!- krzyknęłam.
- Przepraszam. Nie wiem, co mnie naszło.
- Nigdy więcej tego nie rób!
- Dobrze. Przepraszam- trochę się uspokoiłam i usiadłam na krześle. Nie powinnam w ogóle się z nim spotykać. Jednak coś mnie tknęło i poszłam. A teraz nawet z miejsca się nie mogłam ruszyć. 
- Wybaczysz mi to?- odezwał się w końcu. 
- Ale to był ostatni raz, tak?
- Tak. 
- Dobrze- odparłam i napiłam się wina. Miałam jednak ochotę na Ognistą. 
- Na odkupienie moich win zapraszam cię jutro na lekcję surfingu. 
- Ja i surfing?
- No, a czemu nie ? 
- Nie lubię za bardzo takich sportów. 
- Uwierz, spodoba ci się. 
- Jasne- odparłam bez przekonania. 
- To przyjdę po ciebie o 10 ok?
- Skoro musisz- odparłam. Jason zaczął mi teraz opowiadać o surfingu. Jednak go nie słuchałam. Moje myśli były cały czas przy Draco. Może nie powinnam go zostawiać? STOP! Miałam być silna. Nie mogę ustąpić. Niech wie co stracił. Znaczy stracił, nie stracił. Nie odeszłam od niego. Dałam mu czas do przemyśleń. 
- Czy ty mnie słuchasz?- z zamyślenia wyrwał mi głos Jasona. 
- Co? A tak. Oczywiście- skłamałam. 
- To o czym mówiłem ?
- No dobra. Nie słuchałam. Przepraszam, ale surfing jakoś mnie nie pociąga. Oczywiście z jednej lekcji mogę skorzystać, ale nic więcej.
- Ok. Zresztą już dawno przestałem o tym mówić. 
- Tak? To co mówiłeś?
- Pytałem kiedy wyjeżdżasz.
- Pojutrze rano- odparłam i nalałam sobie jeszcze trochę wina. 
- Tak szybko? To znaczy, że jutro cały dzień spędzasz ze mną. 
- Chciałbyś- powiedziałam i wstałam od stolika.
- Pewnie. A ty dokąd się wybierasz?
- Ja już pójdę. Fajnie się z tobą rozmawiało. Do zobaczenia- powiedziałam i zostawiłam go samego. Jak mogłam się z nim jutro umówić?! Przecież nie powinnam tego robić. Zresztą przecież to nic takiego. Zwykła lekcja surfingu. Z takim nastawieniem weszłam do domku. Jo i Tom oglądali telewizję.
- I jak było?- zapytała blondynka.
- Całkiem fajnie- powiedziałam i skierowałam się na górę.
- Nie dobierał się do ciebie?
- Nie- szybko weszłam po schodach i zamknęłam się w swoim pokoju. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki. Miałam go w głowie, ale jakoś szybko to wyparowało. Nie chciałam, żebyście tak długo czekali. Nowy rozdział pojawi się wkrótce. xd


Informacje

Obserwatorzy