wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 20

Obudziłam się w fatalnym nastroju. Nie miałam na nic ochoty na nic, a zwłaszcza na spotkanie z Jasonem. Coraz bardziej tęskniłam za Draco. Nie mogłam jednak się przełamać.  To on powinien zrobić pierwszy krok. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 9. Z niechęcią zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam od razu na plażę. 

 Gotowa zeszłam na dół. Zastałam Jo smażącą naleśniki
- Cześć- odparłam siadając przy stole.
- O cześć. Wyspałaś się?- zapytała stawiając przede mną talerz z naleśnikami.
- Dzięki. Oczywiście. Super mi się spało. Tom już wyszedł?
- Tak. Idziesz gdzieś dzisiaj z Jason’em?
- Tak. Choć nie chcę mi się. Wolałabym zostać tu z tobą- powiedziałam kończąc danie.
- To nie idź.
- Muszę.
- Może porozmawiamy teraz? Przed twoim wyjściem.
- Bardzo chętnie. O czym chcesz pogadać?
- Jak on ma na imię?- od razu wiedziałam o kogo jej chodzi. Musiała o niego zapytać.
- Draco- ledwo przeszło mi przez gardło. Łzy jednak nie napłynęły mi do oczu. Musiałam być silna.
- Nietypowe. Ale ładne. Długo się znacie?
- Tyle ile z Ronem- oczywiście o rudzielcu też musiałam sobie przypomnieć. Nie miałam ochoty już odpowiadać na jej pytania. Na szczęście ktoś zapukał do drzwi. Jo poszła otworzyć. W drzwiach stał Jason.  Zaklnęłam pod nosem i poszłam się przywitać.
- Cześć- powiedziałam
- Cześć. Gotowa?
- Zaraz- odparłam i popędziłam na górę po torbę. Strój ubrałam już wcześniej, więc wystarczyło wziąć tylko torbę. Gotowa zeszłam na dół.
- Pa-powiedziałam na pożegnanie do Jo i razem z brunetem ruszyliśmy na plażę.
- Możemy sobie darować ten surfing?- spytałam, kiedy dotarliśmy na miejsce.
- Skoro nie chcesz- uradowana rozłożyłam koc i położyłam się na nim. To samo zrobił Jason.
- Masz na coś ochotę?- zapytał.
- Nie, dzięki. Ale mógłbyś mnie posmarować kremem- powiedziałam i ściągnęłam sukienkę. Podałam mu krem do opalania, który przyjął z wielką przyjemnością. Zaczął smarować mi plecy. Chciałam żeby jak najszybciej skończył. Wreszcie oddał mi olejek, a ja mogłam w spokoju się poopalać.
-  Zaraz wrócę- odparł i gdzieś zniknął. Miałam chwilę dla siebie. Wyciągnęłam książkę i zaczęłam czytać. Chciałam, żeby był przy mnie Draco. Wiedziałam jednak, że to nie realne. 

***
Draco

Wiedziałem, że Pansy ma racje. Nie powinienem był się tak załamywać. Przeze mnie Hermiona odeszła. Wyszedłem z mojego mieszkania. Zacząłem walić w jej drzwi. Jednak nikt nie otwierał. Zresztą co ona miała tu robić? Blisko mnie. Takiego obrzydliwego Ślizgona. Wiedziałem, że sam sobie nie poradzę. Postanowiłem ją odnaleźć. Tylko jak? 
- Ginny!- krzyknąłem i teleportowałem się pod dom Zabini'ego. Zacząłem walić 
w drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich mój przyjaciel.
- Co się tak dobijasz Smoku?- zapytał wpuszczając mnie do środka.  
- Jest Ginny?
- Jestem- z salonu wyszłam rudowłosa dziewczyna. 
- Musisz mi powiedzieć gdzie ona jest!- nie mogłem się opanować. Traciłem nad sobą kontrolę. 
- Ale ja nie wiem gdzie ona jest- teraz to w zupełności zwariowałem. Chciałem wszystko zniszczyć, ale uświadomiłem sobie, że nie jestem u siebie. 
- Widzę, że wreszcie zmądrzałeś- stwierdził Blaise. Wyminąłem Ginny i usiadłem na sofie. Twarz ukryłem 
w dłoniach próbując opanować emocje. 
- Mam pewne przypuszczenie, gdzie może być- popatrzyłem na nią błagalnym tonem. Wzięła telefon i wykręciła numer- Cześć Jo. Czy jest u ciebie Hermiona?- przysłuchiwałem się rozmowie, aż w końcu Ginny odłożyła telefon. 
- I co?- zapytałem zaciekawiony. Kiwnęła tylko głową. 

***
Hermiona

- Wróciłem- usłyszałam głos Jasona. 
- Szkoda- mruknęłam pod nosem- Super- powiedziałam tym razem głośniej. Podał mi butelkę z piwem. Oczywiście na nic innego nie mógł się wysilić- Dzięki.
- Podoba ci się na Hawajach?- zapytał siadając obok. 
- Tak. Tu jest tak pięknie. Zawsze lubiłam tu przebywać. 
- Cieszę się. Masz ochotę coś porobić?
- Chciałabym sobie posiedzieć tu- odparłam. "Niech on się już zamknie" pomyślałam. Jednak on nie miał takiego zamiaru.
- Zawsze wiedziałem, że to jest moje miejsce na ziemi. A ty nie chciałaś tu zamieszkać?
- Nie. Kocham Londyn i nie chcę się  stamtąd wyprowadzać- upiłam łyk piwa. Nie zasmakowało mi. 
- Może pójdziemy popływać?
- Nie mam ochoty. Może później. Mam prośbę.
- Jaką?
- Mógłbyś mi przynieś jakieś lody?- musiałam się go jakoś pozbyć. 
- Jasne- kiedy się oddalił, wzięłam moje rzeczy i uciekłam do domku. Szybko przebiegłam przez drogę 
i znalazłam się pod domkiem. Weszłam do środka. Jo siedziała w kuchni z....
- Ginny!- krzyknęłam i rzuciłam się na przyjaciółkę. 
- Miona! Tak się cieszę, że nic ci nie jest- usiadłam obok niej. 
- Zostawię was same- powiedziała Jo i wyszła. 
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam na wstępie. 
- Chciałam z tobą porozmawiać. 
- O czym?- spytałam zdziwiona. 
- O Draco- dziwny instynkt nie pozwolił mi tego słuchać. Nic nie odpowiedziałam, tylko wpatrywałam się 
w jeden punkt- On zrozumiał. Chce, żeby było jak dawniej.
- I dlatego przysłał ciebie? Jest tylko tchórzem!
- Nie. On chciał tu przyjechać. Musieliśmy z Blaisem siłą go powstrzymać. Ja chciałam najpierw z tobą porozmawiać- znowu łzy spłynęły mi po policzkach.
- Ginny, ja..ja nie wiem. Nie mogę. Boję się- ledwo to powiedziałam. 
- Wiem Mionka. On jest naprawdę w ciężkim stanie. Myślałam, że cały dom rozsadzi. Blaise mówił, że całymi dniami pije. Hermi proszę cię wróć ze mną do Londynu. 
- Ja... Muszę to przemyśleć- wstałam i ruszyłam ku wyjściu- Jak chcesz to poczekaj- dodałam i biegiem opuściłam domek. Biegłam tak przez chwilę, aż w końcu usiadłam na ławce. Cały czas płakałam. Nie potrafiłam się opanować. Po tym co usłyszałam od Ginny jeszcze bardziej się rozkleiłam. Wiedziałam, że jest mu ciężko, ale nie potrafiłam tak po prostu tolerować jego zachowania. Biłam się z myślami. Wiedziałam, że długo bez niego nie wytrzymam, a jednak nie mogłam się przełamać. Nagle poczułam, że nie jestem sama. Obok mnie usiadła starsza kobieta. 
- Widzę, że coś cię gnębi moje dziecko- usłyszałam jej głos. Spojrzałam na nią przez moje zapłakane oczy. Miała ok. osiemdziesiątki. Wyglądała na bardzo sympatyczną- To pewnie miłość. Życie nauczyło mnie, że warto dawać jeszcze jedną szanse. Zdradził cię?
- Nie- wydukałam pewnie. 
- Kochasz go?
- Tak.
- Miłość jest najpiękniejszą rzeczą jaka człowiek może doświadczyć. Masz może ochotę się komuś zwierzyć?
- Bardzo chętnie- odparłam. 
- To słucham. Tak w ogóle mam na imię Alani.
- Hermiona- powiedziałam i otarłam łzy- Ma na imię Draco. Znamy się od pierwszej klasy. Od początku się nienawidziliśmy. Zawsze mnie obrażał, był arogancki, złośliwy. Kiedy kończyliśmy szkołę byłam z Ronem. Byliśmy razem ok. pięciu lat. Nawet nie wiem. Zresztą nie ważne. Aż któregoś dnia on mnie zdradził. Szybko się pozbierałam i kupiłam nowe mieszkanie. Okazało się, że moim sąsiadem jest Draco. On się zmienił.  Zapomniałam o przeszłości, o wszystkich wyzwiskach kierowanych pod moim adresem i się zakochałam. W moim wrogu. Nie żałowałam tej decyzji i nadal nie żałuję. Kocham go. Jednak ostatnio zmarła jego mama. Ona była dla niego bardzo ważna. Załamał się. Zaczął wracać dawny Śliz... Dawny Draco.
- Jesteś czarownicą- wytrzeszczyłam oczy z niedowierzania. Skąd ona mogła to wiedzieć?!- Nie patrz się tak na mnie. też nią jestem- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie- Bardzo fajna historia. Wybaczyłaś mu, a to jest ważne. Musisz mu pomóc przejść przez ten okres. On cię potrzebuje. 
- Ja wiem, ale jakoś nie mogę. 
- Spróbuj. Jak byłam w twoim wieku też byłam szalenie zakochana w pewnym pięknym blondynie. Miał na imię Alex. Był niesamowicie przystojny. Wszystkie dziewczyny w szkole się w nim kochały. Ja też. Pewnego dnia w Walentynki on podszedł do mnie i zapytał, czy pójdę z nim na randkę. Oczywiście się zgodziłam. Spędziliśmy niesamowity wieczór. Najpierw kino, potem kolacja, a na koniec pocałunek. I tak było przez cały rok. Byliśmy w sobie szaleńczo zakochani. Aż pewnego dnia moi rodzice postanowili, że wrócimy na Hawaje. Urodziłam się tu, ale wychowałam się w Londynie. Po moim wyjeździe nasz kontakt się nie urwał. Pisaliśmy do siebie listy, czasem przyjeżdżałam do Anglii i się widywaliśmy. Aż pewnego dnia dostałam wiadomość, że on nie żyje. Byłam załamała. Prawnie nic nie jadłam ani nie piłam. Płakałam po nocach. To trwało rok. Poznałam wtedy mojego męża Johna. Jednak to nie była taka miłość, jak do Alexa. Zmarł dwa lata temu. 
- Przykro mi- powiedziałam, kiedy skończyła swą opowieść- Piękna historia. 
- Tak. Brakuje mi Johna. Był bardzo dobrym przyjacielem. Kochałam go, lecz jak brata. Jednak to z nim spędziłam większy okres mojego życia. Alexa mogę jedynie wspominać. 
- Gdyby mogłaby pani cofnąć czas, co by pani zrobiła?
- Walczyłabym o miłość. Hermiono, nie popełnij mojego błędu. Walcz!- po tych słowach, wiedziałam co mam zrobić. 
- Dziękuję pani. 
- Nie ma za co. Jeśli kiedykolwiek będziesz miała jakiś problem wróć tu, usiądź na tej ławce i przemyśl sobie wszystko. 
- Dobrze. Do widzenia- odpowiedziałam i ruszyłam do domku. Po drodze obejrzałam się za siebie, jednak jej już nie było. Zadowolona weszłam do środka. Ginny razem z Jo siedziały na sofie i dyskutowały ze sobą. Ruda od razu kiedy mnie zobaczyła wstała i przytuliła się do mnie. Wiedziała jaką decyzje podjęłam. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba szablon?? Wykonała go dla mnie Wiklara. Dziękuję kochana ♥ Dedykuję ten rozdział dla ciebie. Mam nadzieję, że się spodoba. ♥♥ 

6 komentarzy:

  1. bdhaishvhxkakskdhru *.* cudoooo.
    Niech oni sie juz spotkają xdxd
    Czekalam czekalam i sie doczekalam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale Hermiona i Draco spotkają się i pogodzą się:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział. :D
    Piękna była ta historia tej pani. Smutna... Ale piękna.
    No, niech oni się wreszcie spotkają! xD
    Pozdrawiam.
    ~Ana

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział
    Kiedy next ?
    xoxo
    Rudaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jak najszybciej :) Jeszcze muszę napisać rozdział do mojego 3 bloga xd

      Usuń
  5. Hahahah xD Our Moments ? Kto by się spodziwał xD Emila

    OdpowiedzUsuń

Informacje

Obserwatorzy