niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 24

- Jaki?- zapytałam
- Trzeba jej znaleźć chłopaka- krzyknęła Dafne.
- Ciekawe kogo- powiedziała Pansy. Zaczęłam się zastanawiać nad tym pomysłem. W sumie nie był to taki zły pomysł.
- Wiem! Co powiecie na Rona!- zawołałam.
- Może i jest ona tępa, ale ma swoje wymagania. Rudzielca na pewno nie będzie chciała. Postaram się kogoś jej znaleźć- stwierdziła Dafne. W sumie to z Ronem był zły pomysł. Znaczy zły nie zły, ale na pewno ta wywłoka by się na niego nie zgodziła. Chociaż oboje byli siebie warci.
- Zawsze możemy spróbować- stwierdziła Pans.
- I niby co chcesz zrobić?-  spytałam
- No tego to ja nie wiem. Nie myślmy o tym na razie. Trzeba się wyluzować i zapomnieć o mojej głupiej siostrze.
- Masz rację- dodała Pansy- Co powiecie na coś mocniejszego?
- Ja dziękuję. Nie mam ochoty jakoś- stwierdziłam.
- A ja chętnie- tuż obok Dafne pojawiła się szklanka z Ognistą- No to teraz możemy pogadać o tym ślubie. Opowiadaj!- wywróciłam oczami i zaczęłam historię. Dziewczyny słuchały bardzo uważnie. Nie przerywały mi. Były bardzo zaszokowane.
- Biedna Lavender. Nigdy jej nie lubiłam, ale szkoda mi jej trochę. Chodź i tak jest dziwką (wybaczcie za wyrażenie )- pierwsza odezwała się Czarna.
- Ja za to uważam, że jej się to należało. Spotkała ją kara za wszystko. Teraz tylko Weasley musi ponieść konsekwencje swojego zachowania.
- Choć bardzo mnie zranił, to nie życzę mu źle- powiedziałam.
- A powinnaś- stwierdziła Pansy.
 -Dobra dziewczyny. Ja muszę iść do zobaczenia- odparła Greengrass i wyszła. Zostałam sama z Pansy.
- I co sądzisz o Dafne?- spytała Czarna.
- Fajna jest. Myślałam, że jest pusta i w ogóle, ale widać się myliłam.
- No. Tylko Astoria odziedziczyła geny po ich matce. Kiedyś ją poznałam. Nie widziałam nigdy kobiety tak pustej, jak ona. Na szczęście już jej nie ma.
- A ich ojciec?- spytałam. Szczerze mówiąc zaciekawiło mnie to.
- On był nawet w porządku. Kurcze. Mam ochotę na sex.
- Dobra. To ja ci może nie przeszkadzam- powiedziałam lekko zakłopotana.
- Ej nie wygłupiaj się. To może poczekać
- Nie spoko. I tak miałam się już zbierać. Pa- powiedziałam, pocałowałam ją jeszcze w policzek na pożegnanie i teleportowałam się.

***
- Ty idioto ! Po co w ogóle prosiłam cię o pomoc !
- Nie wiem! Przez ciebie straciłem narzeczoną!
- Jasne! Zwalaj winę na mnie!
- A żebyś wiedziała! W końcu to nie ja ciebie pocałowałem!
- Wypominaj mi jeszcze! Jak mogłam to zrobić?!
- Dobra skończmy to. I tak go nie odzyskasz. Nie lepiej znaleźć sobie kogoś innego?
- Na przykład ciebie?
- Tak. Dlaczego nie?
- ZAPOMIJ RUDZIELCU!
- Ale dlaczego!
- Bo jesteś rudy ! I brzydki, do tego głupi!
- Za to ty jesteś bardzo mądra!
- Odwołaj to !
- Ani mi się śni!
- Idiota z ciebie!
- Z ciebie też jest idiotka!
- Zamknij się już! Rusz się! Jedziemy !

***
Wróciłam do domu i od razu poszłam się położyć. Draco razem z Blaisem siedzieli w tym czasie w salonie. Postanowiłam więc trochę pomyśleć. Wątpiłam w to, że Astoria odpuści. Pamiętam ją jako głupią, wredną blondynkę. W dodatku Ślizgonkę. Nigdy jej nie lubiłam. Zresztą wtedy nikogo ze Slytherinu nie tolerowałam. 
- Co się dzieje?- z zamyślenia wyrwał mnie głos Draco.
- Nic. Wszystko w porządku- odpowiedziałam. Blondyn położył się koło mnie, a ja się w niego wtuliłam. 
- Przecież widzę. 
- Co z Blaisem?- próbowałam zmienić temat. Nie miałam ochoty znów do tego wracać. 
- Poszedł. Znowu o tym myślisz?
- Draco proszę. Nie mówmy o tym. 
- Dobrze. Ale nie mogę patrzyć, jak się męczysz. Mam pomysł! Ubieraj się!- niechętnie zwlekłam się
 z łóżka. Wyciągnęłam z szafy pierwsze leprze ciuchy i ubrałam się w nie. Wyglądałam bardzo ładnie. Zresztą moja szafa byłą bardzo dobrze wyposażona i wszystkie moje ubrania były piękne.


- A dokąd jedziemy?
- Zobaczysz!- krzyknął schodząc na dół. Wzięłam torebkę i również zeszłam na dół. Draco wziął mnie za rękę i poszliśmy do samochodu. Otworzył mi drzwi i wsiadłam. Ruszyliśmy. 
- No powiedz mi dokąd jedziemy !
- Zapomnij kochanie- jechaliśmy coraz szybciej. Wyjechaliśmy z naszej ulicy i ruszyliśmy w stronę miasta. Miałam nadzieję, że chociaż na chwilę zapomnę o tej głupiej wywłoce. Wdech wydech.
- No jesteśmy na miejscu- stanęliśmy przy małej kawiarence. Nie byliśmy w centrum Londynu tylko na uboczu, co sprawiło, że poczułam się trochę lepiej. Od razu kiedy wyszłam z auta zaczęłam się kręcić wokół własnej osi. Czułam się tak beztrosko. Jakbym zapomniała o wszystkich problemach. Draco natychmiastowo znalazł się przy mnie i wziął mnie na ręce.
- Jaka jest pani teraz szalona, panno Granger.
- Och panie Malfoy. Trzeba cieszyć się chwilą.
- Oczywiście- postawił mnie na ziemi i splótł nasze dłonie- Chodź. Idziemy na lody- powiedział i pociągnął mnie do środka. Wewnątrz było bardzo przytulnie. Zajęliśmy najbardziej odludny stolik i zamówiliśmy po porcji lodów.
- Skąd ty znasz takie miejsca?- spytałam.
- Bywało się tu i tam. To jeszcze nic. Kiedyś ci pokażę moje ulubione.
- No mam nadzieję- w tym momencie kelnerka przyniosła nam nasze lody. Od razu zabrałam się do jedzenia. Były przepyszne. Jeszcze nigdy nie jadłam takich dobrych.
- One są ..no.. po prostu brak mi słów.
- Wiem. Uwielbiam je- już więcej nic nie mówiłam, tylko zajęłam się jedzeniem. Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam ...Rona z Astorią! Draco też ich zauważył. Na nasze nieszczęścia Greengrass nas zauważyła i razem z rudym podeszli do nas.
- No proszę. Kogo my tu mamy. Dracusiu ty dalej z tą szlamą?!- zapytała z obrzydzeniem i wepchała się na miejsce obok blondyna. Obok mnie usiadł Ron. Modliłam się, żeby szybko sobie poszli.
- Nie nazywaj jej tak Greengrass!A tak w ogóle ktoś pozwolił ci tu usiąść?!
- Nie bądź taki drobiazgowy Dracusiu. Przecież dobrze wiemy, że ty nie pasujesz do tej szla... Znaczy Granger.
- Weź się odwal Greengrass! Nie mam zamiaru na ciebie patrzeć!- prawie wykrzyczał, po czym wstał
z miejsca i poszedł zapłacić. Obrzuciłam Astorię pogardliwym spojrzeniem i ruszyłam za Smokiem.
 W kiepskich nastrojach opuściliśmy kawiarnie. Draco był strasznie zdenerwowany.
- Uspokój się!
- Dlaczego ona musiała wrócić!?- krzyczał na cały parking. Podeszłam do niego i go pocałowałam. Od razu cała złość z niego wyparowała.
- Jedziemy?- spytałam. Pokiwał twierdząco głową i wsiedliśmy do samochodu. Obawiałam się, że będzie on pędził, jak szalony, ale się myliłam. Jechał nie za szybko, nie za wolno. Spojrzałam w lusterko. Za nami jechał ...RON! I to z szaloną prędkością. Po chwili nas wyprzedził i się zatrzymał. Draco prawie na niego wpadł. Na szczęście jakimś cudem go wyminął. Jednak to rudego nie powstrzymało. Znowu ruszył i tym razem jeszcze szybciej.
- Co ten idiota wyprawia !- krzyknął Draco i zjechał na pobocze. W moich oczach malował się strach. Bałam się, że oni znowu coś wymyślili. Nie myliłam się. Po chwili w samochód uderzył ich samochód. Jedyne co z tego zapamiętałam to ciemność...

***

Potworny ból głowy. Nie mogłam go znieść. Nie wiedziałam co się stało. Pamiętam tylko, że był wypadek. O BOŻE! Wypadek! Draco! Powoli otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Szpital. Byłam sama na sali. Spojrzałam po sobie. Żadnych objaw wypadku. Nie wiedziałam co ze mną było. I szczerze mówiąc nie chciałam wiedzieć. Miałam tylko ochotę znaleźć się przy Draco. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Szybko zamknęłam oczy. 
- Dalej się nie obudziła. 
- Zaraz powinna. Minęło tylko kilka dni. 
- Tak tak. Szkoda, że ten chłopak nie miał tyle szczęścia. 
- No tak. Dziwne jest to, że ten drugi mówił, że była tam jeszcze dziewczyna. 
- Podejrzane. Dobrze chodźmy dalej- i wyszli. We mnie aż huczało. Czy oni mówili o Draco? To nie mógł być on! On żyje! Łzy napłynęły mi do oczu. Nie mogłam. Nie chciałam bez niego żyć! To co zrobiłam, było może pochopne, ale w tamtej chwili chciałam się z nim zobaczyć. Wyszłam z łóżka. Nie było mi słabo, albo coś. Podeszłam do okna i weszłam na parapet. Okno na szczęście nie miało żadnych zabezpieczeń, więc je otworzyłam. Spojrzałam w dół. Było wysoko.  Długo się zastanawiałam, czy dobrze robię. Nagle drzwi po raz kolejny  się otworzyły. Nie spojrzałam kto wszedł, tylko to zrobiłam. Skoczyłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę nie bijcie. Wiem, że długo nie dodawałam, ale byłam na obozie, a jak wróciłam to jeszcze koleżanka przyjechała i nie było kiedy pisać. Pewnie nie spodziewaliście się czegoś takiego. Hehe xd Nie zabijajcie mnie. Postaram się szybko dodać następny. I wybaczcie, że krótki.  Rozdział dla Julki z okazji urodzin. Wszystkiego naj naj naj ♥

Informacje

Obserwatorzy