sobota, 26 października 2013

Rozdział 30

Spacerowanie po parku z lodami o 11 w nocy w jesienną noc, nie było chyba dobrym pomysłem. Jednak razem z Draco potrzebowaliśmy tego w tamtej chwili. Tyle się wydarzyło w ostatnich dniach, że nie dawaliśmy już rady z tymi wszystkimi informacjami. Miałam nadzieję, że wszystko w końcu wróci do normy.
- Myślałaś już coś o ślubie?- spytał blondyn, wyrywając mnie w ten sposób z rozmyślań.
- Jakoś nie miałam kiedy- odpowiedziałam. Usiedliśmy na jednej z ławek.
- Porozmawiamy teraz?
- Dobrze- odparłam- To może ty mi powiedz, jak sobie wyobrażasz nasz ślub.
- Co powiesz na ogród w Malfoy Manor?- nie sądziłam, że właśnie tego pragnie. W sumie nie był to taki zły. Nie chciałam mieć takiego tradycyjnego ślubu w Kościele.
- W sumie to niezły pomysł, ale czy możemy o tym na razie nie myśleć?
- Tylko, że jest jeden problem.
- Jaki?
- Ja chciałbym, jak najszybciej zostać twoim mężem- delikatnie się uśmiechnęłam i pocałowałam go w policzek.
- Duże ma pan wymagania panie Malfoy.
- Nie prawda przyszła pani Malfoy- po raz pierwszy poczułam, że nic wokół mnie się nie liczy. Jestem tylko ja i Draco.
- Zimno mi- powiedziałam zgodnie z prawdą. Miałam na sobie tylko tą sukienkę, a wiadomo, że
 w nocy jest zimniej niż w dzień.
- Wracamy- stwierdził i chwycił mnie za rękę - Kocham cię.
- Ja ciebie też- odpowiedziałam i teleportowaliśmy się do domu.

***
- Wstawaj !- wrzasnęłam na cały głos. Za 15 minut razem z Draco miałam być w Ministerstwie Magii, a on dalej spał. Hermiona Granger nie może się spóźnić do pracy !
- Która godzina?- szepnął zaspany blondyn.
- 8:45!
- CO?!- zerwał się szybko z łóżka i wbiegł do łazienki. Ja na szczęście byłam już gotowa i nawet zdążyłam zrobić śniadanie. Ubrałam się stosownie do pogody, czyli nie za ciepło, nie za zimno.

Po około 5 minutach w kuchni pojawił się nieogarnięty Draco. Podeszłam do niego i poprawiłam mu źle zawiązany krawat.
- Gotowy już jesteś?- spytałam, dopijając moją kawę.
- Teraz tak- odparł. Chwyciłam go za rękę, by po chwili znaleźć się w Ministerstwie.
- Przyjdziesz po mnie ?
- Jasne- pocałował mnie jeszcze czule i poszedł do swojego gabinetu. Ja też udałam się do mojego, mijając przy tym mnóstwo czarodziei. Weszłam do środka i przeżyłam szok. W środku razem z moją współpracownicą był Lucjusz Malfoy. Przywitałam się i usiadłam przy moim biurku.
- Coś się stało?- spytałam w trakcie przeglądania papierów.
- Przyszedłem do mojego syna, ale chciałem najpierw się spytać w jakim jest nastroju- odpowiedział blondyn.
- Wstał jakieś- tu spojrzałam na zegar- 15 minut temu, ale nie powinien być zły. Możesz do niego iść. Potrzebuje rozmowy z tobą.
- Dobrze- odpowiedział i wyszedł. Zajęłam się pracą.


***
- Nie zgadniesz kto mnie dzisiaj odwiedził!- powiedział, albo raczej wykrzyczał Draco wchodząc do mojego biura równo o 17.
- Niech zgadnę ... Twój ojciec?
- Skąd wiesz?- spytał zdziwiony.
- Był tu rano, po to, by spytać się w jakim jesteś nastroju. I czego się dowiedziałeś?
- Spotkali się dwa tygodnie temu i jakoś tak od razu między nimi zaiskrzyło. A znają się bardzo dobrze. Czuję, że coś innego jest na rzeczy. I najlepsze jest to, że już trafili na pierwszą stronę Proroka Codziennego- i rzucił mi na biurko gazetę. Chwyciłam ją i pierwsze co mi rzuciło w oczy, to ogromne zdjęcie Malfoy'a Seniora i Pani Zabini.
- I ciebie to irytuje, bo nie jesteś tutaj ty?
- Nie ja się bardzo cieszę z tego, że nie piszą tu o mnie, o nas, ale bez przesady. Skąd oni w ogóle
o tym wiedzieli. A i jeszcze jedno. W sobotę organizują bal i jesteśmy zaproszeni.
- Cudownie. Zbieramy się?- spytałam.
- Tak- odparł Draco. Wzięłam torebkę i stanęłam obok niego.
- A tak właściwie, to jak ma na imię pani Zabini?- spytałam. Popatrzył na mnie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Wiesz, że nie wiem.
- Trzeba się będzie Blaise'a zapytać- stwierdziłam, po czym teleportowałam nas do domu. Od razu pobiegłam wziąć prysznic. Po jakichś 15 minutach wyszłam z łazienki odświeżona i zeszłam na dół do salonu.
- Wiesz, że za niedługo idziemy na kolację do moich rodziców- powiedziałam siadając mu na kolanach.
- Wiem, wiem- odparł i namiętnie mnie pocałował.
- Ginny i Blaise też będą na tym balu?- spytałam odrywając się od niego.
- Będą- odpowiedział.
- Zaraz, zaraz. Przecież ja nie mam odpowiedniej sukienki!- krzyknęłam i zerwałam się z miejsca. Jednak Draco chwycił mnie za rękę i posadził mnie na jego kolanach.
- Do soboty jeszcze dużo czasu. Obiecuję, że zabiorę cię jutro na zakupy i kupisz sobie, jakąś piękną suknie- pisnęłam i wpiłam się w jego usta.
- Dziękuję, a teraz wybacz, ale muszę iść się przebrać- pobiegłam na górę i zaczęłam przeglądać moje ubrania.

Godzinę później ....

Nareszcie skończyłam się szykować. Trochę mi to zajęło, ale szczęśliwa i zadowolona zeszłam na dół. Draco siedział na sofie i był bardzo znudzony. Podeszłam do niego i pocałowałam go
w policzek.
- W końcu- powiedział- Jedziemy samochodem?
- Możemy- odpowiedziałam. Wzięłam torebkę i razem wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Oczywiście Draco siedział za kierownicą.
- Stresujesz się?- spytał, bo chwili milczenia.
- Troszkę- odparłam. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Szybko wysiadłam z samochodu
 i ruszyłam ku drzwiom. Od razu zauważyłam, że mama posadziła nowe krzewy przed domem. Po chwili dołączył do mnie Malfoy i zapukaliśmy. Drzwi otworzył nam mój tata.
- Cieszę się, że jesteście- przytuliłam się do niego i weszłam w głąb w poszukiwaniu mamy. Oczywiście była w kuchni.
- Cześć mamo- do niej również się przytuliłam- Pomóc ci?
- Nie trzeba córeczko. Siądźcie w jadalni, a ja zaraz przyjdę- przeszłam do wskazanego pomieszczenia i usiadłam obok mojego narzeczonego. Po jakichś 5 minutach dołączyła do nas mama z tatą, więc  mogliśmy spokojnie zacząć jeść przygotowane przez moją mamę potrawy.
- Czym się zajmujesz Draco- wiedziałam, że mój tata o to zapyta. Nie był by sobą,gdyby tego nie zrobił.
- Jestem Ministrem Magii.
- No proszę. Mionka opowiadała nam trochę o Ministerstwie. Jestem pod wrażeniem- uśmiechnęłam się do blondyna, ale mój uśmiech szybko znikł, bo zrobiło mi się niedobrze. 
- Przepraszam na chwilę- powiedziałam. Powoli przeszłam przez jadalnie, a jak zniknęłam im z oczu pobiegłam szybko do łazienki. Zamknęłam drzwi, po czym zwymiotowałam. Kiedy skończyłam, usiadłam osłabiona na podłodze. Coraz częściej mi się zdarzało wymiotować, ale sądziłam, że się czymś zatrułam, albo coś. Umyłam ręce i wróciłam do jadalni. Rodzice wraz z Draco spojrzeli na mnie troskliwie, a ja się uśmiechnęłam dając do zrozumienia, że nic mi nie jest. Usiadłam na moim miejscu i dokończyłam moje danie. 
- Macie zamiar ponownie otworzyć gabinet dentystyczny?- spytałam.
- Raczej tak- kiedy wszyscy skończyli, poszliśmy do salonu. 
- To teraz córeczko opowiedz nam wszystko- powiedziała mama, a ja zaczęłam moją opowieść. 

Około godziny 22 wróciliśmy do domu. Od razu się umyłam i wskoczyłam do łóżka. Po chwili obok mnie położył się Draco. 
- Jak się czujesz?- spytał.
- Dobrze.
- Obiecaj mi, że pójdziesz jutro do lekarza- spojrzałam na niego zdziwiona, ale się zgodziłam. Pocałowałam go czule, po czym zasnęłam...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemanko :** Jak wam się podoba?? Miał być trochę wcześniej, ale niestety nie miałam wystarczająco dużo czasu, żeby go skończyć :D Kolejny mam już w głowie, więc teraz wystarczy go tylko napisać ♥




sobota, 19 października 2013

Rozdział 29

W salonie siedział Draco razem w moimi rodzicami. Niby skąd oni się tu wzięli ?! Spojrzałam na blondyna, który uśmiechał się do mnie, a potem na moich rodziców, którzy byli nieco zdezorientowani. 
- Mamo... Tato...- szepnęłam do siebie. Łzy popłynęły mi po policzkach. Wiedziałam, że nic nie pamiętali, ale na szczęście wiedziałam, jak odwrócić zaklęcie. Usiadłam koło Draco, który objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
- To ty ich znalazłeś?- zapytałam go. Pokiwał twierdząco głową, jednak już nie pytałam już o nic. Wyciągnęłam różdżkę i zaczęłam wypowiadać zaklęcie. Widziałam ich miny, które świadczyły
 o tym, że mają mnie za idiotkę. Jednak po chwili wszystko diametralnie się zmieniło. Wróciły wspomnienia, na ich twarzach pojawił się uśmiech, a moja mama się aż popłakała. Od razu podeszłam do nich i przytuliłam się. Teraz byłam w pełni szczęśliwa. Miałam wspaniałych przyjaciół, cudownego narzeczonego i w końcu odzyskałam moich rodziców.
- Pamiętacie wszystko?- powiedziałam niepewnie.
- Oczywiście córeczko- odpowiedział mój tata. Kolejne łzy popłynęły mi po policzkach, których wcale nie chciałam powstrzymywać.
- Musicie mi wszystko opowiedzieć. Byliście w Australii? Jak wróciliście?
- Spokojnie. Mamy czas. Sprowadził nas tu ten chłopak- odparła mama i wskazała na Draco- Przez te lata prowadziliśmy gabinet dentystyczny w Sydney, który bardzo dobrze prosperował. Jednak dwa tygodnie temu otrzymaliśmy list z ciekawą propozycją pracy w Londynie.  Wczoraj rano przylecieliśmy. Powiedziano nam, że mamy tutaj przyjść jutro, czyli dzisiaj, więc jesteśmy. Nareszcie cię odzyskaliśmy- uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam ją. Tak bardzo mi brakowało rodziców.
- Mamo, tato to jest Draco- wskazałam na niego- mój narzeczony- dodałam po chwili. Najpierw na ich twarzach pojawił się szok, jednak po chwili oboje się uśmiechnęli.
- Gratuluję córeczko- pierwsza odezwała się moja mama. Wiedziałam, że tata nie był z tego tak bardzo zadowolony, ale w końcu powiedział to samo.
- To ja was zostawię. I tak muszę już być w Ministerstwie- pocałował mnie jeszcze w policzek
 i wyszedł.
- Byliście już w domu?- spytałam po chwili.
- Tak. Praktycznie nic się tam nie zmieniło, tylko trzeba trochę posprzątać.
- To świetnie. Nie zaglądałam tam bardzo długo- stwierdziłam. Po ukończeniu Hogwartu byłam tam tylko kilka razy, ale nie weszłam do środka. Bez rodziców ten dom by tak pusty, że na samą myśl o nim chciało mi się płakać. Jednak teraz wszystko będzie inaczej.
- Pojedziemy teraz do domu?
- Oczywiście córeczko- odpowiedział tata. Wstali i skierowali się do wyjścia, ale ja zostałam na miejscu.
- Czemu nie idziesz?
- Teleportujemy się- powiedziałam stanowczo. Nie byli z tego pomysłu zadowoleni, ale po chwili podeszli do mnie i już po chwili byliśmy na miejscu. Wszystko było takie, jak zapamiętałam. Tylko krzewy bardziej urosły, ale trudno się dziwić. Tak długo były niepielęgnowane. Rodzice weszli do środka, a ja dalej stałam na chodniku wpatrując się w dom. Rozejrzałam się, czy nikt nie patrzy i za pomocą różdżki poprzycinałam trochę te krzewy, po czym weszłam do środka. Tu też wszystko było po staremu, jednak strasznie było zakurzone.
- Może tu posprzątam- zapytałam. Dla mnie to nie był żaden problem, w końcu miałam różdżkę.
- Nie córeczko, poradzimy sobie. Jedź do domu.
- Ale ja chciałam spędzić ten dzień z wami.
- Przyjdź razem z Draco na kolacje o 19.
- Dobrze będziemy- odpowiedziałam i teleportowałam się do domu. Zdziwiłam się, że nie chcieli spędzić  trochę więcej czasu ze mną , ale przynajmniej wieczorem się spotkamy.
- Już jesteś?- usłyszałam za moimi plecami.
- Tak- odparłam- Rodzice nie chcieli, żebym im pomogła, ale chcą żebyśmy dzisiaj przyszli do nich na kolacje.
- Dobrze. Będę o 18- powiedział i pocałował mnie czule. Zostałam sama z tysiącem myśli w głowie. Może wieczorem mi powiedzą, o co chodziło. Zrezygnowana usiadłam na fotelu w salonie. Zaczęłam się zastanawiać, co mogę teraz robić. Odpowiedź przyszła natychmiast, bo po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Bardzo się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam przed sobą Deana.
- Czego chcesz?- spytałam oschle.
- Porozmawiać. Mogę wejść- zrezygnowana otworzyłam szerzej drzwi, wpuszczając go przy tym do środka. Przeszliśmy do salonu, usiadłam na fotelu, na którym przed chwilą siedziałam i czekałam, aż coś powie. Nie zaproponowałam mu nic do picia, bo jakby to ładnie ująć: nie lubię już go.
- Wiem, że pewnie myślisz, że jestem, że jestem największym draniem na świecie, bo tak jest, ale chciałbym, żebyś mnie wysłuchała - kiwnęłam głową, na znak, żeby mówił dalej - Wiem, że mi nie uwierzysz, ale ja naprawdę próbowałem ich wtedy powstrzymać. Kocham Pansy- wiedziałam, że mówił szczerze, ale chciałam jeszcze usłyszeć, co ma do powiedzenia.
- Masz rację. Rzeczywiście ci nie wierzę. Gdybyś rzeczywiście ją kochał, nie dopuścił być do tego.
- Ale ja próbowałem, coś zrobić ! Jednak byłem zbyt pijany i oni też. Nawet nie wiem, kiedy się tam znaleźliśmy. Proszę pomóż mi. Tęsknię za nią - wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale zgodziłam się. W sumie Pansy też za nim tęskniła.
- Dobrze, ale jeśli jeszcze raz ją skrzywdzisz, to nie daruje ci tego- odpowiedziałam. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Do salonu weszła ...
- Pansy!- krzyknął Dean i szybko znalazł się obok niej. Czarna od razu rzuciła mu się na szyję. Wiedziałam, że jej brakowało tego, a przede wszystkim brakowało jej Dean'a.
- Chyba powinniśmy porozmawiać- powiedział do Pans, a ta kiwnęła tylko głową. Po chwili znowu zostałam sama, bo oboje wyszli. Miałam nadzieję, że on jej już nie skrzywdzi.

***
Około godziny 18 byłam gotowa do wyjścia na kolację do rodziców. Oczywiście miałam jeszcze godzinę do 19, ale postanowiłam spędzić ją z Draco, który zaraz powinien przyjść. Ubrałam oczywiście sukienkę, która bardzo dobrze na mnie leżała. Do tego piękne, czarne buty.
 
 
- Wróciłem- usłyszałam po chwili, więc zeszłam na dół - Wyglądasz przecudnie- powiedział Draco, kiedy znalazłam się obok niego - Kochanie, może odpuścimy sobie tą kolację i zajmiemy się czymś bardziej przyjemniejszym- szepnął mi do ucha.
- Przecież wiesz, że spotkanie z rodzicami jest dla mnie ważne. Tak długo ich nie widziałam.
- Wiem- odparł, przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Tą przyjemną chwilę musiał oczywiście przerwać dzwonek do drzwi. Mój narzeczony poszedł otworzyć.
- Ojcze?- do środka wszedł Lucjusz Malfoy. Nie widziałam go od momentu pogrzebu Narcyzy. Zdziwiłam się jego wizytą, a jeszcze bardziej tym, że za nim weszła mama Zabiniego. Weszli do salonu i usiedli na sofie. Draco usiadł na fotelu, a ja na jego kolanach.
- Co was sprowadza?- spytał.
- Chciałem ci oznajmić synu, że ożeniłem się- spojrzałam na Draco. Nie do końca wiedziałam, czy był smutny, zły, zdziwiony, czy rozczarowany.
- Może ja przyniosę coś do picia- odpowiedziałam i zniknęłam w kuchni. Wzięłam butelkę wina
 i cztery kieliszki, po czym wróciłam do salonu. Nie było w nim jednak mojego narzeczonego.
- Gdzie Draco?- spytałam.
- Wyszedł- odpowiedział obojętnie jego ojciec. Bezradna usiadłam na fotelu i nalałam sobie wina do kieliszka.
- Kiedy odbył się ślub ?- zapytałam.
- Dzisiaj. Chciałem wam wcześniej powiedzieć, ale bałem się reakcji mojego syna- w sumie też bym się bała. Trudno było mi ciągnąć dalej tą rozmowę, więc odetchnęłam z ulgą, kiedy pożegnali się
 i wyszli. Wzięłam telefon i wykręciłam numer do rodziców. Odebrała mama :
- Halo!
- Cześć mamo. Nie będziemy mogli dzisiaj do was przyjść. Możemy to przełożyć na jutro ?
- Oczywiście córeczko, ale czy coś się stało ?
- Nie, wszystko w porządku. Tylko mamy pewną sprawę do załatwienia. Przyjdziemy o 19 jutro.
- Dobrze. Kochamy cię razem z tatą.
- Ja was też- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Wzięłam czarną, skórzaną kurtkę i wyszłam z domu
z myślą znalezienia Draco. Pierwsze co mi przyszło do głowy, to to, że może on być na cmentarzu. Więc teleportowałam się tam. Bardzo się ucieszyłam kiedy go zobaczyłam przy grobie jego mamy, gdyż oznaczało to, że go bardzo dobrze znam.
- Draco...- szepnęłam i podeszłam do niego. Nic nie odpowiedział tylko przytulił mnie.
-  Tak mało czasu minęło od śmierci mamy, a on już znalazł sobie inną.
- Spójrz na to inaczej. Teraz Blasie jest twoim bratem- na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Ciekawe, czy on już wie.
- Przekonajmy się- chwyciłam go za rękę i razem teleportowaliśmy się przed dom Zabiniego. Zastaliśmy ich, wychodzących z domu.
- Blasie musimy pogadać- powiedział od razu blondyn.
- Jasne stary, tylko właśnie na kolację idziemy do rodziców Ginny.
- To zajmie moment.
- No to mów.
- Mój ojciec ożenił się z twoją matką- mina Diabła w tej chwili była bezcenna. Już miałam wybuchnąć śmiechem, jednak się powstrzymałam.
- Stary to jesteśmy braćmi- powiedział Zabini i razem z Draco przybili sobie piątkę. Myślałam, że Diabełek będzie zły, albo coś, ale widocznie przyzwyczaił się do tego, że jego mama ciągle zmienia mężów.
- Ginny odzyskałam rodziców- powiedziałam do Rudej.
- Naprawdę?! Jak udało ci się ich odnaleźć?- spytała.
- Draco ich odnalazł.
- To fantastycznie- odparła- Wybaczcie, ale my musimy już iść.
- Jasne- po chwili już ich nie było.
- Masz ochotę na lody?- spytał.
- Tak- odpowiedziałam. Chwycił mnie za rękę i teleportowaliśmy się.
 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam ! Rozdział miał się pojawić 14 października, ale niestety nie zapisał mi się i musiałam pisać od nowa :c Ale w końcu go dodałam. Mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodoba. Wiem, że może nie jest długi, ale no. Musicie mi wybaczyć xd Pytanie : Chcecie żebym dalej dodawała zestawy ubrań ? Bo nie wiem, czy się wam podobają i wgl xd
 
 Dedykuję go Kamili ♥ Kochana dawaj ten prolog szybko, bo zwariuję zaraz :*
 


czwartek, 3 października 2013

Rozdział 28

Obudził mnie deszcz. Normalne w Anglii. W sumie to lubię kiedy pada. Dlatego zdecydowałam się na zawsze zostać w Londynie. Otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę okna. Przypomniałam sobie, że dzisiaj są moje urodziny. No tak. 19 września. Uśmiechnęłam się delikatnie. Dzisiaj był mój dzień i nic nie może go zepsuć. Z takim nastawieniem zeszłam na dół. Gdy weszłam do kuchni, zobaczyłam Pansy rozmawiającą z Draco. Przypomniała mi się sytuacja z dnia wczorajszego. Podeszłam do blondyna i pocałowałam go w policzek.
- Cześć wam- powiedziałam i upiłam łyk kawy z kubka mojego chłopaka.
- Jak się spało księżniczko?- spytał.
- Świetnie. Jak samopoczucie Pans?
- Już lepiej. Postanowiłam z nim dzisiaj porozmawiać, także zaraz się będę zbierać- odpowiedziała. Nie miałam ochoty w ogóle myśleć o całej tej sprawie. Nie chciałam sobie zepsuć humoru. Chciałabym, żeby ten dzień był idealny. Niestety za godzinę musiałam być w pracy. W ciszy zjedliśmy śniadanie, które przygotował blondyn i popędziłam na górę się przebrać. Z racji tego, że było zimno ubrałam się ciepło. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół pożegnać się z Pansy. Dalej siedzieli w kuchni.
- Muszę lecieć do pracy. Trzymaj się na spotkaniu z Deanem- powiedziałam, po czym uściskałam ją na pożegnanie.
- Dzięki. Postaram się być silna- uśmiechnęłam się do niej, po czym podeszłam do Malfoy'a
i obdarowałam go buziakiem w policzek. Zdziwiłam się, że ani Czarna ani Draco nie złożyli mi życzeń. Może potem to zrobią. Z taką myślą teleportowałam się do Ministerstwa.

***
 
Pracę skończyłam o 17 . Byłam wykończona. W dodatku nikt nie pamiętał o moich urodzinach. Dlatego przed powrotem do domu postanowiłam się przejść. Wyszłam z Ministerstwa i od razu poszłam do pobliskiego parku. Pogoda mi sprzyjała, bo już nie padało. Poczułam tą prawdziwą jesień. Oczywiście kalendarzowa zaczynała się za 3 dni, ale i tak byłą ją widać. Wszędzie były różnokolorowe liście. Usiadłam na pierwszej wolnej ławce i rozkoszowałam się tym widokiem. Zamknęłam oczy i poddałam się tej cudownej chwili. Nagle poczułam, że ktoś usiadł koło mnie. Spojrzałam na przybysza. Okazało się, że była to mała dziewczynka. Uśmiechała się.
- Jestem Julie, a ty?- zapytała.
- Hermiona. Jesteś tu sama ?
- Tak. Zawsze tu przychodzę, kiedy mi się nudzi. Mama dużo pracuje i nie ma czasu, żeby ze mną przyjść- spojrzałam na nią z współczuciem. Była taka mała, a taka dzielna. Idealnie pasowałaby do Gryffindoru.
- Nie boisz się rozmawiać, z nieznajomymi?
- Nie wyglądasz na osobę, która może mi coś zrobić. Nie boję się ciebie.
- I tak nie powinnaś rozmawiać z nieznajomymi- stwierdziłam. Dziewczynka zrobiła smutną minę, jednak dalej siedziała na ławce - Może odprowadzę cię do domu?- spytałam. Julie zeskoczyła z ławki
i pokręciła przecząco główką.
- Poradzę sobie. Miło było cię poznać- odparła i pobiegła alejką w swoją stronę.
- Ciebie też- powiedziałam do siebie. Obserwowałam ją, aż zniknęła.  W końcu postanowiłam udać się do domu. Podeszłam do jakiegoś pustego miejsca i teleportowałam się. Stanęłam przed domem, ale nie weszłam do środka. Zastanawiałam się, czy gdybym nie wymazała pamięci moim rodzicom, to czy oni pamiętali by o moich urodzinach. Nie chciałam, jakichś tam prezentów. Liczyłam tylko na jakieś "100 lat".
- Może teraz stanie się coś miłego- pomyślałam i otworzyłam drzi.  W całym domu panowała dziwna cisza i ciemność.
- Draco!- zawołałam. Weszłam do salonu i zaświeciłam światło.
- NIESPODZIANKA!- usłyszałam. Byli tam wszyscy najbliżsi. Ginny z Blaisem, Dafne z Teodorem, Harry z Cho i Pansy. Jednak bez Deana. Spojrzałam na nich wszystkich i łzy popłynęły mi po policzkach. Podszedł do mnie Draco i szepnął mi do ucha:
- Wszystkiego najlepszego kochanie. Bardzo cię kocham- po czym namiętnie mnie pocałował. Kiedy się od siebie oderwaliśmy posypały się życzenia od wszystkich. To była bardzo wzruszająca chwila.
- No to się bawimy !- krzyknęła Pans i włączyła muzykę. Wszyscy zaczęli tańczyć. Ja najpierw musiałam iść się przebrać. Weszłam na górę i zobaczyłam mnóstwo prezentów. Nie potrzebowałam ich, ale doceniałam gest. Jednak  pamiętali. Wzięłam moją piękną, białą sukienkę i ubrałam się w nią. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na siebie. Wyglądałam pięknie. Nagle za mną pojawił się Draco.
- Pięknie wyglądasz- odwróciłam się do niego i lekko pocałowałam.
- Dziękuję.
- Za chwilę dostaniesz swój prezent- spojrzałam na niego zdziwiona, a on tylko się uśmiechnął, po czym splótł nasze ręce i razem zeszliśmy na dół. Zaczęliśmy tańczyć. Akurat leciała wolna piosenka, więc wtuliłam się w niego. W tej chwili byłam bardzo szczęśliwa. I pomyśleć, że jeszcze godzinę temu myślałam, że nikt nie pamięta.
- Odbijamy- krzyknął Diabełek i po chwili tańczyłam już z nim. Oczywiście, jak to on musiał się powygłupiać, więc było więcej śmiania, niż tańczenia. Po chwili faceci zajęli się sobą, a ja gadałam
z dziewczynami.
- Rozmawiałaś z nim?- spytałam Czarnej. Pokiwała przecząco głową i wyszła na taras. Spojrzałam po dziewczynach i wyszłam za nią. Stała i patrzyła się w niebo. Podeszłam do niej i położyłam jej rękę na ramieniu.
- Nie wiem, czy potrafię mu wybaczyć- odpowiedziała ze łzami w oczach. Przytuliłam ją. Strasznie było mi jej żal- Ale nie przejmuj się mną. To jest twój dzień.
- Jak mogę się tobą nie przejmować? Jesteś przecież moją przyjaciółką.
- Byłam u niego, ale nie potrafiłam wejść do środka.
- Rozumiem cię Pans. Nie zmuszaj się na siłę.
- Ale Miona, ja się chyba zakochałam- widziałam, jak pierwsza łza spływa po jej policzku. Nie chciałam, żeby płakała. Nie przez niego.
- Nie warto płakać. Jeszcze wszystko będzie dobrze.
- Masz rację. Chodź!- pociągnęła mnie do środka. Zaczęłyśmy znowu tańczyć. Po chwili jednak muzyka ucichła, zgasły światła. Nie wiedziałam, co to oznacza. Nagle do salonu wszedł Draco z ogromnym tortem. Postawił go na stoliku. Wszyscy zaczęli śpiewać sto lat. Nie mogłam się opanować. Rozryczałam się. Ze szczęścia oczywiście. Pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam wszystkie świeczki. Zaczęli mi bić brawo. Podeszłam do Draco
i przytuliłam się  do niego.
- Dziękuję- nasze usta się złączyły. Wziął mnie za rękę i wyprowadził mnie na taras. Nie wiedziałam, co zamierza.
- Muszę cię o coś zapytać- powiedział tajemniczo. Blondyn uklęknął na jedno kolano i spytał:
- Wyjdziesz za mnie?- i wyciągnął pudełeczko, w którym znajdował się piękny pierścionek.
- TAK!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego. Teraz to z pewnością byłam najszczęśliwsza na świecie.

 
 
***
Rano obudziłam się z potwornym kacem. Od razu przypomniałam sobie wszystko (choć z trudem, bo trochę wczoraj wypiłam) . Spojrzałam na mój piękny pierścionek. Byłam teraz oficjalnie narzeczoną Dracona Malfoy'a.  A skoro o nim mowa, to nie było go koło mnie. Zdziwiłam się trochę, bo on zazwyczaj długo spał. Postanowiłam go poszukać,  ale to mogło chwilę poczekać. Nie chciało mi się wychodzić z mojego cieplutkiego łóżeczka. Odwróciłam się w stronę okna. Jak zwykle deszcz. Zamknęłam oczy, odczekałam dziesięć sekund i niechętnie wyszłam z łóżka. Ubrałam się w pierwsze lepsze ubrania i zeszłam na dół.
- Draco!- zawołałam.
- Jestem w salonie-  Weszłam tam  i zamarłam...


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie mi, że tak długo nie dodawałam nic. :c Brak weny, szkoła, zajęcia dodatkowe :/ Jestem okropna wiem. I jeszcze w takim momencie przerwałam :) Ale tak czasem trzeba. Wiem, że powinnam go dodać 19 września, ale musicie mi to wybaczyć xdMam nadzieje, że z tymi oświadczeniami nie jest za wcześnie co? Rozdział dla wszystkich czytających ♥

Informacje

Obserwatorzy