wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 33

Cicho zeszłam ze schodów, tak aby ich nie obudzić. Przeszłam przez salon i weszłam do kuchni. Miałam zamiar zrobić śniadanie dla wszystkich, więc wyciągnęłam potrzebne produkty. Zabrałam się do roboty, najpierw zaparzając kawę. Kiedy zaczęłam robić jajecznicę, poczułam czyjeś ręce na mojej tali.
- Pomóc ci?- szepnął mi do ucha, lekko je przygryzając. Odwróciłam się przodem do niego, uśmiechając się delikatnie.
- Nie trzeba. Poradzę sobie- przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował.
- Na pewno?-mruknął. Skinęłam głową, a on ponownie wpił się w moje usta.
- Nie przeszkadzamy?- spytała Pansy, wchodząc do środka razem z Harrym. Niechętnie oderwałam się od niego i spojrzałam na nich.
- Ależ oczywiście, że nie przeszkadzacie- powiedziałam, słodko się uśmiechając. Draco tylko się zaśmiał
i cmoknął mnie w policzek.
- Jak wam się spało?- spytał blondyn, biorąc kawę i siadając przy stoliku. Skończyłam przygotowywać jajecznicę, nałożyłam na talerze i podałam wszystkim.
- Eee dobrze..- odparł Harry. Uśmiechnęłam się, spoglądając na Pansy, która od razu się zaczerwieniła. Postanowiłam porozmawiać z nią  o całej tej sytuacji, ale teraz zabrałam się za jedzenie. Kiedy wszyscy skończyli jeść, wzięłam wszystkie naczynia i włożyłam je do zmywarki. Te mugolskie urządzenia bardzo się przydają.
- Kochanie, ja już uciekam do pracy- powiedział Draco- Będę dzisiaj później- pocałował mnie krótko w usta.
- Idę z tobą Malfoy- mruknął Harry i razem wyszli. Spojrzałam na Pansy.
- Może wybierzemy się na zakupy? Na razie jeszcze mieszczę się w moje ubrania, ale za niedługo to się zmieni.
- Jasne- uśmiechnęła się delikatnie.
- To ja pójdę się przebrać- powiedziałam i wyszłam z kuchni. Szybko poszłam na górę i ubrałam:

Zeszłam na dół, gdzie czekała już na mnie gotowa Pansy. Wyszłyśmy na zewnątrz i teleportowałyśmy się na Pokątną.
- Dlaczego nie mugolska galeria?- spytałam zdziwiona. 
- Chciałam z tobą spokojnie pogadać, a tu jest taka fajna kawiarnia. Potem pójdziemy na zakupy dobrze?- zgodziłam się i ruszyłam za nią. Myślałam, że będzie trudniej nakłonić ją do rozmowy, a tu proszę. Sama chciała pogadać. 
- To tutaj- zatrzymała się przy małej kawiarence, do której weszłyśmy po chwili. W środku było bardzo przyjemnie. Czuć było zapach cynamonu, połączony z zapachem kawy. Usiadłyśmy przy jednym ze stolików, najbardziej ukrytym. 
- Na co masz ochotę, to pójdę zamówić?
- Cynamonowe latte- odparłam. Pans wstała i poszła po kawy. Po kilku minutach wróciła z dwoma kubkami parującego napoju.
- To teraz opowiadaj- mruknęłam, upijając łyk.
- Rozumiem, że mam ci opowiedzieć o Harrym- kiwnęłam głową- Hermiono, bo ja.. Spotykam się z nim już od kilku tygodni...- spojrzałam na nią zdziwiona.
- Ale.. A co z Deanem?
- Ja.. Ja to wszystko zmyśliłam...Spotkałam się z nim raz i nic więcej. Cały czas był tylko Harry                     i nikt więcej. Kocham go...
- To jest.. Ale..- nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież to było niemożliwe, ona przecież spotykała się z Deanem.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale bałam się twojej reakcji. 
- A co z klubem? 
- To akurat była prawda. Dean chciał się zemścić, kiedy go rzuciłam. Tak samo to porwanie- otworzyłam szeroko oczy. Nie mogłam uwierzyć, że przez cały czas nas oszukiwała i nie powiedziała nam o Harrym. Szybko wstałam z miejsca i powiedziałam:
- Przepraszam, ale muszę to wszystko przemyśleć...
- Miona, ja nie mogłam ci powiedzieć.
- Dlaczego?!-wybuchnęłam- Przecież bym zrozumiała!
- Chodziło o Harry'ego. On nie chciał żebyś wiedziała, ze względu na Cho- to było dla mnie za dużo, więc bez pożegnania wyszłam z kawiarni. Zaczerpnęłam świeżego powietrza i teleportowałam się do domu. Zdenerwowana usiadłam na fotelu. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim sądzić. Z jednej strony zależało mi na ich szczęściu, ale z drugiej strony oszukali mnie. Powinnam porozmawiać z Draco, ale postanowiłam zaczekać, aż wróci. Jednak na niego musiałam długo czekać...

***

Dopiero około 23 usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Leżałam w łóżku i czekałam aż on łaskawie wróci z pracy. Po chwili drzwi  uchyliły się delikatnie i do środka wszedł Draco.
- Nie śpię- warknęłam.
- Przepraszam kochanie, ale miałem parę spraw do załatwienia- położył się obok mnie i mocno mnie objął. Nie dałam rady dłużej się na niego gniewać.
- Muszę ci coś powiedzieć- odparłam. Spojrzał na na mnie zdziwiony. Zaczęłam mówić- Pansy nas oszukała. Wcale nie była z Deanem, tylko cały czas z Harrym.
- Co?!
- Nie mogła nam powiedzieć, bo on był cały czas z Cho. 
- Przecież byśmy zrozumieli i ona doskonale o tym wiedziała. Ale dlaczego Potter?
- Nie wiem Draco. To dla mnie za dużo jak na jeden dzień, tydzień. 
- Dobrze kochanie, nie denerwuj się tylko- cmoknął mnie w usta- Pójdę się wykąpać- wstał i poszedł do łazienki. Nie czekając na niego, zasnęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znowu zawiodłam :c Bardzo was przepraszam :c Niestety będę dodawała rozdziały raz na miesiąc, bo nie mam na razie czasu :( 

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 32

- Tylko się nie denerwuj- szepnął mi do ucha Draco i przyciągnął mnie do siebie. Nie mogłam się uspokoić
i po chwili rozpłakałam się.
- Jak mam się nie denerwować!- wybuchnęłam- Moja przyjaciółka potrzebuje pomocy, a ja nie mogę nic zrobić- nagle w mojej głowie pojawił się plan- Muszę jechać do jej domu!- krzyknęłam, próbując się wyrwać z jego objęć. Jednak nie byłam w stanie.
- Ty się nigdzie nie wybierasz! Zostaniesz razem z Ginny i Dafne, podczas gdy ja z Blaisem i Theo będziemy jej szukać. Zrozumiałaś?- wiedziałam, że nie pozwoli mi iść z nimi, więc twierdząco kiwając głową. Puścił mnie i oboje zaczęliśmy się ubierać. Szybko wbiegłam do łazienki, aby doprowadzić się do poprawnego stanu. Chciałam zrobić to jak najszybciej. Chwilę później byłam gotowa, tak jak Draco.
- Proszę cię, abyś została w domu i nigdzie się nie ruszała. Zrobisz to dla mnie?- spytał, kiedy wychodziliśmy z domu.
- Postaram się.
- Hermiona- zatrzymał się w miejscu, więc też musiałam przystanąć.
- No dobrze obiecuję- pocałowałam go jeszcze w policzek, po czym szybko przebiegłam na drugą stronę do domu Ginny i Blaise'a. Nerwowo naciskałam dzwonek, dopóki Draco mnie nie powstrzymał. W końcu drzwi otworzył zaspany gospodarz.
- Ogłupieliście?! Wiecie która jest godzina?!- warczał, jednak wpuścił nas do środka.
- Ubieraj się ! Pansy jest w niebezpieczeństwie- krzyknęłam. Diabeł zamarł, ale po chwili się ocknął i pobiegł się przebrać na górę. Usiadłam na sofie i ukryłam twarz w dłoniach.
- Znajdziemy ją skarbie- Draco kucnął przede mną.
- Mam nadzieję- szepnęłam i podniosłam głowę- Co z Dafne i Teo?
- Teleportujemy się do nich i sprowadzimy tu Daf. Będzie dobrze, znajdziemy ją- delikatnie się uśmiechnęłam.
- Hermiona!- ze schodów zbiegła Ginny, a tuż za nią Blaise- Co z Pansy?!
- Blaise musimy iść- odparł blondyn, cmoknął mnie w policzek i wstał -Masz grzecznie tutaj siedzieć, dobrze?- spytał. Kiwnęłam twierdząco głową. Oboje się teleportowali i zostałam sama z Ginny.
- Opowiadaj co się stało!- Ruda usiadła obok mnie, więc wszystko jej opowiedziałam- Muszą ją szybko znaleźć.
- Wiem Ginny- ukryłam twarz w dłoniach- Boję się o nią- szepnęłam.
- Będzie dobrze. Zrobię nam śniadanie, bo pewnie nie jadłaś- wstała i poszła do kuchni. Podniosłam się i stanęłam przy oknie. Nerwowo stukałam palcami o szybę, aż usłyszałam dzwonek do drzwi. Po chwili do środka weszła Dafne.
- Wiem o wszystkim- podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu- Odnajdą ją.
- Mam nadzieję- szepnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Chodźcie na śniadanie!- krzyknęła Ginny. Chcąc, nie chcąc poszłam razem z Dafne do kuchni. Usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy jeść.
- Będzie dobrze- powiedziałam.
***
Kilka godzin później...

Czas mijał i mijał, a ich ciągle nie było. Coraz bardziej byłam zdenerwowana i zmartwiona. Ginny razem
z Dafne też były bardzo nerwowe. Miałam ochotę napić się czegoś mocnego, ale w moim stanie nie było to wskazane. Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Ruda szybko zerwała się z miejsca i pobiegła otworzyć. Razem z Daf ruszyłyśmy za nią. Otworzyła i do środka wszedł zakrwawiony Draco. Pisnęłam, kiedy go zobaczyłam.
- Mionka skarbie tylko się nie denerwuj. Zaraz wam wszystko wytłumaczę- chwycił mnie za rękę
 i poprowadził do salonu. Usiadł na sofie, a ja na jego kolanach. Po moich policzkach popłynęły łzy.
- Co się stało?- spytała Ginny.
- Razem z Blaisem, Theo i aurrorami, których sprowadziłem, poszliśmy do domu Pansy. Był on strasznie zniszczony i wszędzie były bariery ochronne, który na szczęście udało nam się zdjąć. Weszliśmy do środka 
i zaczęliśmy przeszukiwać pomieszczenia. W końcu ją odnaleźliśmy, ale nie była sama. Rozpoczęła się walka, ale ja nie walczyłem, tylko pobiegłem od razy do Pansy. Była strasznie osłabiona i zakrwawiona, więc teleportowałem się z nią do Munga. Na szczęście nic poważnego jej nie było. Teleportowałem się
 z powrotem, a to co tam ujrzałem przeraziło mnie. Wszędzie była krew, choć tak naprawdę nikt nie był aż tak poważnie ranny. Odnalazłem Blaise'a, który pomagał Teo, który  został ranny. Leży w Mungu, więc możemy się tam teraz teleportować- skończył opowiadać. Dafne zaczęła płakać, szybko wstałam
 i podeszłam do niej.
- Chodź, teleportujemy się do niego- spojrzała na mnie zapłakana, ale wstała. Całą czwórką teleportowaliśmy się do szpitala. 
-Tamta sala- wskazał Draco, a Dafne szybko tam pobiegła. 
- Co z Blaisem?- spytała Ginny. 
-  Jestem tutaj słońce- odparł Blaise, który stanął za nią. Odwróciła się i wpadła w jego ramiona. 
- Mam nadzieję, że się nie denerwowałaś za bardzo- szepnął blondyn i położył dłonie na moim płaskim brzuchu. 
- Troszeczkę- odwróciłam się twarzą do niego- Dobrze, że nic ci nie jest- cmoknęłam go w usta- Idziemy do Pansy.
- No dobrze- chwycił mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę jednej z sal. Weszliśmy do środka, ale na żadnym z łóżek nie leżała Pansy- To dziwne, miała tutaj leżeć.
- Może Blaise coś wie?- wyszliśmy na korytarz, gdzie nadal stała Ginny z Diabełkiem.
- Gdzie jest Pans?- spytał Draco, co sprawiło, że para odsunęła się od siebie.
- No w sali- warknął Zabini.
- Nie ma jej- powiedziałam spokojnie.
- CO?! JAK TO JEJ NIE MA?!-wrzasnął Diabełek, po czym wpadł do sali, w której powinna leżeć Parkinson. Po chwili wrócił przerażony - Nie ma jej...
- Spokojnie, przecież nic mi się nie stało- odwróciłam się, kiedy usłyszałam głos Pansy. Pisnęłam
 i przytuliłam ją.
- Martwiłam się- szepnęłam.
- Nic mi nie jest, poszłam tylko po zwolnienie. Mogę wracać do domu, którego obecnie nie mam- uśmiechnęła się smutno. Spojrzałam na Draco, który chwycił mnie za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował w czoło.
- Pomieszkasz u nas na razie- odparł spokojnie.
- Nie chcę wam przeszkadzać. Miona jest w ciąży, a ja nie chcę być niepotrzebnym kłopotem.
- Ale to żaden problem, mi przyda się towarzystwo, kiedy mój kochany narzeczony jest w pracy- uśmiechnęła się delikatnie, ale pokręciła przecząco głową.
- Pójdę do Daf, a wy teleportujcie się do domu. Może później do was wpadnę, ale teraz chcę iść do niej- odwróciła się i weszła do sali, w której leżał Teo. Do końca odprowadziłam ją wzrokiem i po chwili poczułam znajome szarpnięcie.
- Połóż się, a ja zrobię ci herbatę- powiedział Draco, kiedy znaleźliśmy się w domu. Położyłam się na sofie
i przymknęłam oczy. Cały czas myślałam o dzisiejszym dniu, o Pansy, o tym wszystkim. Dalej nie wiedziałam, kto tak naprawdę ją więził. Jak to w ogóle się stało? Dlaczego akurat ona? Było mi strasznie smutno, ale powstrzymałam łzy.
- Nie myśl tyle kochanie- otworzyłam oczy -Mamy gościa- przeniosłam wzrok na osobę stojącą przy ścianie.
- Cześć Harry- uśmiechnęłam się i podniosłam się do pozycji siedzącej. Malfoy zajął miejsce obok mnie, a ja położyłam mu głowę na ramieniu- Coś się stało, bo wyglądasz na smutnego.
- Zerwałem z Cho, wyrzuciła mnie z domu, ale wszystko jest dobrze- uśmiechnął się sztuczno.
- Ale dlaczego?
- Nie kocham jej już, Hermiono. Bo wiesz ja..- przerwał, kiedy usłyszeliśmy trzask teleportacji i w salonie pojawiła się Pansy.
- Przepraszam was, ale czy mogłabym jednak u was chwilkę pomieszkać?
- Ależ oczywiście, czujcie się jak u siebie!- warknęłam i wstałam- Wybaczcie nie będę wam przeszkadzać- wstałam i poszłam na górę wściekła.
- Wybaczcie jej, hormony- usłyszałam jeszcze, po czym trzasnęłam drzwiami sypialni i rzuciłam się na łóżko. Oczywiście nie powinnam się tak agresywnie zachowywać, bo ich obecność nie przeszkadzała mi, ale jakoś naszła mnie taka ochota. Zrobiłam kilka wdechów i wydechów, uspakajając się.
- Skarbie, mogę wejść?- w drzwiach pojawił się Draco. Kiwnęłam głową, uśmiechając się delikatnie. Położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w niego.
- Przepraszam- szepnęłam.
- Nic się nie stało kochanie. Oni się nie gniewają i nie zamierzają się nigdzie ruszać. Ale świetny miałaś pomysł, żeby ich odstraszyć.
- Ale ja wcale nie chciałam ich odstraszać- warknęłam.
- No dobrze kochanie, ale ty może idź już spać- szepnął, a ja powoli przymknęłam oczy.

***
Rano obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Draco nadal spał, więc szybko wstałam i cichutko wymknęłam się z pokoju. Zaczęłam powoli schodzić ze schodów, a mój wzrok skierowałam na sofę, na której leżał Harry razem z Pansy.
-Co?!- powiedziałam bezgłośnie i cofnęłam się do sypialni- Skarbie  wstawaj- usiadłam na łóżku i lekko nim potrząsnęłam. Mruknął coś pod nosem, ale nie otworzył nawet oczu. Warknęłam, wzięłam stojący na szafce wazon, z którego wyciągnęłam kwiaty i wylałam na niego wodę. 
- CO JEST!- szybko się podniósł i spojrzał na mnie tak, jakby chciał mnie zamordować. Cmoknęłam go w policzek, śmiejąc się przy tym. 
- Wstawaj, muszę ci coś pokazać!
- Nie mogłaś mnie inaczej obudzić?!- warknął, ale posłusznie wstał. Założył koszulę i przyciągnął mnie do siebie- To co było tak ważne?
- Chodź pokażę ci- chwyciłam go za rękę i wyprowadziłam z sypialni. Stanęliśmy na szczycie schodów.
- Patrz!- wskazałam na sofę.
- O cholera! Ale.. oni... razem...
- Tak! Ale cii... Chodź do pokoju- pociągnęłam go za rękę i weszliśmy z powrotem do środka. Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach- Moje życie jest coraz dziwniejsze- zaśmiałam się.
- Moje też- położył się- Teraz to jest nasze życie- położyłam głowę na jego brzuchu i uśmiechnęłam się delikatnie. Przed oczami miałam cały czas miałam Harry'ego i Pansy. Jak to możliwe, że oni razem... Wdech, wydech, nie mogę tyle myśleć...
- Kocham cię Draco- szepnęłam.
- Ja ciebie też...

***
Przeeeepraszam jeszcze raz :) Wiem, że nie tego się spodziewaliście, ale nie miałam pomysłu na ten rozdział. Następny będzie mniej słodki i pojawi się na pewno w tym miesiącu :) Mam pytanie: Chcecie smutną miniaturkę? 

niedziela, 26 stycznia 2014

Przepraszam....

Wiem, że znowu was zawiodłam :cc Przeeeeeeepraszam!
Nie martwcie się, nie zawieszam bloga :)
Nowy rozdział pojawi się gdzieś za tydzień, bo wtedy będę miała trochę czasu :)
Jeszcze raz przeeeeeeeeeeeepraszam ♥ 

wtorek, 24 grudnia 2013

Miniaturka

Święta to taki piękny i magiczny czas.  Według mnie jest to najlepszy okres w całym roku. Niestety, w tym roku stało się tak, że musiałam spędzić je samotnie. Rodzice zginęli rok temu w wypadku samochodowym,
z Ronem zerwałam kilka lat temu i od tego czasu nie bywałam tak często w Norze, Ginny razem z Blaisem pojechali na święta do Egiptu, Pansy razem z Harrym spędzają święta u jej ojca, a Dafne z Teo postanowili pojechać na narty. Także zostałam całkiem sama. Jednak nie było mi smutno z tego powodu. Miałam pięknie ozdobioną choinkę, komedię romantyczną na DVD i pyszne pierniczki, które przed chwilą zrobiłam. Rozkoszując się zapachem ciastek, usiadłam na sofie z zamiarem włączenia filmu. Oczywiście ktoś musiał mi przeszkodzić i musiałam odebrać telefon.
- Halo- powiedziałam do słuchawki.
- Cześć Mionka, jak ci mija ten wspaniały dzień?- spytał Blaise. Wiedziałam, że ma do mnie jakąś sprawę, więc od razu zapytałam:
- Co tym razem mam dla ciebie zrobić?
- Czy ja zawsze muszę czegoś chcieć?
- Tak- odparłam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Och no dobra. Pomyślałem sobie, że skoro spędzasz sama święta, to mogłabyś spędzić je ze Smokiem.
- Mam spędzić święta z Malfoyem ?! Za długo przebywałeś na słońcu Diabełku!
- Proszę cię Mionka! Przecież już jest między wami dobrze, nie nienawidzicie się.
- Ale to nie znaczy, że mam spędzić z nim święta!- w zasadzie to nie byłam zła. W głębi serca cieszyłam się
z propozycji Zabiniego. Rzeczywiście moje stosunki z Malfoyem nieco się poprawiły, ale nadal był dupkiem. Cholernie przystojnym, w którym się zakochałam.
- Proooooszę.
- Och no dobra!
- Dziękuję Mionka- odparł i rozłączył się. Zrezygnowana usiadłam na sofie. Była godzina 16, więc zaczęłam się ubierać, bo miałam zamiar być u niego o 17. Założyłam piękną, bordową sukienkę, czarne szpilki,
a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyglądałam prześlicznie. Wyciągnęłam z szafy prezent, który kupiłam dla niego (na wszelki wypadek oczywiście), ciasteczka zapakowałam do pudełka i teleportowałam się pod Malfoy Manor. Zrobiłam kilka wdechów i wydechów, po czym nacisnęłam dzwonek. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Malfoy, ubrany w białą koszulę i jeansy. Wyglądał nieziemsko.
- Co ty tu robisz Granger?- spytał zdziwiony.
- Wesołych świąt Malfoy- odparłam i wcisnęłam mu prezent i pudełko z ciastkami- Pomyślałam sobie, że skoro oboje spędzamy samotnie święta, to możemy je spędzić razem.
- Nie wiem kim jesteś i co zrobiłaś z Granger, ale możesz wejść- uśmiechnęłam się delikatnie i weszłam do środka. Malfoy Manor nie było już takie jak dawniej, teraz było tu jasno i przyjemnie oraz bardzo nowocześnie.
- Gdzie masz choinkę?- spytałam, rozglądając się w jej poszukiwaniu.
- Nie mam. Bo wiesz Granger, ja nie obchodzę świąt- zniknął w kuchni, a ja ruszyłam za nim.
- To zaczniesz. To co robimy na kolacje? Szczerze mówiąc, to jestem strasznie głodna.
- Granger czy ty się dobrze czujesz?- spytał, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej potrzebne rzeczy.
- Oczywiście Draco, ale nie gadaj już tyle, tylko bierz się do roboty- zabrałam się za szykowanie kolacji. Blondyn przez chwilę stał zdziwiony, ale po chwili zaczął mi pomagać. Około godzinę później usiedliśmy przy stole z gotową kolacją.
- Smacznego Malfoy- odparłam i zabrałam się za jedzenie.
- Smacznego Granger- danie, które zrobiliśmy było przepyszne. Niby zwykły kurczak, ale przyrządzony
 w genialny sposób. Kiedy zjedliśmy, usiedliśmy na sofie w salonie z kieliszkami wina w ręku.
- Chcesz obejrzeć jakiś film?- spytał po chwili milczenia.
- A jakie masz?
- W zasadzie to mam same horrory, a ty chyba za nimi nie przepadasz.
- Nie lubię ich, ale jak nie masz nic innego, to możesz puścić- wziął jedną płytę i włożył ją do odtwarzacza.
- Jak obejrzymy, to ubierzemy choinkę ?- spytałam z nadzieją w głosie.  Draco zaśmiał się tylko, po czym wyłączył film.
- Zróbmy to teraz!
- Naprawdę?- spytałam, po czym rzuciłam mu się na szyję. Szybko jednak się od niego odsunęłam - Przepraszam.
- Nic się nie stało, ale chyba muszę częściej sprawiać ci przyjemność- spojrzałam na niego zdziwiona i lekko się zaczerwieniłam.
- A ty w ogóle masz choinkę?
- Mam- nagle przede mną pojawiła się ogromna choinka i duże, kartonowe pudło. Pisnęłam cichutko
 i zaczęłam wyciągać ozdoby z pudełka. Kiedy wszystko było już na stoliku, zaczęłam rozwieszać bombki na choince.
- Może mi pomożesz?
- No tak- po chwili razem zaczęliśmy dekorować to drzewko. Oczywiście wszystko ozdoby były srebrne, tak jak na Ślizgona przystało.
- Piękna jest- odparłam zachwycona - Zrobiłbyś mi gorącą czekoladę?- spytałam, podziwiając nasze dzieło.
- Jasne- zniknął w kuchni, a ja usiadłam na sofie. Nagle moją uwagę przykuło zdjęcie, które stało na szafce. Niepewnie podeszłam tam i chwyciłam je. Przedstawiało ono Draco razem z mamą, którzy byli bardzo szczęśliwi. Jeszcze nigdy nie widziałam blondyna, który się tak szczerze uśmiecha. Odłożyłam zdjęcie na miejsce i zajęłam z powrotem moje miejsce.
- Oglądamy?- spytał Malofy, wchodząc do środka a dwoma kubkami czekolady i pudełkiem ciasteczek.
- Jasne- włączył film i usiadł bardzo blisko mnie. Już od początku film wydawał mi się straszny. Nie byłam
w stanie nawet napić się czekolady, bo tak bardzo się bałam. Ktoś by pomyślał, że to dziwne, że taka odważna Gryfonka, jak ja bała się horrorów, ale taka była prawda.
- Może wyłączę?- usłyszałam, po chwili przy moim uchu.
- Nie-ee muu-sisz- odparłam. Akurat leciała najstraszliwsza chwila w tym filmie. Odruchowo położyłam głowę na ramieniu blondyna i mocno zacisnęłam oczy.
- Może jednak uda mi się znaleźć, jakiś inny film- odparł i wyłączył telewizor. Otworzyłam oczy i szybko podniosłam się z miejsca.
- Przepraszam- szepnęłam, kiedy szukał innego filmu.
- Nie masz mnie za co przepraszać- uśmiechnął się do mnie, przez co zmiękły mi kolana- Znalazłem- usiadł ponownie koło mnie i włączył film.
-  Już nie jesteś takim dupkiem, jakim w szkole byłeś.
- Dzięki Granger, ty też nie jesteś tą samą kujonicą, co kiedyś- uśmiechnęłam się do niego i pod wpływem chwili położyłam mu głowę na ramieniu.
- Mogę cię o coś spytać?
- Jasne.
- Blaise kazał ci spędzić ze mną święta?- zatkało mnie. Podniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy. Kiwnęłam lekko głową - W takim razie będę musiał mu podziękować- uśmiechnął się i pocałował mnie
 w policzek. Teraz to mnie całkowicie zamurowało. Wpatrywałam się w niego tępym wzrokiem, dopóki nie zauważyłam jego wrednego uśmieszku.
- I co się wrednie uśmiechasz?
- Oj Granger, Granger- zacmokał- Oglądasz ten film, czy nie ?
- No oglądam- powiedziałam i zwróciłam wzrok na telewizor. Oczywiście film, który oglądaliśmy, to "Titanic", na którym zawsze płakałam- Malfoy może odpuścimy sobie, oglądanie?
- Będziesz płakać?- po raz kolejny uśmiechnął się wrednie, ale wyłączył ten jego wielki telewizor. Odetchnęłam z ulgą, nie chciałam, żeby widział mnie on jak płaczę - Masz ochotę na wino?
- Tak- tym razem nigdzie nie poszedł, tylko przywołał butelkę z winem i dwa kieliszki. Wypełnił je płynem
i podał mi jeden.
- Boisz się jeszcze?
- Troszkę.
- Nie bój się, to był tylko film- delikatnie chwycił moją dłoń, po czym przybliżył się do mnie i szepnął mi do ucha:
- Jesteś piękna Granger- lekko musnął moje usta, po czym, jak gdyby nigdy nic, odsunął się ode mnie.
Z wrażenia upuściłam kieliszek, który spadł na podłogę i się rozbił. Cholerna fretka!
- O Boże Malfoy przepraszam. Już to naprawię- wyciągnęłam różdżkę i rzuciłam zaklęcie. Położyłam kieliszek na stole i odwróciłam się do rozbawionego blondyna.
- Ależ ja na ciebie działam- chwycił mnie za rękę i pociągnął tak, że siedziałam na jego kolanach- Nie sądzisz Granger, że powinnaś mnie jakoś ładniej przeprosić za ten kieliszek?- zaśmiałam się pod nosem, po czym pocałowałam go namiętnie. W tym czasie Malfoy wziął mnie na ręce i przeniósł mnie do jego sypialni.

~*~

Rano obudził mnie zapach cynamonu, który tak bardzo uwielbiałam. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Znajdowałam się w sypialni Malfoya, która urządzona była w podobnych kolorach, co reszta domu. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł Draco, trzymający dwa kubki z parującą kawą. 
- I jak się stało?- spytał podając mi kubek i kładąc się obok mnie. 
- Cudownie- stwierdziłam, wtulając się w niego. 
- To są moje najlepsze święta- powiedział i  pocałował mnie w czoło.
- Moje też.
- Czas wstawać, bo śniadanie ci wystygnie- wstał i rzucił mi jedną ze swoich koszul. Ubrałam i oczywiście okazało się, że jest na mnie za duża, ale nie przeszkadzało mi to. Zeszłam do kuchni, gdzie czekał już na mnie stół, zastawiony różnymi pysznościami.
- Smacznego- zabraliśmy się za jedzenie. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Szybko go znalazłam '
w torebce i odebrałam. 
- Cześć Diabełku. Co słychać?
- Wszystko dobrze. Ty mi lepiej powiedz co u ciebie? Byłaś?
- Byłam.
- I co ?!
- Wszystko  dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jak chcesz, to możesz porozmawiać z Malfoyem. 
- Jak to ?! Mionka, czy ty chcesz mi powiedzieć...
- Tak. Więc jeśli masz coś ważnego do powiedzenia, to mów, bo wiesz, ja jestem trochę zajęta
- odparłam i uśmiechnęłam się do blondyna. 
- Nie nie. Do zobaczenia i bawcie się dobrze- powiedział i rozłączył się.
- Czyżby nasz Diabełek się stęsknił za nami?- spytał, kiedy usiadłam mu na kolanach.
- Oczywiście - wtuliłam się w niego i przymknęłam oczy. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że będę zakochana w Malfoyu, to na pewno odesłałabym go do Munga.
- Wiesz, że dzisiaj spędzasz cały dzień ze mną? Jak i całe życie- dodał cicho, lecz ja usłyszałam i lekko się uśmiechnęłam. Pocałowałam go w policzek i odpowiedziałam:
- Wiem.
- A właśnie, mam dla ciebie prezent- spojrzałam na niego zdziwiona,ale wstałam z jego kolan i pozwoliłam mu pójść po prezent. Świat się kończy, Draco Malfoy ma dla mnie prezent. Po chwili blondyn wrócił z małym, podłużnym pakunkiem.
- Wesołych Świąt Granger- otworzyłam pudełko i wyciągnęłam z niego piękny naszyjnik z zawieszką
w kształcie serca- To jest klucz do mojego serca- szepnął mi do ucha, zakładając mi prezent na szyję.
- Kocham cię Malfoy.
- Ja ciebie też Granger- po chwili oboje całowaliśmy się bez opamiętania. Ten dzień był jednym z najlepszych w całym moim życiu, ale wiedziałam, że takich dni będzie jeszcze dużo.

~*~
Sześć lat później...

- Mamo wstawaj!- otworzyłam oczy i ujrzałam mojego kochanego synka, skaczącego wokół łóżka. Podniosłam się do pozycji siedzącej i uśmiechnęłam się delikatnie. Scorpius był taki sam jak jego ojciec. Te same włosy, ten sam uśmiech, te same rysy twarzy. Oczywiście był bardzo mądry, jak na mojego syna przystało - Prezenty! Mamo prezenty!
- Już wstaję- odparłam, a on wybiegł z pokoju. Ubrałam się i zeszłam na dół. Scor już zaczął rozpakowywać prezenty, co było jego ulubionym zajęciem. 
- Wesołych Świąt kochanie- usłyszałam tuż przy moim uchu. Odwróciłam się do niego i czule go pocałowałam. Wzięłam od niego prezent i rozpakowałam. W środku było piękne, diamentowe serce, zawieszone na łańcuszku. 
- Piękne- szepnęłam i pocałowałam go w policzek- Czas na mój prezent - podałam mu pudełko, które po chwili otworzył. 
- Tatusiu, ale te buty będą na ciebie za małe- powiedział Scorpius, a ja uśmiechnęłam się tajemniczo. 
- Jesteś w ciąży?!- pokiwałam twierdząco głową i po chwili znalazłam się w objęciach mojego męża- Scor będziesz miał rodzeństwo!
- Super!- nagle rozległ się dzwonek do drzwi- Ciocia i wujek !- krzyknął mały i poleciał otworzyć.
- Mam nadzieję, że to będzie dziewczynka- szepnął mi do ucha i poszedł przywitać się z Blaisem i Ginny. 

~*~
Szesnaście lat później...

- Gdzie ona się podziewa?!- krzyknął Draco. Nasza mała, no już nie tak mała, Lily od godziny nie pojawiła się w domu. Oczywiście widzieliśmy, że poszła do Potterów, ale właśnie w tym był problem. 
- Draco uspokój się! Ona zaraz przyjdzie!- podeszłam do męża i przytuliłam się do niego od tyłu. 
- Moja mała księżniczka nie będzie się włóczyć z Potterem!
- Już nie jest taka mała skarnie. Poza tym przecież lubisz Albusa.
- To nie ma nic do rzeczy. Zaraz przyjdzie Scorpius z Rose, Blaise z Ginny, a ona gdzieś łazi. To jest niedopuszczalne!
- Nie możesz jej traktować, jak dziecko. Ma już szesnaście lat i ma prawo mieć chłopaka.
- ON JEST JEJ CHŁOPAKIEM?! Ja na to nie pozwalam!- założył płaszcz i wyszedł z domu
- Draco!- krzyknęłam i wybiegłam za nim. Oczywiście nie zabrałam kurtki, a było strasznie zimno, jak to
 w zimie. 
- Wracaj do domu, bo się przeziębisz. Ja zaraz wrócę- pocałował mnie w policzek i odszedł. Chcąc nie chcąc, weszłam do środka i czekałam aż wróci. Po chwili drzwi frontowe się otworzyły, ale nie wszedł przez nie Draco.
- Cześć mamo.
- Cześć synku, cześć Rose- uśmiechnęłam się na ich widok i zaprosiłam ich do jadalni.
- Gdzie tata?
- Poszedł po twoją siostrę- powiedziałam nieco zmartwiona. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł mój mąż. Zaraz zanim weszła szczęśliwa Lily razem z Albusem.
- Mamo, tata pozwolił Albusowi z nami kolację!- takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałam. Podeszłam do Draco i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję- szepnęłam. Po chili dołączył do nas Blaise z Ginny i wszyscy zasiedliśmy przy świątecznej kolacji. Jak co roku święta były dla mnie pełne niespodzianek i chyba do końca życia takie będą...

~*~
Wiem, że ta miniaturka nie jest zbyt długa, ale za to bardzo słodka. Ale następna będzie bardzo smutna, więc nie zasłodzę za bardzo tego bloga. Dedykuję ją Oli ♥ A teraz czas na świąteczne życzenia :

 Zdrowia, szczęścia, pomarańczy,
 niech ci Draco nago tańczy. 
Blaise kolędy niech ci  śpiewa, 
Harry ciągle niech się rozbiera. 
Dafne z Pansy ci zatańczą,
Ginny za to dostanie manto,
Mionka z Draco w szafie będą ukryci,
Aż ich razem Diabeł na zdjęciu nie uchwyci.
Wesołych świąt i Szczęśliwego Nowego Roku
Życzy
 Ewa <3

Zestaw Miony <3


niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 31

Następnego dnia, tak jak obiecałam, poszłam do lekarza. Potwierdziły się moje obawy. Byłam w ciąży. Od razu po wizycie poszłam do parku i usiadłam na mojej ulubionej ławce. Nie wiedziałam co o tym sądzić. Bardzo się cieszyłam, ale martwiłam się co powie Draco. Trochę było za wcześnie na dziecko. Naprawdę bałam się jego reakcji, choć nie powinnam.
- Przecież on cię kocha. Na pewno się nie odwróci ode mnie- pomyślałam i ukryłam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam, że ktoś usiadł obok mnie. Spojrzałam w stronę tej osoby i okazało się, że była to Julie.
- Mama w pracy?- spytałam, a dziewczynka pokiwała twierdząco główką. Przez głowę przemknęła mi myśl, że za parę lat mogę mieć taką samą córeczkę. Oczywiście, jeśli urodzi się dziewczynka, a nie chłopczyk.
- Coś się stało?- popatrzyłam na nią i uśmiechnęłam się.
- Nie. Wszystko w porządku słonko. Wydaje mi się, że ty jesteś jakaś smutna. Wszystko dobrze?
- Tak- odparła, po czym zarwała się szybko i pobiegła w stronę ulicy. Zostałam sama, lecz szybko postanowiłam wracać do domu i spotkać się z Ginny.

***
Po powrocie do domu od razu zadzwoniłam do Rudej, która obiecała, że zaraz przyjdzie. Zrobiłam dwie kawy i usiadłam w salonie. Po jakichś 10 minutach czekania przyszła Ginny.
- Opowiadaj co się stało- powiedziała wpadając do środka. 
- Bardzo miło cię widzieć Ginny. Tu jest twoja kawa.
- Dziękuję bardzo. Ale teraz mów! Przez telefon wydawało mi się, że coś się stało.
- Stało się. Tylko nie wiem, jak ci to powiedzieć. 
- MÓW!- zrobiła dwa wdechy i dodała - Nie powinnam się denerwować w moim stanie.
- Wiem. Ja też teraz nie będę mogła. Jesteśmy we dwie- odparłam tajemniczo. Zaczęła się zastanawiać nad moimi słowami i po chwili to do niej dotarło.
- JESTEŚ W CIĄŻY?!- wrzasnęła, po czym upuściła kubek kawy. Do jakichś dziesięciu sekundach dotarło do niej co zrobiła, więc za pomocą różdżki pozbyła się plamy.
- Tak Ginny, jestem w ciąży.
- To gratuluje Mionka. Draco wie?
- Jeszcze nie. Ginn, ja nie wiem, jak mu to powiedzieć. Boję się jego reakcji.
- Powinnaś mu powiedzieć.
- Właśnie- zamarłam. Odwróciłam się szybko. Za mną stał Draco, który popatrzył na mnie rozczarowany 
i wyszedł z salonu. Po chwili usłyszałyśmy trzask zamykanych drzwi. Zerwałam się z miejsca i wybiegłam za nim. Na szczęście siedział na schodach.
- Draco...
- Nie mów nic- warknął, a w jego głosie wyczułam smutek pomieszany z rozczarowaniem. 
- Naprawdę nie chcesz posłuchać tego co mam ci do powiedzenia?- nic nie odpowiedział, więc zaczęłam mówić- Kocham cię, ale naprawdę bałam się twojej reakcji. Co jak nie chcesz tego dziecka? Co jeśli powiesz, że to za wcześnie, że nie jesteś gotowy? Bałam się, że mnie zostawisz- po policzkach popłynęły mi łzy. 
- Granger ty idiotko- wstał, podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował- Naprawdę sądziłaś, że oświadczyłem ci się, żeby cię rzucić? Kocham cię i pokocham nasze dziecko- odetchnęłam z ulgą i wtuliłam się w niego. 
- Skoro tak mnie kochasz, to idziemy dzisiaj na zakupy, które mi ostatnio obiecałeś. Muszę kupić tą sukienkę. 
- Jak sobie życzysz skarbie. A teraz wybacz muszę jechać do pracy- pocałował mnie w policzek 
i teleportował się. Wróciłam do salonu, gdzie nadal siedziała Ruda. 
- Masz już sukienkę na bal?- spytała.
- Nie mam, a ty masz?
- Mam i jest przepiękna.
- Musisz mi ją pokazać- stwierdziłam.
- Zobaczysz w sobotę- odparła i pokazała mi język- Muszę już iść, zaraz mam wizytę u lekarza. Do zobaczenia.
- Cześć, cześć- odpowiedziałam, ale Rudej już nie było.

***
- Nie narzekaj tak Malfoy! Sam chciałeś ze mną iść- już od kilku godzin spacerowaliśmy po ogromnym centrum handlowym w poszukiwaniu idealnej sukienki dla mnie. Obejrzałam już mnóstwo sukienek, ale żadna z nich nie była wyjątkowa.
- Granger skarbie obeszliśmy już cały sklep. Naprawdę musimy obchodzić go jeszcze raz?
- Tak musimy! Nie znalazłam jeszcze tej...- urwałam nagle. Mój wzrok przykuła piękna sukienka na wystawie sklepowej. Nie zwracając uwagi na mojego narzeczonego, który coś do mnie mówił weszłam do tego sklepu i poprosiłam sprzedawczynię o to cudo. Kiedy dała mi odpowiedni rozmiar, poszłam do przymierzalni. Szybko ją ubrałam i zamarłam. Wyglądałam w niej cudownie. Idealnie podkreślała moje kształty i czułam się w niej bardzo swobodnie. 
- I jak wyglądam?- spytałam wychodząc z przymierzalni - O cześć Teo- powiedziałam do siedzącego obok Draco Notta.
- Cześć Miona. Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję bardzo. Gdzie masz Dafne?
- Tutaj jestem- odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę ubraną w równie piękną suknie balową.
- Wyglądasz ślicznie- stwierdziłam- Widzę, że też idziecie na ten bal do Lucjusza. 
- Ty też wyglądasz pięknie. Jasne, szykuje się niezła impreza- odparła i wróciła do przymierzalni. Ja też miałam zamiar, ale Draco złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. 
- Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie- szepnął mi do ucha i pocałował mnie namiętnie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy zniknęłam za zasłoną. Od razu się przebrałam i poszłam do kasy.
- To co idziemy na kawę?- spytał Nott, kiedy razem z Dafne stanęłyśmy obok nich. 
- Jasne- podałam blondynowi torbę z sukienką, przy okazji splatając nasze dłonie. Usiedliśmy w pierwszej lepszej kawiarni i zamówiliśmy sobie cztery kawy. 
- Odzywała się do ciebie ostatnio Pansy- zaczęła Daf. Pokręciłam przecząco głowo. 
- Na pewno będzie na balu- odparłam i napiłam się kawy. Rzeczywiście dawno z nią nie rozmawiałam. 
W zasadzie to od czasu kiedy był u mnie Dean. 
- Skarbie może powiesz Dafne czego się dowiedziałaś dzisiaj- z zamyślenia wyrwał mnie Draco. Spojrzałam na niego nieobecnym wzrokiem, lecz od razu po tym wróciłam do rzeczywistości. 
- A no tak. Jestem w ciąży- powiedziałam uśmiechając się. Oboje zaniemówili, a blondyn w tym czasie pocałował mnie w policzek. 
- O rany! Gratuluję Mionka- pierwsza odezwała się moja kochana przyjaciółka- Ty w ciąży, Ginny w ciąży, wszyscy w ciąży. Teo skarbie może sprawimy, że ja też będę?
- Jasne skarbie. Chodź pojedziemy do domu i się zabawimy- wstał z miejsca i wyciągnął do niej rękę. Przyglądałam się tej scenie z uśmiechem na twarzy.
- Mówisz poważnie?
- Nigdy nie byłem bardziej poważny.
- No dobrze. Do zobaczenia- powiedziała chwytając go za rękę. 
- To ja pójdę zapłacić- odparł Draco i zniknął. Po trzech minutach wrócił i razem opuściliśmy galerię.

***

- Idziesz, czy nie?!- po całym domu rozległ się jego głos. Czy oni nie może zrozumieć, że kobieta potrzebuje więcej czasu na przygotowanie się? Choć już byłam gotowa, to troszkę się zdenerwowałam.
- Przecież idę- odparłam schodząc po schodach. Musiałam przytrzymać moją sukienkę, ponieważ była troszkę za długa. Byłam zadowolona z efektu końcowego. Miałam nadzieję, że Malfoyowi się spodoba.

- Wyglądasz przepięknie- powiedział, kiedy do niego podeszłam- Będziesz najbardziej olśniewającą kobietą na tym balu- namiętnie pocałował. Wplotłam palce w jego miękkie włosy, przysuwając się bliżej, tym samym pogłębiając pocałunek.
- Draco kochanie przecież musimy już iśc- niechętnie się od niego oderwałam i ruszyłam do drzwi. Szybko złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z domu. Od razu zobaczyłam długą, czarną limuzynę. Spojrzałam pytająco na Draco.
- Mój ojciec zamówił dla każdego gościa- otworzył przede mną drzwi i wsunęłam się do środka. Po chwili obok mnie usiadł blondyn, więc ruszyliśmy. Troszeczkę się zestresowałam. Draco chyba to wyczuł, bo delikatnie musnął moje usta, po czym wyszeptał mi do ucha:
- Spokojnie skarbie, przecież to tylko bal.
- Bal u twojego ojca- dodałam i odwróciłam wzrok do okna.
- Jesteś tam jednym z najważniejszych gości słonko- spojrzałam na niego zdziwiona- Jesteś moją narzeczoną, a ja jestem synem organizatora, a zarazem jestem Ministrem Magii.
- Dzięki, pocieszyłeś mnie- jeszcze bardziej się zestresowałam. Malfoy ścisnął mocniej moją dłoń, ale już więcej się nie odezwał. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z limuzyny i zatkało nas. Malfoy Manor nie było już tym samym ciemnym miejscem. Teraz wszędzie się błyszczało. Oczywiście kolor domu nadal był taki sam, jednak teraz porozwieszane były na nim lampki. Draco chwycił mnie mocno za rękę
i pociągnął mnie do wejścia. Widziałam, że był strasznie zdenerwowany, więc zatrzymałam się, puszczając jego dłoń.
- Co?- warknął.
- Chyba ci się coś pomyliło Malfoy- odburknęłam i ruszyłam w przeciwną stronę. Błyskawicznie złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie.
- Przepraszam- szepnął mi do ucha i odwrócił mnie do siebie- Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby było tutaj tak jasno- przysunęłam się bliżej niego, a on kontynuował- Mama po pokonaniu Voldemorta zawsze chciała, żeby było tutaj mniej mroczniej. Jednak ojciec się nigdy na to nie zgodził.
- Jeśli chcesz możemy wrócić do domu- odparłam.
- Chcę tu być. Muszę tu być- ruszył do wejścia, a ja za nim. W drzwiach stali dwaj kelnerzy, którzy częstowali wszystkim szampanem. Wzięłam sobie jeden kieliszek, jednak zaraz Draco mi go odebrał.
- Skarbie ty nie pijesz- odparł, wprowadzając mnie do domu.
- Niby dlaczego?!
- Bo jesteś w ciąży- powiedział rozglądając się dookoła- Co to do cholery jest?!- rzeczywiście w środku również wszystko się zmieniło. Wszędzie dominował złoty kolor. Hol zmienił się w jedną wielką salę taneczną. Po bokach ostawione były okrągłe stoły, których było sporo. Większość gości siedziała już na wyznaczonych miejscach.
- Panie Malfoy zapraszam do stołu- przy nas pojawił się kelner, który wskazał nam odpowiednie miejsce. Draco chwycił mnie za rękę i poprowadził do odpowiedniego stołu, gdzie siedział już Blaise z Ginny. Uściskałam ich i usiadłam na moim miejscu.
- Stary, gdzie my jesteśmy, bo Malfoy Manor to na pewno nie jest- odparł rozbawiony Diabeł.
- To chyba zasługa twojej matki Diable.
- Pewnie tak. Ona zawsze lubiła takie błyskotki- wszyscy się zaśmialiśmy- Ale najbardziej podoba mi się ten wodospad Ognistej.
- To pewnie pomysł mojego ojca, który muszę powiedzieć, że jest niezwykle trafny- oczywiście mój kochany narzeczony potrafił docenić tylko Ognistą. Nagle rozległ się  odgłos trąb. Wszyscy umilkli i spojrzeli na schody. Na ich szczycie pojawiła się para wieczoru.
- Jednak nie jestem najbardziej olśniewającą kobietą tego wieczoru- szepnęłam na ucho blondynowi. Pani Zabini miała na sobie długą, złotą suknie, w której wyglądała dość dziwnie. Do tego miała na głowie koronę tego samego koloru.
- To chyba jest jakiś żart- odparł rozbawiony Zabini.
- Twoją mamę mogę zrozumieć, ale spójrz na mojego ojca- rzeczywiście Lucjusz Malfoy nie wyglądał tak jak zwykle. Miał na sobie złoty garnitur, który szczerze powiedziawszy mu nie pasował. Rozejrzałam się po gościach, którzy ze zdziwienie wpatrywali się w "złotą parę". Jednak po chwili wszyscy wstali i zaczęli bić brawo. Rozbrzmiała muzyka, więc goście ruszyli do tańca, na czele z państwem Malfoy.
- Może zatańczymy?- spytał Draco wyciągając do mnie rękę.
- Z przyjemnością- chwyciłam ją i razem przeszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy wirować razem z pozostałymi gośćmi.
- Ten cały bal to jakaś jedna, wielka kpina- szepnął mi do ucha.
- Nie przesadzaj. Nie jest aż tak źle. Co prawda jestem trochę zaskoczona tym złotem, ale za chwilę może do niego przywyknę.
- Oby to się szybko skończyło- odparł zrezygnowany. Rozejrzałam się po gościach w poszukiwaniu Pansy. Zobaczyłam tańczącą Dafne z Nottem, ale Czarnej nigdzie nie było. W końcu piosenka się skończyła
 i większość par wróciła do stolika, tak jak my. Nagle głos zabrał pan domu.
- Witam wszystkich na naszym skromnym balu! Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić! Zaczynamy zabawę!- muzyka znowu rozbrzmiała i wszyscy zajęli się sobą. Do naszego stolika podszedł Lucjusz z panią Zabini.
- Witaj synu. Jak wam się podoba nasz bal?
- Zaskakujący ojcze. Nie widziałem, że lubisz złoty kolor.
- Ja też tego nie wiedziałem synu. Mógłbym z tobą chwilę porozmawiać?
- Oczywiście- odparł, pocałował mnie w policzek i ruszył za nim. Ja postanowiłam pójść przywitać się
z Dafne. Podeszłam do ich stolika i usiadłam na wolnym miejscu.
- Nie ma jej- odparła Daf.
- Przecież to do niej nie podobne. Coś się musiało stać!- zaniepokoiłam się. Pansy przecież uwielbiała bale
 i imprezy.
- Spokojnie, nie możesz się tak denerwować. Jutro pojadę do niej- odparła Greengrass. Nieco się uspokoiłam, ale miałam straszną ochotę na Ognistą. Wiedziałam jednak, że mi nie wolno.
- Może dosiądziecie się do naszego stolika?- spytałam.
- Bardzo chętnie- uśmiechnęłam się. Całą trójką udaliśmy się do stolika, do którego wrócił już Draco.
- I jak?- spytałam siadając na moim miejscu. Jednym ruchem różdżki sprawiłam, że stół się powiększył, więc Dafne z Theo mieli gdzie usiąść.
- Coś tam gadał o swojej nowej żonie, jaki to jest szczęśliwy i bla bla bla. Nie chciało mi się go słuchać- westchnęłam zrezygnowana, bo wiedziałam, że nic nie wskóram w jego stosunku do ojca.
- Nie ma jej?- spytał.
- Nie. Draco trzeba ją znaleźć!
- Oczywiście, ale jutro- powiedział i napił się Ognistej. Miałam taką ochotę na coś mocnego, jednak miałam prze sobą tylko sok pomarańczowy.
- Mionka zatańczysz ze mną?- spytał Zabini podchodząc do mnie.
- Z przyjemnością Diabełku- odparłam i poszłam z nim na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć.
- Nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że Draco to mój brat- odparł.
- Myślę, że jemu też będzie ciężko- powiedziałam rozbawiona. Nagle mój wzrok przykuła jedna
z tańczących par. Dziewczyna była bardzo młoda, może nawet była niepełnoletnia. Była bardzo smutna.
- Zabini kto to jest?- spytałam odwracając się tak, żeby wiedział o kogo mi chodzi.
- Córka Yaxley'a. Niezłe ziółko z niej, strasznie podoba do ojca. Ma chyba 16 lat, ale nie jestem do końca pewny. Po śmierci ojca stała się ponoć bardzo dobroczynna, lecz ja w to nie wierze. Teraz wychowuje ją matka. Straszna kobieta, podobnie jak Yaxley- byłam zaskoczona po tym co usłyszałam. Nigdy bym nie przypuszczała, że to jest córka tego bydlaka. Niestety piosenka się skończyła i dziewczyna zniknęła
w tłumie, a ja razem z Blaisem wróciłam do stolika. Właśnie w tej chwili na stoliku pojawiły się talerze
z potrawami.
- My to wiemy, w którym momencie wrócić, prawda Mionka?
- Oczywiście Diabełku- zaśmiałam się pod nosem i zabrałam się, tak jak wszyscy, za jedzenie. Oczywiście jedzenie też musiało być bardzo wykwintne i drogie, więc podano homara. Był bardzo dobry, jednak wolałam zjeść coś innego. Kiedy wszyscy zjedli pojawił się deser, który okazał się być kawałkiem czekoladowego tortu z wiśniami.
- O której ten bal się kończy?- spytałam blondyna.
- Znając mojego ojca i te jego bale, to będzie on trwać do białego rana. Ale nie martw się kotku. Jak tylko będziesz chciała to wyjdziemy- uśmiechnęłam się delikatnie, a on pocałował mnie w policzek. Nagle ponownie zabrzmiał głos Lucjusza.
- Proszę o uwagę! Chciałbym, żeby głos zabrał teraz mój syn, który obecnie pełni funkcję Ministra Magii
- spojrzałam na Draco, który był zaskoczony tą sytuacją. Niechętnie wstał i podszedł do niego.
- Witam wszystkich na tym niezwykłym balu. Zawsze podobały mi się przyjęcia mojego ojca, ale teraz przeszedł samego siebie- wszyscy się zaśmiali, a on kontynuował dalej- W zasadzie, to nie wiem co mam teraz powiedzieć. Nie wiem ojcze, czy chcesz, żebym mówił jako twój syn, czy jako Minister Magii. Jako syn, mogę ci tylko powiedzieć tyle, że bardzo cieszę się, że jesteś szczęśliwy, ale mam nadzieję, że nigdy nie zapomnisz o mamie- na chwile przerwał jednak ponownie zabrał głos - Jako Minister, serdecznie ci gratuluję i mam nadzieję, że nie będziesz chodził po Ministerstwie w takim garniturze- po sali przeszła fala śmiechu
- Dziękuję za uwagę- powiedział i wrócił do stolika. Wszyscy zaczęli bić brawo, lecz umilkli kiedy ponownie odezwał się Lucjusz.
- Bardzo dziękuję ci Draco. No to bawmy się!- krzyknął i zaczął tańczyć z nową małżonką. Blondyn pojawił się koło mnie i zaciągnął mnie na parkiet. Akurat zaczęła lecieć wolna piosenka, więc przysunęłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na ramiona.
- Wiem, że cię tu dużo kosztowało- szepnęłam mu do ucha- Narcyza byłaby z ciebie dumna- na dźwięk jej imienia lekko się spiął - Przepraszam.
- Nic się nie stało. Po prostu trochę mi jej brakuje, ale muszę się z tym pogodzić- troszkę się rozluźnił- Wiesz, że zawsze chciałem mieć brata? Nie sądziłem, że zostanie nim Zabini, choć zawsze go tak traktowałem.
- Jesteście bardzo podobni do siebie, i nie mówię tu o zamiłowaniu do Ognistej- na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Pewnie w szkole mówiłaś o nas, że jesteśmy takie dwa dupki, którzy nie widzą nic poza swoją twarzą- zaśmiałam się i mocniej się w niego przytuliłam.
- Można tak powiedzieć.
- No wiesz?! Myślałem, że zaprzeczysz. Obraziłem się na ciebie!- zaśmiałam się pod nosem. Wiedziałam, że się na mnie nie gniewa.
- No, a ty w szkole nazywałeś mi szlamą, więc jesteśmy kwita skarbie- delikatnie musnęłam jego usta, jednak on odsunął się ode mnie i powiedział patrząc mi prosto w oczy:
- Kocham cię Granger.
- Ja ciebie też Malfoy- złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku, jednak po chwili się oderwaliśmy od siebie, bo wszyscy zaczęli wychodzić na zewnątrz.
- Fajerwerki- chwycił moją dłoń i wyprowadził mnie na zewnątrz. Wszyscy zaczęli odliczać od 10 do 0, a ja poczułam się, jakby był Sylwester. W końcu na niebie pojawiły się sztuczne ognie.
- Przesadził- powiedział oburzony Malfoy. Nie chcąc dalej słuchać jego narzekań, zamknęłam mu usta pocałunkiem - Uwielbiam, jak mnie uciszasz- wymruczał mi do ucha. Wtuliłam się w niego i razem obserwowaliśmy niebo. Po chwili wróciliśmy razem z wszystkim do sali. Bal na dobre się już rozkręcił
i wszyscy zaczęli szaleć na parkiecie.
- Możemy wrócić już do domu?- spytałam- Zmęczona jestem.
- Oczywiście skarbie. Czekałem, aż to powiesz- odparł. Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i poszliśmy jeszcze do gospodarzy.
- My już idziemy ojcze- powiedział bardzo oficjalnym tonem.
- Do zobaczenia synu- odparł i wrócił do zabawy- Nie zapomnijcie o małym upominku!- dodał jeszcze. Ruszyliśmy do wyjścia. Stali tam dalej ci sami kelnerzy, jednak zamiast szampana dali nam dwie torby
 z upominkami.
- Ciekawe co tym razem wymyślił- otworzył mi drzwi i po chwili odjechaliśmy, zostawiając za sobą Malfoy Manor. Pierwsze co zrobił, to otworzył pakunek - Ognista, jakiś naszyjnik złoty, sztabka złota. No, no ma gest!- westchnęłam i położyła mu głowę na kolanach. Po chwili zasnęłam...

***
- Hermiona wstawaj!- usłyszałam tuż przy moim uchu. Otworzyłam oczy i ujrzałam przepiękne tęczówki Draco.
- Już dojechaliśmy?- spytałam, rozglądają się dookoła. Nie byłam jednak w limuzynie, tylko w naszej sypialni. 
- Jest już 10- zaśmiał się pod nosem i pocałował mnie w policzek. Nagle usłyszałam stukanie do okna. Wyszłam z łóżka i otworzyłam je. Do środka wleciała czarna, która należała do Pansy. Szybko wzięłam od niej list i rozwinęłam go. Na kartce było napisane tylko jedno słowo: Pomocy! Krzyknęłam przestraszona, 
a po policzkach popłynęły mi łzy. 
- Co się stało?- Draco szybko znalazł się przy mnie. Wtuliłam się w niego, a on wziął ode mnie kartkę 
- O cholera!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest nowy rozdział. Dłuższy niż zwykle, więc mam nadzieję, że was się bardziej spodoba :)) Następna będzie miniaturka tak jak już napisałam w poprzedniej notce :D Tylko chciałabym żebyście mi napisali, czy chcecie, żeby akcja się działa kiedy bohaterowie są w szkole, czy już w dorosłym życiu <3 Mam jeszcze pytanie co do zestawów. Chcecie żebym dodawała dalej zdjęcia, czy linki ?
 Rozdział dla mojej kochanej Wiktorii :***

sobota, 30 listopada 2013

Nowa notka :)

Baaaardzo was przepraszam. Nie dodałam nowego rozdziału przez miesiąc :ccc 
Możecie mnie za to zabic :)
Ale nie martwcie się, dodam w ciągu tego tygodnia. 
Może uda mi się jutro, ale nie obiecuję. 
Postaram się napisac jeszcze miniaturkę dla was na przeprosiny.
Co wy na to?
Mam nadzieję, że mi wybaczycie ♥

sobota, 26 października 2013

Rozdział 30

Spacerowanie po parku z lodami o 11 w nocy w jesienną noc, nie było chyba dobrym pomysłem. Jednak razem z Draco potrzebowaliśmy tego w tamtej chwili. Tyle się wydarzyło w ostatnich dniach, że nie dawaliśmy już rady z tymi wszystkimi informacjami. Miałam nadzieję, że wszystko w końcu wróci do normy.
- Myślałaś już coś o ślubie?- spytał blondyn, wyrywając mnie w ten sposób z rozmyślań.
- Jakoś nie miałam kiedy- odpowiedziałam. Usiedliśmy na jednej z ławek.
- Porozmawiamy teraz?
- Dobrze- odparłam- To może ty mi powiedz, jak sobie wyobrażasz nasz ślub.
- Co powiesz na ogród w Malfoy Manor?- nie sądziłam, że właśnie tego pragnie. W sumie nie był to taki zły. Nie chciałam mieć takiego tradycyjnego ślubu w Kościele.
- W sumie to niezły pomysł, ale czy możemy o tym na razie nie myśleć?
- Tylko, że jest jeden problem.
- Jaki?
- Ja chciałbym, jak najszybciej zostać twoim mężem- delikatnie się uśmiechnęłam i pocałowałam go w policzek.
- Duże ma pan wymagania panie Malfoy.
- Nie prawda przyszła pani Malfoy- po raz pierwszy poczułam, że nic wokół mnie się nie liczy. Jestem tylko ja i Draco.
- Zimno mi- powiedziałam zgodnie z prawdą. Miałam na sobie tylko tą sukienkę, a wiadomo, że
 w nocy jest zimniej niż w dzień.
- Wracamy- stwierdził i chwycił mnie za rękę - Kocham cię.
- Ja ciebie też- odpowiedziałam i teleportowaliśmy się do domu.

***
- Wstawaj !- wrzasnęłam na cały głos. Za 15 minut razem z Draco miałam być w Ministerstwie Magii, a on dalej spał. Hermiona Granger nie może się spóźnić do pracy !
- Która godzina?- szepnął zaspany blondyn.
- 8:45!
- CO?!- zerwał się szybko z łóżka i wbiegł do łazienki. Ja na szczęście byłam już gotowa i nawet zdążyłam zrobić śniadanie. Ubrałam się stosownie do pogody, czyli nie za ciepło, nie za zimno.

Po około 5 minutach w kuchni pojawił się nieogarnięty Draco. Podeszłam do niego i poprawiłam mu źle zawiązany krawat.
- Gotowy już jesteś?- spytałam, dopijając moją kawę.
- Teraz tak- odparł. Chwyciłam go za rękę, by po chwili znaleźć się w Ministerstwie.
- Przyjdziesz po mnie ?
- Jasne- pocałował mnie jeszcze czule i poszedł do swojego gabinetu. Ja też udałam się do mojego, mijając przy tym mnóstwo czarodziei. Weszłam do środka i przeżyłam szok. W środku razem z moją współpracownicą był Lucjusz Malfoy. Przywitałam się i usiadłam przy moim biurku.
- Coś się stało?- spytałam w trakcie przeglądania papierów.
- Przyszedłem do mojego syna, ale chciałem najpierw się spytać w jakim jest nastroju- odpowiedział blondyn.
- Wstał jakieś- tu spojrzałam na zegar- 15 minut temu, ale nie powinien być zły. Możesz do niego iść. Potrzebuje rozmowy z tobą.
- Dobrze- odpowiedział i wyszedł. Zajęłam się pracą.


***
- Nie zgadniesz kto mnie dzisiaj odwiedził!- powiedział, albo raczej wykrzyczał Draco wchodząc do mojego biura równo o 17.
- Niech zgadnę ... Twój ojciec?
- Skąd wiesz?- spytał zdziwiony.
- Był tu rano, po to, by spytać się w jakim jesteś nastroju. I czego się dowiedziałeś?
- Spotkali się dwa tygodnie temu i jakoś tak od razu między nimi zaiskrzyło. A znają się bardzo dobrze. Czuję, że coś innego jest na rzeczy. I najlepsze jest to, że już trafili na pierwszą stronę Proroka Codziennego- i rzucił mi na biurko gazetę. Chwyciłam ją i pierwsze co mi rzuciło w oczy, to ogromne zdjęcie Malfoy'a Seniora i Pani Zabini.
- I ciebie to irytuje, bo nie jesteś tutaj ty?
- Nie ja się bardzo cieszę z tego, że nie piszą tu o mnie, o nas, ale bez przesady. Skąd oni w ogóle
o tym wiedzieli. A i jeszcze jedno. W sobotę organizują bal i jesteśmy zaproszeni.
- Cudownie. Zbieramy się?- spytałam.
- Tak- odparł Draco. Wzięłam torebkę i stanęłam obok niego.
- A tak właściwie, to jak ma na imię pani Zabini?- spytałam. Popatrzył na mnie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Wiesz, że nie wiem.
- Trzeba się będzie Blaise'a zapytać- stwierdziłam, po czym teleportowałam nas do domu. Od razu pobiegłam wziąć prysznic. Po jakichś 15 minutach wyszłam z łazienki odświeżona i zeszłam na dół do salonu.
- Wiesz, że za niedługo idziemy na kolację do moich rodziców- powiedziałam siadając mu na kolanach.
- Wiem, wiem- odparł i namiętnie mnie pocałował.
- Ginny i Blaise też będą na tym balu?- spytałam odrywając się od niego.
- Będą- odpowiedział.
- Zaraz, zaraz. Przecież ja nie mam odpowiedniej sukienki!- krzyknęłam i zerwałam się z miejsca. Jednak Draco chwycił mnie za rękę i posadził mnie na jego kolanach.
- Do soboty jeszcze dużo czasu. Obiecuję, że zabiorę cię jutro na zakupy i kupisz sobie, jakąś piękną suknie- pisnęłam i wpiłam się w jego usta.
- Dziękuję, a teraz wybacz, ale muszę iść się przebrać- pobiegłam na górę i zaczęłam przeglądać moje ubrania.

Godzinę później ....

Nareszcie skończyłam się szykować. Trochę mi to zajęło, ale szczęśliwa i zadowolona zeszłam na dół. Draco siedział na sofie i był bardzo znudzony. Podeszłam do niego i pocałowałam go
w policzek.
- W końcu- powiedział- Jedziemy samochodem?
- Możemy- odpowiedziałam. Wzięłam torebkę i razem wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Oczywiście Draco siedział za kierownicą.
- Stresujesz się?- spytał, bo chwili milczenia.
- Troszkę- odparłam. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Szybko wysiadłam z samochodu
 i ruszyłam ku drzwiom. Od razu zauważyłam, że mama posadziła nowe krzewy przed domem. Po chwili dołączył do mnie Malfoy i zapukaliśmy. Drzwi otworzył nam mój tata.
- Cieszę się, że jesteście- przytuliłam się do niego i weszłam w głąb w poszukiwaniu mamy. Oczywiście była w kuchni.
- Cześć mamo- do niej również się przytuliłam- Pomóc ci?
- Nie trzeba córeczko. Siądźcie w jadalni, a ja zaraz przyjdę- przeszłam do wskazanego pomieszczenia i usiadłam obok mojego narzeczonego. Po jakichś 5 minutach dołączyła do nas mama z tatą, więc  mogliśmy spokojnie zacząć jeść przygotowane przez moją mamę potrawy.
- Czym się zajmujesz Draco- wiedziałam, że mój tata o to zapyta. Nie był by sobą,gdyby tego nie zrobił.
- Jestem Ministrem Magii.
- No proszę. Mionka opowiadała nam trochę o Ministerstwie. Jestem pod wrażeniem- uśmiechnęłam się do blondyna, ale mój uśmiech szybko znikł, bo zrobiło mi się niedobrze. 
- Przepraszam na chwilę- powiedziałam. Powoli przeszłam przez jadalnie, a jak zniknęłam im z oczu pobiegłam szybko do łazienki. Zamknęłam drzwi, po czym zwymiotowałam. Kiedy skończyłam, usiadłam osłabiona na podłodze. Coraz częściej mi się zdarzało wymiotować, ale sądziłam, że się czymś zatrułam, albo coś. Umyłam ręce i wróciłam do jadalni. Rodzice wraz z Draco spojrzeli na mnie troskliwie, a ja się uśmiechnęłam dając do zrozumienia, że nic mi nie jest. Usiadłam na moim miejscu i dokończyłam moje danie. 
- Macie zamiar ponownie otworzyć gabinet dentystyczny?- spytałam.
- Raczej tak- kiedy wszyscy skończyli, poszliśmy do salonu. 
- To teraz córeczko opowiedz nam wszystko- powiedziała mama, a ja zaczęłam moją opowieść. 

Około godziny 22 wróciliśmy do domu. Od razu się umyłam i wskoczyłam do łóżka. Po chwili obok mnie położył się Draco. 
- Jak się czujesz?- spytał.
- Dobrze.
- Obiecaj mi, że pójdziesz jutro do lekarza- spojrzałam na niego zdziwiona, ale się zgodziłam. Pocałowałam go czule, po czym zasnęłam...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemanko :** Jak wam się podoba?? Miał być trochę wcześniej, ale niestety nie miałam wystarczająco dużo czasu, żeby go skończyć :D Kolejny mam już w głowie, więc teraz wystarczy go tylko napisać ♥




Informacje

Obserwatorzy