wtorek, 24 grudnia 2013

Miniaturka

Święta to taki piękny i magiczny czas.  Według mnie jest to najlepszy okres w całym roku. Niestety, w tym roku stało się tak, że musiałam spędzić je samotnie. Rodzice zginęli rok temu w wypadku samochodowym,
z Ronem zerwałam kilka lat temu i od tego czasu nie bywałam tak często w Norze, Ginny razem z Blaisem pojechali na święta do Egiptu, Pansy razem z Harrym spędzają święta u jej ojca, a Dafne z Teo postanowili pojechać na narty. Także zostałam całkiem sama. Jednak nie było mi smutno z tego powodu. Miałam pięknie ozdobioną choinkę, komedię romantyczną na DVD i pyszne pierniczki, które przed chwilą zrobiłam. Rozkoszując się zapachem ciastek, usiadłam na sofie z zamiarem włączenia filmu. Oczywiście ktoś musiał mi przeszkodzić i musiałam odebrać telefon.
- Halo- powiedziałam do słuchawki.
- Cześć Mionka, jak ci mija ten wspaniały dzień?- spytał Blaise. Wiedziałam, że ma do mnie jakąś sprawę, więc od razu zapytałam:
- Co tym razem mam dla ciebie zrobić?
- Czy ja zawsze muszę czegoś chcieć?
- Tak- odparłam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Och no dobra. Pomyślałem sobie, że skoro spędzasz sama święta, to mogłabyś spędzić je ze Smokiem.
- Mam spędzić święta z Malfoyem ?! Za długo przebywałeś na słońcu Diabełku!
- Proszę cię Mionka! Przecież już jest między wami dobrze, nie nienawidzicie się.
- Ale to nie znaczy, że mam spędzić z nim święta!- w zasadzie to nie byłam zła. W głębi serca cieszyłam się
z propozycji Zabiniego. Rzeczywiście moje stosunki z Malfoyem nieco się poprawiły, ale nadal był dupkiem. Cholernie przystojnym, w którym się zakochałam.
- Proooooszę.
- Och no dobra!
- Dziękuję Mionka- odparł i rozłączył się. Zrezygnowana usiadłam na sofie. Była godzina 16, więc zaczęłam się ubierać, bo miałam zamiar być u niego o 17. Założyłam piękną, bordową sukienkę, czarne szpilki,
a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyglądałam prześlicznie. Wyciągnęłam z szafy prezent, który kupiłam dla niego (na wszelki wypadek oczywiście), ciasteczka zapakowałam do pudełka i teleportowałam się pod Malfoy Manor. Zrobiłam kilka wdechów i wydechów, po czym nacisnęłam dzwonek. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Malfoy, ubrany w białą koszulę i jeansy. Wyglądał nieziemsko.
- Co ty tu robisz Granger?- spytał zdziwiony.
- Wesołych świąt Malfoy- odparłam i wcisnęłam mu prezent i pudełko z ciastkami- Pomyślałam sobie, że skoro oboje spędzamy samotnie święta, to możemy je spędzić razem.
- Nie wiem kim jesteś i co zrobiłaś z Granger, ale możesz wejść- uśmiechnęłam się delikatnie i weszłam do środka. Malfoy Manor nie było już takie jak dawniej, teraz było tu jasno i przyjemnie oraz bardzo nowocześnie.
- Gdzie masz choinkę?- spytałam, rozglądając się w jej poszukiwaniu.
- Nie mam. Bo wiesz Granger, ja nie obchodzę świąt- zniknął w kuchni, a ja ruszyłam za nim.
- To zaczniesz. To co robimy na kolacje? Szczerze mówiąc, to jestem strasznie głodna.
- Granger czy ty się dobrze czujesz?- spytał, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej potrzebne rzeczy.
- Oczywiście Draco, ale nie gadaj już tyle, tylko bierz się do roboty- zabrałam się za szykowanie kolacji. Blondyn przez chwilę stał zdziwiony, ale po chwili zaczął mi pomagać. Około godzinę później usiedliśmy przy stole z gotową kolacją.
- Smacznego Malfoy- odparłam i zabrałam się za jedzenie.
- Smacznego Granger- danie, które zrobiliśmy było przepyszne. Niby zwykły kurczak, ale przyrządzony
 w genialny sposób. Kiedy zjedliśmy, usiedliśmy na sofie w salonie z kieliszkami wina w ręku.
- Chcesz obejrzeć jakiś film?- spytał po chwili milczenia.
- A jakie masz?
- W zasadzie to mam same horrory, a ty chyba za nimi nie przepadasz.
- Nie lubię ich, ale jak nie masz nic innego, to możesz puścić- wziął jedną płytę i włożył ją do odtwarzacza.
- Jak obejrzymy, to ubierzemy choinkę ?- spytałam z nadzieją w głosie.  Draco zaśmiał się tylko, po czym wyłączył film.
- Zróbmy to teraz!
- Naprawdę?- spytałam, po czym rzuciłam mu się na szyję. Szybko jednak się od niego odsunęłam - Przepraszam.
- Nic się nie stało, ale chyba muszę częściej sprawiać ci przyjemność- spojrzałam na niego zdziwiona i lekko się zaczerwieniłam.
- A ty w ogóle masz choinkę?
- Mam- nagle przede mną pojawiła się ogromna choinka i duże, kartonowe pudło. Pisnęłam cichutko
 i zaczęłam wyciągać ozdoby z pudełka. Kiedy wszystko było już na stoliku, zaczęłam rozwieszać bombki na choince.
- Może mi pomożesz?
- No tak- po chwili razem zaczęliśmy dekorować to drzewko. Oczywiście wszystko ozdoby były srebrne, tak jak na Ślizgona przystało.
- Piękna jest- odparłam zachwycona - Zrobiłbyś mi gorącą czekoladę?- spytałam, podziwiając nasze dzieło.
- Jasne- zniknął w kuchni, a ja usiadłam na sofie. Nagle moją uwagę przykuło zdjęcie, które stało na szafce. Niepewnie podeszłam tam i chwyciłam je. Przedstawiało ono Draco razem z mamą, którzy byli bardzo szczęśliwi. Jeszcze nigdy nie widziałam blondyna, który się tak szczerze uśmiecha. Odłożyłam zdjęcie na miejsce i zajęłam z powrotem moje miejsce.
- Oglądamy?- spytał Malofy, wchodząc do środka a dwoma kubkami czekolady i pudełkiem ciasteczek.
- Jasne- włączył film i usiadł bardzo blisko mnie. Już od początku film wydawał mi się straszny. Nie byłam
w stanie nawet napić się czekolady, bo tak bardzo się bałam. Ktoś by pomyślał, że to dziwne, że taka odważna Gryfonka, jak ja bała się horrorów, ale taka była prawda.
- Może wyłączę?- usłyszałam, po chwili przy moim uchu.
- Nie-ee muu-sisz- odparłam. Akurat leciała najstraszliwsza chwila w tym filmie. Odruchowo położyłam głowę na ramieniu blondyna i mocno zacisnęłam oczy.
- Może jednak uda mi się znaleźć, jakiś inny film- odparł i wyłączył telewizor. Otworzyłam oczy i szybko podniosłam się z miejsca.
- Przepraszam- szepnęłam, kiedy szukał innego filmu.
- Nie masz mnie za co przepraszać- uśmiechnął się do mnie, przez co zmiękły mi kolana- Znalazłem- usiadł ponownie koło mnie i włączył film.
-  Już nie jesteś takim dupkiem, jakim w szkole byłeś.
- Dzięki Granger, ty też nie jesteś tą samą kujonicą, co kiedyś- uśmiechnęłam się do niego i pod wpływem chwili położyłam mu głowę na ramieniu.
- Mogę cię o coś spytać?
- Jasne.
- Blaise kazał ci spędzić ze mną święta?- zatkało mnie. Podniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy. Kiwnęłam lekko głową - W takim razie będę musiał mu podziękować- uśmiechnął się i pocałował mnie
 w policzek. Teraz to mnie całkowicie zamurowało. Wpatrywałam się w niego tępym wzrokiem, dopóki nie zauważyłam jego wrednego uśmieszku.
- I co się wrednie uśmiechasz?
- Oj Granger, Granger- zacmokał- Oglądasz ten film, czy nie ?
- No oglądam- powiedziałam i zwróciłam wzrok na telewizor. Oczywiście film, który oglądaliśmy, to "Titanic", na którym zawsze płakałam- Malfoy może odpuścimy sobie, oglądanie?
- Będziesz płakać?- po raz kolejny uśmiechnął się wrednie, ale wyłączył ten jego wielki telewizor. Odetchnęłam z ulgą, nie chciałam, żeby widział mnie on jak płaczę - Masz ochotę na wino?
- Tak- tym razem nigdzie nie poszedł, tylko przywołał butelkę z winem i dwa kieliszki. Wypełnił je płynem
i podał mi jeden.
- Boisz się jeszcze?
- Troszkę.
- Nie bój się, to był tylko film- delikatnie chwycił moją dłoń, po czym przybliżył się do mnie i szepnął mi do ucha:
- Jesteś piękna Granger- lekko musnął moje usta, po czym, jak gdyby nigdy nic, odsunął się ode mnie.
Z wrażenia upuściłam kieliszek, który spadł na podłogę i się rozbił. Cholerna fretka!
- O Boże Malfoy przepraszam. Już to naprawię- wyciągnęłam różdżkę i rzuciłam zaklęcie. Położyłam kieliszek na stole i odwróciłam się do rozbawionego blondyna.
- Ależ ja na ciebie działam- chwycił mnie za rękę i pociągnął tak, że siedziałam na jego kolanach- Nie sądzisz Granger, że powinnaś mnie jakoś ładniej przeprosić za ten kieliszek?- zaśmiałam się pod nosem, po czym pocałowałam go namiętnie. W tym czasie Malfoy wziął mnie na ręce i przeniósł mnie do jego sypialni.

~*~

Rano obudził mnie zapach cynamonu, który tak bardzo uwielbiałam. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Znajdowałam się w sypialni Malfoya, która urządzona była w podobnych kolorach, co reszta domu. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł Draco, trzymający dwa kubki z parującą kawą. 
- I jak się stało?- spytał podając mi kubek i kładąc się obok mnie. 
- Cudownie- stwierdziłam, wtulając się w niego. 
- To są moje najlepsze święta- powiedział i  pocałował mnie w czoło.
- Moje też.
- Czas wstawać, bo śniadanie ci wystygnie- wstał i rzucił mi jedną ze swoich koszul. Ubrałam i oczywiście okazało się, że jest na mnie za duża, ale nie przeszkadzało mi to. Zeszłam do kuchni, gdzie czekał już na mnie stół, zastawiony różnymi pysznościami.
- Smacznego- zabraliśmy się za jedzenie. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Szybko go znalazłam '
w torebce i odebrałam. 
- Cześć Diabełku. Co słychać?
- Wszystko dobrze. Ty mi lepiej powiedz co u ciebie? Byłaś?
- Byłam.
- I co ?!
- Wszystko  dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jak chcesz, to możesz porozmawiać z Malfoyem. 
- Jak to ?! Mionka, czy ty chcesz mi powiedzieć...
- Tak. Więc jeśli masz coś ważnego do powiedzenia, to mów, bo wiesz, ja jestem trochę zajęta
- odparłam i uśmiechnęłam się do blondyna. 
- Nie nie. Do zobaczenia i bawcie się dobrze- powiedział i rozłączył się.
- Czyżby nasz Diabełek się stęsknił za nami?- spytał, kiedy usiadłam mu na kolanach.
- Oczywiście - wtuliłam się w niego i przymknęłam oczy. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że będę zakochana w Malfoyu, to na pewno odesłałabym go do Munga.
- Wiesz, że dzisiaj spędzasz cały dzień ze mną? Jak i całe życie- dodał cicho, lecz ja usłyszałam i lekko się uśmiechnęłam. Pocałowałam go w policzek i odpowiedziałam:
- Wiem.
- A właśnie, mam dla ciebie prezent- spojrzałam na niego zdziwiona,ale wstałam z jego kolan i pozwoliłam mu pójść po prezent. Świat się kończy, Draco Malfoy ma dla mnie prezent. Po chwili blondyn wrócił z małym, podłużnym pakunkiem.
- Wesołych Świąt Granger- otworzyłam pudełko i wyciągnęłam z niego piękny naszyjnik z zawieszką
w kształcie serca- To jest klucz do mojego serca- szepnął mi do ucha, zakładając mi prezent na szyję.
- Kocham cię Malfoy.
- Ja ciebie też Granger- po chwili oboje całowaliśmy się bez opamiętania. Ten dzień był jednym z najlepszych w całym moim życiu, ale wiedziałam, że takich dni będzie jeszcze dużo.

~*~
Sześć lat później...

- Mamo wstawaj!- otworzyłam oczy i ujrzałam mojego kochanego synka, skaczącego wokół łóżka. Podniosłam się do pozycji siedzącej i uśmiechnęłam się delikatnie. Scorpius był taki sam jak jego ojciec. Te same włosy, ten sam uśmiech, te same rysy twarzy. Oczywiście był bardzo mądry, jak na mojego syna przystało - Prezenty! Mamo prezenty!
- Już wstaję- odparłam, a on wybiegł z pokoju. Ubrałam się i zeszłam na dół. Scor już zaczął rozpakowywać prezenty, co było jego ulubionym zajęciem. 
- Wesołych Świąt kochanie- usłyszałam tuż przy moim uchu. Odwróciłam się do niego i czule go pocałowałam. Wzięłam od niego prezent i rozpakowałam. W środku było piękne, diamentowe serce, zawieszone na łańcuszku. 
- Piękne- szepnęłam i pocałowałam go w policzek- Czas na mój prezent - podałam mu pudełko, które po chwili otworzył. 
- Tatusiu, ale te buty będą na ciebie za małe- powiedział Scorpius, a ja uśmiechnęłam się tajemniczo. 
- Jesteś w ciąży?!- pokiwałam twierdząco głową i po chwili znalazłam się w objęciach mojego męża- Scor będziesz miał rodzeństwo!
- Super!- nagle rozległ się dzwonek do drzwi- Ciocia i wujek !- krzyknął mały i poleciał otworzyć.
- Mam nadzieję, że to będzie dziewczynka- szepnął mi do ucha i poszedł przywitać się z Blaisem i Ginny. 

~*~
Szesnaście lat później...

- Gdzie ona się podziewa?!- krzyknął Draco. Nasza mała, no już nie tak mała, Lily od godziny nie pojawiła się w domu. Oczywiście widzieliśmy, że poszła do Potterów, ale właśnie w tym był problem. 
- Draco uspokój się! Ona zaraz przyjdzie!- podeszłam do męża i przytuliłam się do niego od tyłu. 
- Moja mała księżniczka nie będzie się włóczyć z Potterem!
- Już nie jest taka mała skarnie. Poza tym przecież lubisz Albusa.
- To nie ma nic do rzeczy. Zaraz przyjdzie Scorpius z Rose, Blaise z Ginny, a ona gdzieś łazi. To jest niedopuszczalne!
- Nie możesz jej traktować, jak dziecko. Ma już szesnaście lat i ma prawo mieć chłopaka.
- ON JEST JEJ CHŁOPAKIEM?! Ja na to nie pozwalam!- założył płaszcz i wyszedł z domu
- Draco!- krzyknęłam i wybiegłam za nim. Oczywiście nie zabrałam kurtki, a było strasznie zimno, jak to
 w zimie. 
- Wracaj do domu, bo się przeziębisz. Ja zaraz wrócę- pocałował mnie w policzek i odszedł. Chcąc nie chcąc, weszłam do środka i czekałam aż wróci. Po chwili drzwi frontowe się otworzyły, ale nie wszedł przez nie Draco.
- Cześć mamo.
- Cześć synku, cześć Rose- uśmiechnęłam się na ich widok i zaprosiłam ich do jadalni.
- Gdzie tata?
- Poszedł po twoją siostrę- powiedziałam nieco zmartwiona. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł mój mąż. Zaraz zanim weszła szczęśliwa Lily razem z Albusem.
- Mamo, tata pozwolił Albusowi z nami kolację!- takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałam. Podeszłam do Draco i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję- szepnęłam. Po chili dołączył do nas Blaise z Ginny i wszyscy zasiedliśmy przy świątecznej kolacji. Jak co roku święta były dla mnie pełne niespodzianek i chyba do końca życia takie będą...

~*~
Wiem, że ta miniaturka nie jest zbyt długa, ale za to bardzo słodka. Ale następna będzie bardzo smutna, więc nie zasłodzę za bardzo tego bloga. Dedykuję ją Oli ♥ A teraz czas na świąteczne życzenia :

 Zdrowia, szczęścia, pomarańczy,
 niech ci Draco nago tańczy. 
Blaise kolędy niech ci  śpiewa, 
Harry ciągle niech się rozbiera. 
Dafne z Pansy ci zatańczą,
Ginny za to dostanie manto,
Mionka z Draco w szafie będą ukryci,
Aż ich razem Diabeł na zdjęciu nie uchwyci.
Wesołych świąt i Szczęśliwego Nowego Roku
Życzy
 Ewa <3

Zestaw Miony <3


niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 31

Następnego dnia, tak jak obiecałam, poszłam do lekarza. Potwierdziły się moje obawy. Byłam w ciąży. Od razu po wizycie poszłam do parku i usiadłam na mojej ulubionej ławce. Nie wiedziałam co o tym sądzić. Bardzo się cieszyłam, ale martwiłam się co powie Draco. Trochę było za wcześnie na dziecko. Naprawdę bałam się jego reakcji, choć nie powinnam.
- Przecież on cię kocha. Na pewno się nie odwróci ode mnie- pomyślałam i ukryłam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam, że ktoś usiadł obok mnie. Spojrzałam w stronę tej osoby i okazało się, że była to Julie.
- Mama w pracy?- spytałam, a dziewczynka pokiwała twierdząco główką. Przez głowę przemknęła mi myśl, że za parę lat mogę mieć taką samą córeczkę. Oczywiście, jeśli urodzi się dziewczynka, a nie chłopczyk.
- Coś się stało?- popatrzyłam na nią i uśmiechnęłam się.
- Nie. Wszystko w porządku słonko. Wydaje mi się, że ty jesteś jakaś smutna. Wszystko dobrze?
- Tak- odparła, po czym zarwała się szybko i pobiegła w stronę ulicy. Zostałam sama, lecz szybko postanowiłam wracać do domu i spotkać się z Ginny.

***
Po powrocie do domu od razu zadzwoniłam do Rudej, która obiecała, że zaraz przyjdzie. Zrobiłam dwie kawy i usiadłam w salonie. Po jakichś 10 minutach czekania przyszła Ginny.
- Opowiadaj co się stało- powiedziała wpadając do środka. 
- Bardzo miło cię widzieć Ginny. Tu jest twoja kawa.
- Dziękuję bardzo. Ale teraz mów! Przez telefon wydawało mi się, że coś się stało.
- Stało się. Tylko nie wiem, jak ci to powiedzieć. 
- MÓW!- zrobiła dwa wdechy i dodała - Nie powinnam się denerwować w moim stanie.
- Wiem. Ja też teraz nie będę mogła. Jesteśmy we dwie- odparłam tajemniczo. Zaczęła się zastanawiać nad moimi słowami i po chwili to do niej dotarło.
- JESTEŚ W CIĄŻY?!- wrzasnęła, po czym upuściła kubek kawy. Do jakichś dziesięciu sekundach dotarło do niej co zrobiła, więc za pomocą różdżki pozbyła się plamy.
- Tak Ginny, jestem w ciąży.
- To gratuluje Mionka. Draco wie?
- Jeszcze nie. Ginn, ja nie wiem, jak mu to powiedzieć. Boję się jego reakcji.
- Powinnaś mu powiedzieć.
- Właśnie- zamarłam. Odwróciłam się szybko. Za mną stał Draco, który popatrzył na mnie rozczarowany 
i wyszedł z salonu. Po chwili usłyszałyśmy trzask zamykanych drzwi. Zerwałam się z miejsca i wybiegłam za nim. Na szczęście siedział na schodach.
- Draco...
- Nie mów nic- warknął, a w jego głosie wyczułam smutek pomieszany z rozczarowaniem. 
- Naprawdę nie chcesz posłuchać tego co mam ci do powiedzenia?- nic nie odpowiedział, więc zaczęłam mówić- Kocham cię, ale naprawdę bałam się twojej reakcji. Co jak nie chcesz tego dziecka? Co jeśli powiesz, że to za wcześnie, że nie jesteś gotowy? Bałam się, że mnie zostawisz- po policzkach popłynęły mi łzy. 
- Granger ty idiotko- wstał, podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował- Naprawdę sądziłaś, że oświadczyłem ci się, żeby cię rzucić? Kocham cię i pokocham nasze dziecko- odetchnęłam z ulgą i wtuliłam się w niego. 
- Skoro tak mnie kochasz, to idziemy dzisiaj na zakupy, które mi ostatnio obiecałeś. Muszę kupić tą sukienkę. 
- Jak sobie życzysz skarbie. A teraz wybacz muszę jechać do pracy- pocałował mnie w policzek 
i teleportował się. Wróciłam do salonu, gdzie nadal siedziała Ruda. 
- Masz już sukienkę na bal?- spytała.
- Nie mam, a ty masz?
- Mam i jest przepiękna.
- Musisz mi ją pokazać- stwierdziłam.
- Zobaczysz w sobotę- odparła i pokazała mi język- Muszę już iść, zaraz mam wizytę u lekarza. Do zobaczenia.
- Cześć, cześć- odpowiedziałam, ale Rudej już nie było.

***
- Nie narzekaj tak Malfoy! Sam chciałeś ze mną iść- już od kilku godzin spacerowaliśmy po ogromnym centrum handlowym w poszukiwaniu idealnej sukienki dla mnie. Obejrzałam już mnóstwo sukienek, ale żadna z nich nie była wyjątkowa.
- Granger skarbie obeszliśmy już cały sklep. Naprawdę musimy obchodzić go jeszcze raz?
- Tak musimy! Nie znalazłam jeszcze tej...- urwałam nagle. Mój wzrok przykuła piękna sukienka na wystawie sklepowej. Nie zwracając uwagi na mojego narzeczonego, który coś do mnie mówił weszłam do tego sklepu i poprosiłam sprzedawczynię o to cudo. Kiedy dała mi odpowiedni rozmiar, poszłam do przymierzalni. Szybko ją ubrałam i zamarłam. Wyglądałam w niej cudownie. Idealnie podkreślała moje kształty i czułam się w niej bardzo swobodnie. 
- I jak wyglądam?- spytałam wychodząc z przymierzalni - O cześć Teo- powiedziałam do siedzącego obok Draco Notta.
- Cześć Miona. Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję bardzo. Gdzie masz Dafne?
- Tutaj jestem- odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę ubraną w równie piękną suknie balową.
- Wyglądasz ślicznie- stwierdziłam- Widzę, że też idziecie na ten bal do Lucjusza. 
- Ty też wyglądasz pięknie. Jasne, szykuje się niezła impreza- odparła i wróciła do przymierzalni. Ja też miałam zamiar, ale Draco złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. 
- Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie- szepnął mi do ucha i pocałował mnie namiętnie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy zniknęłam za zasłoną. Od razu się przebrałam i poszłam do kasy.
- To co idziemy na kawę?- spytał Nott, kiedy razem z Dafne stanęłyśmy obok nich. 
- Jasne- podałam blondynowi torbę z sukienką, przy okazji splatając nasze dłonie. Usiedliśmy w pierwszej lepszej kawiarni i zamówiliśmy sobie cztery kawy. 
- Odzywała się do ciebie ostatnio Pansy- zaczęła Daf. Pokręciłam przecząco głowo. 
- Na pewno będzie na balu- odparłam i napiłam się kawy. Rzeczywiście dawno z nią nie rozmawiałam. 
W zasadzie to od czasu kiedy był u mnie Dean. 
- Skarbie może powiesz Dafne czego się dowiedziałaś dzisiaj- z zamyślenia wyrwał mnie Draco. Spojrzałam na niego nieobecnym wzrokiem, lecz od razu po tym wróciłam do rzeczywistości. 
- A no tak. Jestem w ciąży- powiedziałam uśmiechając się. Oboje zaniemówili, a blondyn w tym czasie pocałował mnie w policzek. 
- O rany! Gratuluję Mionka- pierwsza odezwała się moja kochana przyjaciółka- Ty w ciąży, Ginny w ciąży, wszyscy w ciąży. Teo skarbie może sprawimy, że ja też będę?
- Jasne skarbie. Chodź pojedziemy do domu i się zabawimy- wstał z miejsca i wyciągnął do niej rękę. Przyglądałam się tej scenie z uśmiechem na twarzy.
- Mówisz poważnie?
- Nigdy nie byłem bardziej poważny.
- No dobrze. Do zobaczenia- powiedziała chwytając go za rękę. 
- To ja pójdę zapłacić- odparł Draco i zniknął. Po trzech minutach wrócił i razem opuściliśmy galerię.

***

- Idziesz, czy nie?!- po całym domu rozległ się jego głos. Czy oni nie może zrozumieć, że kobieta potrzebuje więcej czasu na przygotowanie się? Choć już byłam gotowa, to troszkę się zdenerwowałam.
- Przecież idę- odparłam schodząc po schodach. Musiałam przytrzymać moją sukienkę, ponieważ była troszkę za długa. Byłam zadowolona z efektu końcowego. Miałam nadzieję, że Malfoyowi się spodoba.

- Wyglądasz przepięknie- powiedział, kiedy do niego podeszłam- Będziesz najbardziej olśniewającą kobietą na tym balu- namiętnie pocałował. Wplotłam palce w jego miękkie włosy, przysuwając się bliżej, tym samym pogłębiając pocałunek.
- Draco kochanie przecież musimy już iśc- niechętnie się od niego oderwałam i ruszyłam do drzwi. Szybko złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z domu. Od razu zobaczyłam długą, czarną limuzynę. Spojrzałam pytająco na Draco.
- Mój ojciec zamówił dla każdego gościa- otworzył przede mną drzwi i wsunęłam się do środka. Po chwili obok mnie usiadł blondyn, więc ruszyliśmy. Troszeczkę się zestresowałam. Draco chyba to wyczuł, bo delikatnie musnął moje usta, po czym wyszeptał mi do ucha:
- Spokojnie skarbie, przecież to tylko bal.
- Bal u twojego ojca- dodałam i odwróciłam wzrok do okna.
- Jesteś tam jednym z najważniejszych gości słonko- spojrzałam na niego zdziwiona- Jesteś moją narzeczoną, a ja jestem synem organizatora, a zarazem jestem Ministrem Magii.
- Dzięki, pocieszyłeś mnie- jeszcze bardziej się zestresowałam. Malfoy ścisnął mocniej moją dłoń, ale już więcej się nie odezwał. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z limuzyny i zatkało nas. Malfoy Manor nie było już tym samym ciemnym miejscem. Teraz wszędzie się błyszczało. Oczywiście kolor domu nadal był taki sam, jednak teraz porozwieszane były na nim lampki. Draco chwycił mnie mocno za rękę
i pociągnął mnie do wejścia. Widziałam, że był strasznie zdenerwowany, więc zatrzymałam się, puszczając jego dłoń.
- Co?- warknął.
- Chyba ci się coś pomyliło Malfoy- odburknęłam i ruszyłam w przeciwną stronę. Błyskawicznie złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie.
- Przepraszam- szepnął mi do ucha i odwrócił mnie do siebie- Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby było tutaj tak jasno- przysunęłam się bliżej niego, a on kontynuował- Mama po pokonaniu Voldemorta zawsze chciała, żeby było tutaj mniej mroczniej. Jednak ojciec się nigdy na to nie zgodził.
- Jeśli chcesz możemy wrócić do domu- odparłam.
- Chcę tu być. Muszę tu być- ruszył do wejścia, a ja za nim. W drzwiach stali dwaj kelnerzy, którzy częstowali wszystkim szampanem. Wzięłam sobie jeden kieliszek, jednak zaraz Draco mi go odebrał.
- Skarbie ty nie pijesz- odparł, wprowadzając mnie do domu.
- Niby dlaczego?!
- Bo jesteś w ciąży- powiedział rozglądając się dookoła- Co to do cholery jest?!- rzeczywiście w środku również wszystko się zmieniło. Wszędzie dominował złoty kolor. Hol zmienił się w jedną wielką salę taneczną. Po bokach ostawione były okrągłe stoły, których było sporo. Większość gości siedziała już na wyznaczonych miejscach.
- Panie Malfoy zapraszam do stołu- przy nas pojawił się kelner, który wskazał nam odpowiednie miejsce. Draco chwycił mnie za rękę i poprowadził do odpowiedniego stołu, gdzie siedział już Blaise z Ginny. Uściskałam ich i usiadłam na moim miejscu.
- Stary, gdzie my jesteśmy, bo Malfoy Manor to na pewno nie jest- odparł rozbawiony Diabeł.
- To chyba zasługa twojej matki Diable.
- Pewnie tak. Ona zawsze lubiła takie błyskotki- wszyscy się zaśmialiśmy- Ale najbardziej podoba mi się ten wodospad Ognistej.
- To pewnie pomysł mojego ojca, który muszę powiedzieć, że jest niezwykle trafny- oczywiście mój kochany narzeczony potrafił docenić tylko Ognistą. Nagle rozległ się  odgłos trąb. Wszyscy umilkli i spojrzeli na schody. Na ich szczycie pojawiła się para wieczoru.
- Jednak nie jestem najbardziej olśniewającą kobietą tego wieczoru- szepnęłam na ucho blondynowi. Pani Zabini miała na sobie długą, złotą suknie, w której wyglądała dość dziwnie. Do tego miała na głowie koronę tego samego koloru.
- To chyba jest jakiś żart- odparł rozbawiony Zabini.
- Twoją mamę mogę zrozumieć, ale spójrz na mojego ojca- rzeczywiście Lucjusz Malfoy nie wyglądał tak jak zwykle. Miał na sobie złoty garnitur, który szczerze powiedziawszy mu nie pasował. Rozejrzałam się po gościach, którzy ze zdziwienie wpatrywali się w "złotą parę". Jednak po chwili wszyscy wstali i zaczęli bić brawo. Rozbrzmiała muzyka, więc goście ruszyli do tańca, na czele z państwem Malfoy.
- Może zatańczymy?- spytał Draco wyciągając do mnie rękę.
- Z przyjemnością- chwyciłam ją i razem przeszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy wirować razem z pozostałymi gośćmi.
- Ten cały bal to jakaś jedna, wielka kpina- szepnął mi do ucha.
- Nie przesadzaj. Nie jest aż tak źle. Co prawda jestem trochę zaskoczona tym złotem, ale za chwilę może do niego przywyknę.
- Oby to się szybko skończyło- odparł zrezygnowany. Rozejrzałam się po gościach w poszukiwaniu Pansy. Zobaczyłam tańczącą Dafne z Nottem, ale Czarnej nigdzie nie było. W końcu piosenka się skończyła
 i większość par wróciła do stolika, tak jak my. Nagle głos zabrał pan domu.
- Witam wszystkich na naszym skromnym balu! Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić! Zaczynamy zabawę!- muzyka znowu rozbrzmiała i wszyscy zajęli się sobą. Do naszego stolika podszedł Lucjusz z panią Zabini.
- Witaj synu. Jak wam się podoba nasz bal?
- Zaskakujący ojcze. Nie widziałem, że lubisz złoty kolor.
- Ja też tego nie wiedziałem synu. Mógłbym z tobą chwilę porozmawiać?
- Oczywiście- odparł, pocałował mnie w policzek i ruszył za nim. Ja postanowiłam pójść przywitać się
z Dafne. Podeszłam do ich stolika i usiadłam na wolnym miejscu.
- Nie ma jej- odparła Daf.
- Przecież to do niej nie podobne. Coś się musiało stać!- zaniepokoiłam się. Pansy przecież uwielbiała bale
 i imprezy.
- Spokojnie, nie możesz się tak denerwować. Jutro pojadę do niej- odparła Greengrass. Nieco się uspokoiłam, ale miałam straszną ochotę na Ognistą. Wiedziałam jednak, że mi nie wolno.
- Może dosiądziecie się do naszego stolika?- spytałam.
- Bardzo chętnie- uśmiechnęłam się. Całą trójką udaliśmy się do stolika, do którego wrócił już Draco.
- I jak?- spytałam siadając na moim miejscu. Jednym ruchem różdżki sprawiłam, że stół się powiększył, więc Dafne z Theo mieli gdzie usiąść.
- Coś tam gadał o swojej nowej żonie, jaki to jest szczęśliwy i bla bla bla. Nie chciało mi się go słuchać- westchnęłam zrezygnowana, bo wiedziałam, że nic nie wskóram w jego stosunku do ojca.
- Nie ma jej?- spytał.
- Nie. Draco trzeba ją znaleźć!
- Oczywiście, ale jutro- powiedział i napił się Ognistej. Miałam taką ochotę na coś mocnego, jednak miałam prze sobą tylko sok pomarańczowy.
- Mionka zatańczysz ze mną?- spytał Zabini podchodząc do mnie.
- Z przyjemnością Diabełku- odparłam i poszłam z nim na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć.
- Nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że Draco to mój brat- odparł.
- Myślę, że jemu też będzie ciężko- powiedziałam rozbawiona. Nagle mój wzrok przykuła jedna
z tańczących par. Dziewczyna była bardzo młoda, może nawet była niepełnoletnia. Była bardzo smutna.
- Zabini kto to jest?- spytałam odwracając się tak, żeby wiedział o kogo mi chodzi.
- Córka Yaxley'a. Niezłe ziółko z niej, strasznie podoba do ojca. Ma chyba 16 lat, ale nie jestem do końca pewny. Po śmierci ojca stała się ponoć bardzo dobroczynna, lecz ja w to nie wierze. Teraz wychowuje ją matka. Straszna kobieta, podobnie jak Yaxley- byłam zaskoczona po tym co usłyszałam. Nigdy bym nie przypuszczała, że to jest córka tego bydlaka. Niestety piosenka się skończyła i dziewczyna zniknęła
w tłumie, a ja razem z Blaisem wróciłam do stolika. Właśnie w tej chwili na stoliku pojawiły się talerze
z potrawami.
- My to wiemy, w którym momencie wrócić, prawda Mionka?
- Oczywiście Diabełku- zaśmiałam się pod nosem i zabrałam się, tak jak wszyscy, za jedzenie. Oczywiście jedzenie też musiało być bardzo wykwintne i drogie, więc podano homara. Był bardzo dobry, jednak wolałam zjeść coś innego. Kiedy wszyscy zjedli pojawił się deser, który okazał się być kawałkiem czekoladowego tortu z wiśniami.
- O której ten bal się kończy?- spytałam blondyna.
- Znając mojego ojca i te jego bale, to będzie on trwać do białego rana. Ale nie martw się kotku. Jak tylko będziesz chciała to wyjdziemy- uśmiechnęłam się delikatnie, a on pocałował mnie w policzek. Nagle ponownie zabrzmiał głos Lucjusza.
- Proszę o uwagę! Chciałbym, żeby głos zabrał teraz mój syn, który obecnie pełni funkcję Ministra Magii
- spojrzałam na Draco, który był zaskoczony tą sytuacją. Niechętnie wstał i podszedł do niego.
- Witam wszystkich na tym niezwykłym balu. Zawsze podobały mi się przyjęcia mojego ojca, ale teraz przeszedł samego siebie- wszyscy się zaśmiali, a on kontynuował dalej- W zasadzie, to nie wiem co mam teraz powiedzieć. Nie wiem ojcze, czy chcesz, żebym mówił jako twój syn, czy jako Minister Magii. Jako syn, mogę ci tylko powiedzieć tyle, że bardzo cieszę się, że jesteś szczęśliwy, ale mam nadzieję, że nigdy nie zapomnisz o mamie- na chwile przerwał jednak ponownie zabrał głos - Jako Minister, serdecznie ci gratuluję i mam nadzieję, że nie będziesz chodził po Ministerstwie w takim garniturze- po sali przeszła fala śmiechu
- Dziękuję za uwagę- powiedział i wrócił do stolika. Wszyscy zaczęli bić brawo, lecz umilkli kiedy ponownie odezwał się Lucjusz.
- Bardzo dziękuję ci Draco. No to bawmy się!- krzyknął i zaczął tańczyć z nową małżonką. Blondyn pojawił się koło mnie i zaciągnął mnie na parkiet. Akurat zaczęła lecieć wolna piosenka, więc przysunęłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na ramiona.
- Wiem, że cię tu dużo kosztowało- szepnęłam mu do ucha- Narcyza byłaby z ciebie dumna- na dźwięk jej imienia lekko się spiął - Przepraszam.
- Nic się nie stało. Po prostu trochę mi jej brakuje, ale muszę się z tym pogodzić- troszkę się rozluźnił- Wiesz, że zawsze chciałem mieć brata? Nie sądziłem, że zostanie nim Zabini, choć zawsze go tak traktowałem.
- Jesteście bardzo podobni do siebie, i nie mówię tu o zamiłowaniu do Ognistej- na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Pewnie w szkole mówiłaś o nas, że jesteśmy takie dwa dupki, którzy nie widzą nic poza swoją twarzą- zaśmiałam się i mocniej się w niego przytuliłam.
- Można tak powiedzieć.
- No wiesz?! Myślałem, że zaprzeczysz. Obraziłem się na ciebie!- zaśmiałam się pod nosem. Wiedziałam, że się na mnie nie gniewa.
- No, a ty w szkole nazywałeś mi szlamą, więc jesteśmy kwita skarbie- delikatnie musnęłam jego usta, jednak on odsunął się ode mnie i powiedział patrząc mi prosto w oczy:
- Kocham cię Granger.
- Ja ciebie też Malfoy- złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku, jednak po chwili się oderwaliśmy od siebie, bo wszyscy zaczęli wychodzić na zewnątrz.
- Fajerwerki- chwycił moją dłoń i wyprowadził mnie na zewnątrz. Wszyscy zaczęli odliczać od 10 do 0, a ja poczułam się, jakby był Sylwester. W końcu na niebie pojawiły się sztuczne ognie.
- Przesadził- powiedział oburzony Malfoy. Nie chcąc dalej słuchać jego narzekań, zamknęłam mu usta pocałunkiem - Uwielbiam, jak mnie uciszasz- wymruczał mi do ucha. Wtuliłam się w niego i razem obserwowaliśmy niebo. Po chwili wróciliśmy razem z wszystkim do sali. Bal na dobre się już rozkręcił
i wszyscy zaczęli szaleć na parkiecie.
- Możemy wrócić już do domu?- spytałam- Zmęczona jestem.
- Oczywiście skarbie. Czekałem, aż to powiesz- odparł. Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i poszliśmy jeszcze do gospodarzy.
- My już idziemy ojcze- powiedział bardzo oficjalnym tonem.
- Do zobaczenia synu- odparł i wrócił do zabawy- Nie zapomnijcie o małym upominku!- dodał jeszcze. Ruszyliśmy do wyjścia. Stali tam dalej ci sami kelnerzy, jednak zamiast szampana dali nam dwie torby
 z upominkami.
- Ciekawe co tym razem wymyślił- otworzył mi drzwi i po chwili odjechaliśmy, zostawiając za sobą Malfoy Manor. Pierwsze co zrobił, to otworzył pakunek - Ognista, jakiś naszyjnik złoty, sztabka złota. No, no ma gest!- westchnęłam i położyła mu głowę na kolanach. Po chwili zasnęłam...

***
- Hermiona wstawaj!- usłyszałam tuż przy moim uchu. Otworzyłam oczy i ujrzałam przepiękne tęczówki Draco.
- Już dojechaliśmy?- spytałam, rozglądają się dookoła. Nie byłam jednak w limuzynie, tylko w naszej sypialni. 
- Jest już 10- zaśmiał się pod nosem i pocałował mnie w policzek. Nagle usłyszałam stukanie do okna. Wyszłam z łóżka i otworzyłam je. Do środka wleciała czarna, która należała do Pansy. Szybko wzięłam od niej list i rozwinęłam go. Na kartce było napisane tylko jedno słowo: Pomocy! Krzyknęłam przestraszona, 
a po policzkach popłynęły mi łzy. 
- Co się stało?- Draco szybko znalazł się przy mnie. Wtuliłam się w niego, a on wziął ode mnie kartkę 
- O cholera!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest nowy rozdział. Dłuższy niż zwykle, więc mam nadzieję, że was się bardziej spodoba :)) Następna będzie miniaturka tak jak już napisałam w poprzedniej notce :D Tylko chciałabym żebyście mi napisali, czy chcecie, żeby akcja się działa kiedy bohaterowie są w szkole, czy już w dorosłym życiu <3 Mam jeszcze pytanie co do zestawów. Chcecie żebym dodawała dalej zdjęcia, czy linki ?
 Rozdział dla mojej kochanej Wiktorii :***

Informacje

Obserwatorzy