niedziela, 11 sierpnia 2013

Miniaturka

Moje życie to jedna wielka porażka uczuciowa. Już od dwóch lat jestem sama. Po wojnie przestałam być
 z Harrym. On został aurorem. Wciągnął się w wir pracy, a ja miałam dość jego ciągłego spóźniania się
 i odeszłam. Nawet nie próbował mnie zatrzymywać. Ale dość o nim. No to może zacznę od początku. Jestem Ginny Weasley. Po skończeniu szkoły zostałam projektantką. Mam już swój własny sklep, w którym sprzedaje moje wszystkie projekty. Jest on bardzo popularny. Często organizuje również pokazy, w których chodzą najsłynniejsze modelki. Jestem bardzo dumna z tego co osiągnęłam. Teraz jestem w trakcie tworzenia nowej kolekcji. Mam nadzieję, że będzie równie dobra jak poprzednie. Także czytajcie uważnie moją opowieść.

***
Stałam pod drzwiami i lekko zapukałam. Niechętnie zgodziłam się na to co wymyśliła Hermiona, ale nie miałam innego wyjścia i musiałam stawić się na tą randkę. Powiedziała, że znalazła mi chłopaka. Byłam pełna obaw. 
- Cześć Ginny! Wchodź!- powiedziała brunetka wpuszczając mnie do środka. Musiałam przyznać, że uwielbiałam do niej przychodzić. Jej dom był zniewalający. Ale nic dziwnego. W końcu była bardzo dobrym magomedykiem, a jej mąż był dyrektorem banku Gringotta (dość dziwna historia z tym bankiem, ale to może wam opowiem innym razem). Właśnie o tym wam nie powiedziałam. Po wojnie u Miony wszystko zmieniło się o 180 stopni. Zerwała ona z Ronem i podjęła pracę w św. Mungu. Pewnego razu zajmowała się pacjentem, którym okazał się Draco Malfoy. Zapomniała o dawnych urazach i pomogła mu. Nie tylko dlatego, że musiała. Ale to nieistotne.  On w rewanżu zaprosił ją na kolacje. Od tego czasu minęła trzy lata. Rok temu wzięli ślub, a już niebawem będą szczęśliwymi rodzicami. 
- Rozgość się. Napijesz się czegoś?- zapytała, kiedy usiadłam na fotelu w salonie.
- Bardzo chętnie. Może być kawa.
- Ok już przyniosę- i wyszła. Uśmiechnęłam się pod nosem. Uwielbiałam przebywać w tym pokoju. Było tu pełno zdjęć Malfoyów. Oboje są na nich tacy szczęśliwi. Zawsze zazdrościłam Hermi takiego chłopaka, jak Draco. On zawsze miał dla niej czas, choć oboje pracowali na dość odpowiedzialnych stanowiskach. Nigdy u nich nie zdarzyło się tak, że blondyn wpadł w wir pracy. Nigdy.
- O cześć Ruda- do pokoju wszedł Smok. Jak zawsze wyglądał zabójczo. Niebieska koszula i jeansy. To było to. Jego strój idealnie współgrał ze strojem Miony, która miała na sobie błękitną sukienkę mojego projektu.
- Cześć fretko- odpowiedziałam i pokazałam mu język. 
- Nie będę tego komentował. Widzę, że moja kochana żonka w końcu cię namówiła. Mam nadzieję, że nie będziesz na nas zła. 
- O co?- spytałam. W tym momencie do salonu weszła brunetka razem z ... ZABINIM!- A on co tu robi?!- aż poderwałam się z miejsca. Nie trawiłam jego towarzystwa od czasu, kiedy prawie zniszczył cały mój pokaz. Owszem był przystojny, ale strasznie denerwujący.
- Ginusiu myślałaś, że pozwolę im umówić cię z jakimś frajerem? Masz mnie! 
- Miona powiedz, że on żartuje!
- Wybacz Ginny. Diabełkowi bardzo zależało. Trudno było odmówić. Pasujecie do  siebie i...- nie mogłam tego słuchać. Wzięłam torebkę i ruszyłam do wyjścia. Jednak na drodze stanął mi Blaise. 
- Tylko jedna kolacja. Proszę cię. Draco z Mionka też tu będą- spojrzałam na nich. Pokiwali  twierdząco głowami. Odpuściłam.
- Niech będzie - odparłam zrezygnowana. 
- To super. Siadajcie do stołu. Zaraz podam- odparła Hermiona i poszła do kuchni.
- To ja jej pomogę- dodał Draco i zniknął za swoją żoną. Zostałam sama razem z tym matołem, który cały czas szczerzył się, jak głupi. 
- No to powiedz mi słońce, jak tam twoja nowa kolekcja. Będę mógł w końcu wystąpić w twoim pokazie ?
- Ile razy już ci mówiłam, że nie!- byłam coraz bardziej zdenerwowana. Jak on w ogóle śmiał o to pytać? Nie dość, że przez niego na ostatnim pokazie musiałam wyrzucić moją ulubioną sukienkę do kosza, to główna modelka odeszła, bo jej jakichś głupot naopowiadał.
- Dalej jesteś zła o tą sukienkę?
- Ja? Skądże- w moim głosie wyczuwalny był sarkazm.
- Ile razy mam cię przepraszać? To był wypadek.
- Tak tak. Z Victorią też?
- Z nią to jest już inna sprawa.
- Ależ oczywiście- odparłam. Na szczęście nie musiałam już kontynuować tej dyskusji, bowiem wróciła Miona razem z Draco. Przynieśli różne smakołyki, którymi po chwili się zajadaliśmy. Do tego jedno
z najlepszych win, które Malfoy tak uwielbiał. Sama Hermi pokazywała mi jego "kolekcję" i była wprost imponująca.
- Pyszne to było- powiedziałam, kończąc mój posiłek.
- Zgadzam się. Świetnie gotujesz Mionuś.
- Dzięki Blaise. Ale w tym jest też duża zasługa mojego męża- odparła brunetka. Zauważyłam, że razem
 z blondynem mają splecione ze sobą ręce. Uśmiechnęłam się w duchu na ten widok. Byli taką wspaniałą parą.
- Jasne jasne. On to na pewno tylko wodę w czajniku zagotował- Hermiona się zaśmiała, Draco tylko wywrócił oczami, a ja byłam oburzona. 
- Ty na pewno nie potrafisz nawet tego- odburknęłam i zamoczyłam moje usta w winie.
- A chcesz się przekonać, że potrafię dużo więcej?
- Oczywiście!- krzyknęłam. Być może zgodziłam się na kolejną randkę z tym bęcwałem, ale szczerze mnie to nie obchodziło. Spojrzałam na moją przyjaciółkę. W jednej chwili jakoś tak posmutniała. Pewnie
z naszego powodu. Postanowiłam trochę odpuścić.
- Ja może podam deser- odparła Hermiona i wstała z krzesła.
- Pomogę ci- powiedziałam. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Razem poszłyśmy do kuchni.
- Ginny ja wiem, że on może jest trochę denerwujący, ale tak naprawdę on jest wspaniałym facetem- nic nie powiedziałam. Spuściłam wzrok i wpatrywałam się w moje buty.
- Daj mu szansę- to były jej ostatnie słowa, zanim wyszła. Zostałam sama z myślami. Może rzeczywiście byłam dla niego za ostra. Powinnam chociaż dać mu szansę. Wróciłam do salonu.
- Ginnusiu, co ty tam tak długo robiłaś?- sztucznie się uśmiechnęłam. Na szczęście on tego nie zauważył, jednak Hermi posłała mi mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- A no wiesz, musiałam eee- nie wiedziałam co wymyślić, ale w końcu odparłam:
- Ręce myłam.
- Aha. Rudzielcu mój kochany. Nie masz ochoty na spacer?- właściwie nie chciałam iść, ale się zgodziłam.
- Dobrze chodźmy- wstałam z miejsca, pożegnałam się z Malfoy'ami i wyszłam z ich domu. Długo nie kazał na siebie czekać i razem poszliśmy przed siebie. Byliśmy w czarodziejskiej dzielnicy Londynu, więc wszystko było tu magiczne.
- Dlaczego ty mnie tak nie lubisz?- usłyszałam tuż przy moim uchu.
- Ależ ja cię lubię- odparłam. Jednak to chyba go nie przekonało. Zdecydowałam się na coś, czego wcześniej bym nie zrobiła. Pocałowałam go w policzek. Od razu na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Już myślałem- ja również się uśmiechnęłam. Wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałam. On mnie pocałował! Odwzajemniłam pocałunek.  To było takie wyjątkowe. Nigdy nie czułam czegoś takiego. Z Harrym nigdy tak nie było. W końcu się od siebie oderwaliśmy. Spojrzałam w jego oczy
i już wiedziałam, że to jej ten.
- Ginny, czy chcesz być moją...- nie dałam mu dokończyć, tylko wpiłam się w jego usta.
- Tak!- krzyknęłam. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam go w stronę parku. Nagle poczułam kroplę wody na mojej ręce- Eee Blaise. Chyba zaczyna padać- stwierdziłam. I rzeczywiście, po chwili
z nieba lunął deszcz. Nie minęły nawet 3 minut, a my już byliśmy mokrzy. Idealna romantyczna scena. Chwilę potem poczułam jego usta na moich.
- Może już zejdźmy z tego deszczu?
- Dobrze- odparłam i teleportowaliśmy się. Stanęliśmy pod drzwiami jego domu. Diabełek otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Zabini miał przepiękne mieszkanie.   
- I jak ci się tu podoba?
- Pięknie tu. Mogę do toalety?- spytałam,rozglądając się za łazienką.
- Jasne. Tam jest- wskazał mi pierwsze z drzwi. Udałam się do nich. Weszłam  do środka, oświeciłam światło i wrzasnęłam:
- AAAAA!
- Co się stało?- w drzwiach stanął Blaise i również wrzasnął- Co ty tu robisz?!- w wannie leżała Astoria Greengrass, cała w pianie i płatkach róż. Wstrząsnęło mnie to. Nie czekając na nic wyszłam
z łazienki i skierowałam się do wyjścia.
- Ginny! To nie tak jak myślisz, kotku !- obejrzałam się za siebie i tylko trzasnęłam drzwiami. Nie wiedziałam co ona tam robiła, ale nie chciałam go słuchać. Teleportowałam się do mojego mieszkania.

     ***
- Ale jak to? Co ona tam robiła?- spytała Miona. Właśnie kończyłam przygotowania do mojego pokazu, który odbędzie się jutro.  Wszystkie kreacje były już gotowe.
- Nie wiem. Nie miałam ochoty go słuchać. A najgorsze jest to, że ja się w nim chyba zakochałam.
- Co?! Ale przecież ostatnio mówiłaś, że jest denerwujący.
- No wiem. On ciągle jest taki. Ale jest też uroczy i w ogóle- rozmarzyłam się trochę, ale szybko się otrząsnęłam.
- Wypytam się Draco, co mu Blaise mówił. Właśnie teraz siedzą razem w domu- wstrzymałam oddech. W jednej chwili mogłam wszystko wyjaśnić. Jednak się bałam. Co jeśli on woli Astorię?
- Ja już skończyłam. Mogłabym z tobą no wiesz.
- Jasne. Chcesz z nim pogadać- przytaknęłam głową. Wzięłam swoje rzeczy i teleportowałyśmy się pod ich dom. Serce zaczęło mi bić mocniej. Weszłyśmy do środka. Od razu usłyszałyśmy głos Diabła:
- Stary, ona była tylko kolejną zabawką. Nic nie znaczyła.
- Ostatnio mówiłeś coś innego.
- Wiem co mówiłem. Ta randka była fajna, ale no. Ona jest idiotką- nie mogłam dalej tego słuchać. Wybiegłam z łzami w oczach z ich domu. Teleportowałam się z trzaskiem.

***
Blaise

- Idiotka z tej Greengrass. I jak ja mam teraz odzyskać Ginny?- od godziny rozmawiałem już ze Smokiem. Od tego dnia, kiedy była u mnie, nie widziałem jej. Próbowałem z nią pogadać, ale nie mogłem jej nigdzie złapać. Brakowało mi tego Rudzielca. 
- Nie wiem. Ale co z Astorią?
- Stary, ona była tylko kolejną zabawką. Nic nie znaczyła.
- Ostatnio mówiłeś coś innego.
- Wiem co mówiłem. Ta nasza ostatnia randka była fajna, ale no. Ona jest idiotką.
- I to jaką. Dobrze, że już sobie ją odpuściłeś.
- Ja jej nigdy nie chciałem- odparłem. W tej chwili zauważyłem Mionę. Była zawiedziona?
- O cześć Miona- powiedziałem.
- Jak było w pracy kochanie?- spytał Draco. Brunetka usiadła mu na kolanach.
- Wszystko w porządku. Właśnie byłam u Ginny- od razu serce zaczęło mi bić bardziej- Powiedziałam jej, że tu jesteś Blaise. Przed chwilą tu była, jednak usłyszała to czego nie powinna. Źle to zrozumiała- zamarłem. Przecież teraz to na pewno mi nie wybaczy. Ukryłem twarz w dłoniach. Wiedziałem, że szukanie jej nic nie da. I tak nie będzie chciała ze mną rozmawiać.
- Cholera!- krzyknąłem i zerwałem się z miejsca. Nagle w mojej głowie zaświtał plan- Zobaczymy się jutro na jej pokazie. Do zobaczenia- i szybko wybiegłem z ich domu.

***

Byłam strasznie zdenerwowana. Zaraz zaczynał się pokaz. Niby wszystko było przygotowane, modelki ubrane, ale zawsze coś może pójść nie tak. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam przepięknie w sukience mojego projektu. Nie chcę się tu przechwalać, ale jestem bardzo dobrą projektantką. Do tego idealnie dobrałam dodatki. 

- Zaczynamy!- krzyknęłam po chwili. Z głośników popłynęła muzyka i ruszyła pierwsza modelka. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Spojrzałam niezauważona na widownię. Draco z Mioną siedzieli na specjalnych miejscach w pierwszym rzędzie. Wyglądali tak słodko. Obok nich było jedno wolne krzesło. Specjalne dla Blaise'a.  Nie przyszedł. Czyli jednak to co mówił było prawdą! Łza spłynęła mi po policzku. Starałam się być silna. Nie mogłam się przecież rozmazać. To by był wielki wstyd. Ale przecież, ja się w nim zakochałam. Stop! Przecież on nazwał mnie idiotką. I byłam tylko jego zabawką ! Otrząsnęłam się 
i wróciłam do zajmowania się pokazem. Modelki świetnie sobie radziły. Widać, że są to profesjonalistki. Nawet nie wiem, kiedy to zleciało, ale już prawie był koniec. Dziewczyny już zaprezentowały wszystkie moje kreacje. Chyba się wszystkim spodobało. 
- Brawo dla projektantki Ginewry Weasley!- zrobiłam wdech i wydech i wyszłam na wybieg. Przeszłam do końca wpatrując się martwo w jeden punkt. Uleciała ze mnie wszelka radość. Jednak uśmiechnęłam się sztucznie. Popatrzyłam na Mionę, która patrzyła na mnie bardzo wesoła. Już miałam się odwrócić, kiedy nagle zgasły wszystkie światła. Nie wiedziałam co robić. Wszystko miało być idealnie, a tu nagle awaria prądu?! I wtedy oświetlony został tylko środek wybiegu. Odwróciłam się i zamarłam. Stał tam Blaise 
z ogromnym bukietem czerwonych róż. Do tego modelki miały na sobie koszulki, które układały się w napis Przepraszam ♥. On za to miał napisane "To nie było o tobie, tylko o Astorii". Łza spłynęła mi po policzku. Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Podbiegłam do niego, znaczy w szpilkach trudno się biega, ale dobra. I wpiłam się w jego usta. Rozległy się głośnie brawa. W tej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. 

I tak kończy się ta opowieść. Rok po tym Blaise mi się oświadczył. Ślub odbył się kilka miesięcy po oświadczynach. Była to magiczna chwila. Obecnie jesteśmy szczęśliwymi rodzicami jedenastoletniej Alice, który jest strasznie podobny do Diabełka. Wcielenie zła :) U Hermiony i Draco też wszystko układa się idealne. Mają synka Scorpiusa, która jest rok starszy od Al. I on też podał się do tatusia. Co do mnie, to dalej jestem projektantką. Tylko jestem jeszcze bardziej popularna :D 
Mam nadzieję, że moje życie będzie do końca takie szczęśliwe ...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miniaturka przed moim wyjazdem :D Wracam 22 :) Raczej nic nie dodam. Może jedzie ktoś z was na obóz tenisowy ? ♥

Dedykuję ją Olusii ♥ Kochana no twój ulubiony paring :D I Julce ♥ koochaaam wass xd

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 26

Pójście do pracy po tak długiej nieobecności, było męczarnią. Czekał na mnie stos papierów, które musiałam przeglądnąć i wypełnić. W biurze byłam sama, bo Katie poszła na przerwę. Ja niestety nie mogłam się nigdzie wyrwać, przez te durne papiery. Już od 5 godzin nad nimi siedzę. Została mi jeszcze połowa. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę- odparłam. Do środka weszła Dafne z dwoma kubkami kawy.
- Cześć, cześć, cześć. Słyszałam od Draco, że od rana tu już siedzisz, więc przyniosłam ci kawę- powiedziała i usiadła przed moim biurkiem. Od razu wzięłam od niej kawę i upiłam spory łyk.
- Dzięki. Tego było mi trzeba.
- Muszę ci coś powiedzieć- oderwałam wzrok z papierów i spojrzałam na nią- Astoria wczoraj była w domu.
- Rozmawiałaś z nią?- spytałam opanowana.
- Próbowałam, jednak ona mnie w ogóle nie słuchała. Przyszła i wyszła. Tylko coś mówiła, żebym trzymała się z daleka od ciebie, bo jeszcze mi się coś stanie. Miona ona coś kombinuje- kawa prawie wyleciała mi
 z ręki. Wiedziałam, że ona będzie chciała się mnie pozbyć, ale bez przesady.
- I co ja mam teraz zrobić?
- Musisz na siebie uważać. Rozmawiałam już z Draco. I uzgodniliśmy, że najlepiej będzie, jak zawsze ktoś przy tobie będzie- wypowiedziała to dość niepewnie. W środku cała się gotowałam. Jednak nie dałam po sobie tego poznać.
- Dobrze. Ale nie sądzisz, że to lekka przesada?
- Astoria jest nieobliczalna. Trzeba cię chronić.
- Niech będzie- odparłam i dopiłam moją kawę. Spojrzałam na zegarek. Zaraz kończyła się przerwa Katie.
- A właśnie. Chciałam cię zaprosić ciebie i Draco do nas w sobotę. Co ty na to ?
- Bardzo chętnie przyjdziemy.
- To świetnie. Czekam na was w sobotę. A i Mionka. Uważaj na siebie- powiedziała i wyszła. Wyrzuciłam kubek do kosza i zaczęłam znowu wypełniać papiery. Po 5 minutach wróciła Katie. Od razu wzięła się do roboty. Odkąd wypiłam tą kawę, wypełnianie papierów szło mi szybciej. Równo o 17 skończyłam. Moja asystentka wyszła dwie godziny temu, a ja zostałam sama. Pochowałam wszystko do szafek i czekałam na Draco. Wcześniej przyszedł do mnie i oznajmił, że sama nie mogę wyjść z Ministerstwa.
- Już jestem!- oznajmił blondyn, chodząc do środka- Idziemy?
- Jasne- odparłam i razem wyszliśmy. Tym razem użyliśmy kominków i już po chwili byliśmy
w domu. Zmęczona opadłam na sofę.
- Jesteś głodna?
- Tak i to bardzo- stwierdziłam. Jutro czekał mnie kolejny nudny dzień w pracy, ale za to pojutrze mam wolne- Wiesz, że w sobotę idziemy do Dafne?!- krzyknęłam, żeby usłyszał z kuchni.
- Oczywiście!
- Ona mieszka z Nottem?- spytałam. Nie wiedziałam, gdzie ona mieszka. W sumie to na razie mało o niej wiedziałam, ale dopiero się poznajemy.
- Chyba tak.
- To dobrze- weszłam do kuchni i przytuliłam się od do niego od tyłu- Wiesz jakoś straciłam chęć od jedzenie- mruknęłam mu do ucha. Odwrócił się, a ja wpiłam się w jego usta. Po chwili byliśmy
 w drodze do sypialni.

***
Od dwóch godzin przygotowywałam się do dzisiejszego spotkania u Dafne. Na szczęście skończyłam przed umówioną godziną. Widok był olśniewający. Sukienka idealnie podkreślała moją figurę.
Zeszłam na dół. Draco był wyraźnie znudzony. Gdy mnie zobaczył, chyba zamarł z wrażenia. Chwyciłam go za rękę i teleportowaliśmy się prosto pod dom Dafne. Dopiero wtedy blondyn się odezwał:
- Wyglądasz cudnie jak zwykle- poczułam jego usta na moim karku. Uśmiechnęłam się pod nosem
 i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył nam Nott.
- Cześć wam. Pięknie wyglądasz Miona. Wchodźcie- przepuścił nas w drzwiach i weszliśmy do środka. Draco dał mu butelkę z winem, a ja weszłam w głąb domu. Od razu zauważyłam, że w pomieszczeniach góruje czerń i biel. Urządzone było z niebywałą klasą. Widziałam tu kobiecą rękę.
- Hermi, Draco. Cieszę się, że jesteście- z jednego z pokoi wyłoniła się Dafne- Zapraszam do salonu- przy mnie pojawił się blondyn i razem weszliśmy do wskazanego miejsca. Tutaj też królowała czerń z bielą. Stały tutaj dwie czteroosobowe sofy i dwa fotele. Był to dość duży pokój. Najbardziej jednak podobało mi się wielkie czarno-białe oczywiście zdjęcia, przedstawiające gospodarzy. Widać, że bardzo się kochają. Tak jak ja i Malfoy.
- Cześć- powitała nas Pansy. Obok niej siedział... Dean?! Co on tutaj robił? I wtedy zrozumiałam. To z nim miała wtedy randkę. Jednak nie potrafiłam w to uwierzyć. Nigdy bym nie przypuszczała, że ona będzie chodziła z byłym Gryfonem. Oczywiście my przyjaźniłyśmy się, ale to zupełnie inna sprawa.
- Hey. O Dean- powiedziałam lekko zmieszana. Chłopak pomachał, a ja się lekko uśmiechnęłam. Na przeciwko nich siedział Diabełek z Ginny. Ja usiadłam obok Blaisa, a Dracze obok mnie.
-To może zrobimy tak, że my z dziewczynami sobie pogadamy, a wy sobie pójdziecie i się upijecie- zaproponowała lekko rozbawiona pani domu.
- Jestem za!- krzyknął uradowany Blaise, zrywając się z miejsca. To samo uczynił Draco.
- No to chodźcie ze mną- powiedział uradowany Teodor. Oboje ruszyli za nim. Tylko Dean pozostał na swoim miejscu. Wiedziałam, że czuł się nieco skrępowany.
- Ty też Thomas- odparł Zabini. Chłopak wstał i poszedł za nimi. Kiedy drzwi zamknęły się za nimi odparłam:
- Pansy no no. Nie spodziewałam się, że ty z Deanem. Jesteście już razem?
- Tak. Oj jest taki słodki- usłyszałam w odpowiedzi.
- Też kiedyś z nich chodziłam. On jest bardzo fajny- odparła Ruda.
- A ja go tam nie za bardzo znam. Ale przyznam, że z wyglądu całkiem całkiem- wtrąciła się Greengrass.
- Ty tylko zwracasz uwagę na wygląd Daf- stwierdziła Czarna. Razem z Ginny parsknęłyśmy śmiechem.
- Parkinson ty też widzisz tyko czy ktoś jest ładny, czy brzydki. Nie pamiętasz jak ciągle w klubie oceniałaś facetów- odgryzła się blondynka ( Dafne zmieniła kolor na dość jasny blond xd).
- Pff. Nie gadaj tyle, tylko przynieś coś mocnego. Tylko nie Ognistą. Jakiegoś drinka.
- To chodź mi pomóc. Wiadomo, że ty jesteś najlepsza w tych sprawach- Pansy pokiwała twierdząco głową i chwilę potem obie dziewczyny zniknęły za drzwiami.
- Miona, jest coś o czym muszę ci powiedzieć.
- Co takiego?- spytałam zdziwiona. Ton głosu Ginn byl
- Była u mnie ostatnio Lav. W masakrycznym stanie, cała roztrzęsiona. Torturowano ją- byłam w szoku. Biedna Brown.
- Kto to zrobił?
- Astoria- jak oparzona zerwałam się z miejsca. Wiedziałam, że ona jest okropna, ale dlaczego torturowała Lavender. Nie mogłam w to uwierzyć. Opadłam bezsilnie na sofę.
- Ale... dlaczego?
- Nie wiem. Jest jeszcze coś co powinnaś wiedzieć- w tym momencie wróciły dziewczyny z tacą różnych drinków.
- Miona co się stało?- spytała Czarna. Spojrzałam na Rudą, a ta powiedziała im, to co mi. Na ich twarzach również malował się szok. Pierwsza odezwała się Dafne:
- Moja siostra powinna się leczyć! Jak ona mogła?! To straszne! Co się stało z Lav?
- Jest roztrzęsiona i w ciężkim stanie. Moja mama się nią zajmuje. Powiedziała jeszcze, że Astoria jej powiedziała, że to ona zabiła Rona. Kazała mu spowodować ten wypadek.
- CO?!- krzyknęłam. Teraz to byłam zdenerwowana, ale również trochę przygnębiona. Wzięłam drinka
i wypiłam za jednym zamachem. Jednak to nie pomogło mi się uspokoić. Nagle coś do mnie dotarło.
- Co jeśli ja będę następna?- zapytałam.
- Nawet tak nie mów. Jakoś ją powstrzymamy. Nie pozwolimy cię skrzywdzić- odparła Daf.
- Dzięki dziewczyny. To co przestajemy o tym myśleć, chociaż na chwilę?
- Tak!- krzyknęła Pans. Po chwili z głośników popłynęła muzyka. Wzięłam kolejnego drinka i upiłam z niego łyk. Dziewczyny zrobiły to samo.
- Hermi co tam u Pottera? Dalej jest z tą Chang?
- Tak. U niego chyba wszystko dobrze. Ale już nie jest tak jak w szkole. Oddaliliśmy się do siebie. Tak samo, jak nie istnieje Złota Trójca- odparłam i się zaśmiałam. Starałam się dobrze bawić, jednak wiedziałam, że po tym co usłyszałam będzie ciężko.
- Dafne, gdzie jest łazienka?- spytałam, po chwili.
- Jak wyjdziesz, to pierwsze drzwi po prawej.
- Ok dzięki- wyszłam z salonu. Zauważyłam coś dziwnego. Na podłodze poukładane były jakieś krzyże. Prowadziły prosto do ogrodu. Wcześniej ich tu nie było. Trochę się przeraziłam. Natychmiast wróciłam do dziewczyn.
- Chodźcie! Musicie coś zobaczyć!- krzyknęłam. Wszystkie wstały i poszły za mną. Krzyże nadal tam były.
- Co to jest? Przecież nigdy tego nie było. Może to jakiś żart chłopaków?
- Nie sądzę Daf. Chodźmy do nich- odparła Pasny. Byłyśmy bardzo przerażone. Weszłyśmy do pokoju, gdzie oni byli. Strach był jeszcze większy, kiedy okazało się, że oni spokojnie sobie tam siedzą.
- Widzę, że ktoś się za nami stęsknił- odparł Blaise.
- Chodźcie musimy wam coś pokazać!- krzyknęła Dafne. Każda z nas nie panowała nad strachem. Zeszłyśmy na dół i czekaliśmy na nich. Stanęłyśmy przy tym krzyżu. Był on czerwony i namalowany nawet nie chcę wiedzieć czym.
- No to, co jest takiego ważnego, żeby przerywać naszą małą imprezę?- spytał Diabełek. Jednak kiedy zobaczył, to co było na podłodze, mina mu zrzedła.
- Dafne kochanie, co to jest?- spytał Nott, po czym objął swoją dziewczynę.
- Nie wiem. Mam złe przeczucia- odparła blondynka i wtuliła się w niego.
- Te krzyże prowadzą do ogrodu, tak?- zapytał Blaise.
- No tak.
- To chodźmy tam- już miał wyjść z domu, jednak Ginny go zatrzymała.
- Nie idź tam!
- Spokojnie kochanie. Przecież nic mi się nie stanie. Poza tym Smok i Nott idą ze mną prawda? I jeszcze Dean.
- Jasne- odparł blondyn. Spojrzałam na niego ze strachem w oczach. Uśmiechnął się do mnie i całą czwórką wyszli z domu. Usiadłam na schodach i ukryłam twarz w dłoniach. Miałam dziwne wrażenie, że to ma jakiś związek z Astorią. Właśnie. A co jeśli...
- Draco- szepnęłam i wbiegłam do salonu. Wyciągnęła z torebki różdżkę i biegiem ruszyłam do ogrodu. Trochę trudno się biega w szpilkach, ale całkiem nieźle mi szło. Wszędzie otaczała mnie ciemność. Rozglądałam się w poszukiwaniu znaków, jednak ich nie było.
- Miona, co ty wyprawiasz?- usłyszałam za sobą głos Pansy. Nagle ją zobaczyłam. Na jej twarzy malował się złowieszczy uśmiech. Wiedziałam, że to ona za tym stoi.
- Astoria!- z domu wyszła Dafne razem z Ginny. Zapaliło się światło i teraz wszystkie doskonale ją widziałyśmy. Wyglądała tak, jak ją zapamiętałam. Dalej była blondynką, jednak skróciła włosy do ramion. Miała na sobie dość obcisły strój. Spojrzałam na nią ze współczuciem.
- Witaj Granger! Na pewno niecierpliwiłaś się na to spotkanie co? Ah powinno cię spotkać, coś gorszego, niż tą całą Brown- właściwie nie wiem, dlaczego nie rzuciłam na nią żadnego zaklęcia. Nie powinnam się bać. W końcu byłam w Gryffindorze.
- Drętwota!- krzyknęłam. Jej ciało opadło na ziemię. To powinien być koniec tych cierpień i zmartwień.
- Co z nią teraz zrobimy?- spytała Daf.
- Sądzę, że powinni ją zabrać aurorzy- odparła Pas i wyczarowała pergamin oraz pióro.
- Dobry pomysł- stwierdziła Ginny i razem z Czarną zabrały się za pisanie listu.
- Wybacz Miona. Ona, ja nie wiem, co się z nią dzieje.
- Nie masz za co. A tak właściwie to gdzie są chłopaki- właśnie w tej chwili cała czwórka pojawiła się
 w ogrodzie.
- Ładną nam ochronę zapewniliście- stwierdziła blondynka, po czym przytuliła się do Notta. Ja również chwilę potem spoczęłam w ramionach Draco. Na jego twarzy malował się szok i ulga.
- Przepraszam- szepnął mi do ucha.
- Nie masz za co.
- Zaraz przybędą tutaj aurorzy- odparła Pasny.
- Miona, Malfoy. Może wracajcie już do domu? My sobie tu poradzimy. Przyda ci się chwila odpoczynku- powiedziała Greengrass. Przytaknęłam głową i po chwili żegnałam się z każdym. Bez wątpienia to był dzień pełen wrażeń. Z uśmiechem na ustach teleportowaliśmy się do naszego domu.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział ostatni przed moim wyjazdem. Jadę w poniedziałek, a wracam 22. Ale dodam jeszcze miniaturkę. Zauważyłam, że szablon się nie wyświetla. Złożyłam już zamówienie i niedługo pojawi się nowy xd
 Podoba wam się zestaw? Sama zrobiłam. Po raz pierwszy hehe xd
Chcecie, żebym wprowadzała więcej opisów pomieszczeń w innych domach, albo gdzieś?
Dedykuje rozdział JulceKulce ♥ Heh odmieniłam :D W dniu, nw których urodzin Wszystkiego naaaaaaajlepszego. Zdrowia, szczęścia, pomyślności i wszystkiegooo co tam chcesz :D ♥ Dziękuję za miłe słowa ^^
I jeszcze dedykacja dla Paulinki ♥ Ona dopiero wchodzi w ten świat ♥ Kokardkowo-tymbarkowe love :*

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 25

Skoczyłam. Z parapetu prosto do pokoju. Stanęłam na podłodze i trochę się zachwiałam, ale zdążyłam utrzymać równowagę. Łzy dalej spływały mi po policzkach. Od razu skierowałam się na łóżko i zaczęłam płakać.
- Eee Miona...- spojrzałam w stronę drzwi. Stała w nich Ginny, ubrana cała na czarno. Wiedziałam co to oznacza.
- Ginn!- usiadłam na łóżku, a ona obok mnie. Widziałam smutek w jej oczach.
- Wiem już wszystko. Jak on mógł- po policzkach spłynęła jej łza. Przytuliłam się do niej.
- Dlaczego on?! Co ja takiego zrobiłam, że zabrali mi go ?!
- Hermi o kim ty mówisz?- spytała zdziwiona.
- O Draco, a o kim?- i zaczęłam jeszcze głośniej płakać. Cały czas patrzyłam na rudą, która się uśmiechnęła.
- Głupia. Przecież on żyje. Nawet go dzisiaj wypisują. Jemu praktycznie nic nie było. Twardy jest. Razem
z Blaisem powinni to zaraz przyjść- spojrzałam na nią z nadzieją. Mówiła prawdę. Od razu zaczęłam się śmiać z mojej głupoty.
- Idiotka ze mnie.
- Nie zaprzeczę. A tak właściwie to co ty robiłaś na tym parapecie?- zapytała.
- Chciałam się zabić- i wybuchłam jeszcze głośniejszym śmiechem. Na początku ruda byłą trochę zdziwiona, ale jak do niej to dotarło to śmiałą się razem ze mną- A tak właściwie, to kto umarł?- Ginny posmutniała.
- Ron...- odparła. Dla mnie to był szok. Jasne zranił mnie, ale nie życzyłam mu źle. Przypomniało mi się co mówiły dzisiaj rano uzdrowicielki o tej dziewczynie. Astoria.
- Tak mi przykro. Eee Ginny, co z Astorią? Ona też tam była.
- Co? Ale jej tu nie ma.
- Wiem, że jej tu nie ma. Ona zniknęła.
- Ale jak to?- wzruszyłam tylko ramionami. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł Blaise razem
 z Draco.
- Mionka, jak dobrze, że się już obudziłaś.  Jak się czujesz?- podszedł do mnie, ucałował mnie w policzek, po czym usiadł obok swojej dziewczyny.
- Dobrze, dzięki- już miałam wstać z miejsca, jednak blondyn usiadł obok mnie.
- Coś się stało?- spytał. Usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w niego. Nie chciałam o tym mówić, wiec spojrzałam na Ginny. Zrozumiała o co mi chodzi, bo po chwili powiedziała:
- Hermi myślała, że to ty umarłeś. Próbowała się zabić- zrobiło mi się wstyd. Draco uniósł mój podbródek tak, że musiałam spojrzeć w jego oczy. Pokiwał tylko głową i musnął moje usta.
- I co chciałaś zrobić?- zapytał Diabełek, po czym dostał w ramię od rudej- No co? Chciałbym wiedzieć.
- Ja też- powiedział blondyn. Zaśmiałam się tylko i opowiedziałam im wszystko od podsłuchanej rozmowy.
-  Wspaniale skarbie, że nie wyobrażasz sobie życia beze mnie- odparł Smok i pocałował mnie w policzek.
- Ciekawe, co się stało z tą idiotką- dodał Blaise. W tym momencie do środka wszedł magomedyk.
- O widzę, że wstała już pani. I jak się pani czuje?- spytał podchodząc do mnie. Cała trójka postanowiła poczekać na chwilę na korytarzu. Poczekałam, aż zamkną się za nimi drzwi i odpowiedziałam:
- Świetnie. Kiedy będę mogła stąd wyjść?
- Pani obrażenia nie są duże. Uderzyła się pani tylko w głowę. Sądzę, że już jutro.
- To wspaniale.
- Głowa panią nie boli?
- Nie.
- To dobrze- odparł i wyszedł. Położyłam się na łóżku i czekałam, aż ktoś przyjdzie. W końcu do środka weszła Ginny.
- Hermi my już idziemy. Wpadniemy potem. Draco kazał ci przekazać, że za godzinę tu będzie, a na razie przyjdzie Pansy z Dafne.
- Ok- odpowiedziałam, po czym ruda wyszła. Znowu zostałam sama. Na szczęście zauważyłam na stoliku książkę i od razu wzięłam się do czytania. Jednak szybko ją odłożyłam, bo okazało się, że już ją czytałam. Nie chciałam myśleć o wypadku. Pamiętałam dużo, ale nie chciałam do tego wracać. Na szczęście nie musiałam, bo do środka weszła Pansy razem z Dafne.
- Mionka!- krzyknęły razem i rzuciły się na mnie. Chwilę potem się opanowały i usiadły obok mnie na łóżku.
- Jak się czujesz?- spytała pierwsza Czarna.
- Dobrze.
- My już wszystko wiemy. I widzicie? Spotkało go coś złego.
- Oj Pans przecież razem z Mioną wiemy, że nie chodziło ci o taką kare- stwierdziła Greengrass. Wybuchnęłam śmiechem.
- Pff. Ty nam lepiej powiedz co z twoją siostrą. Podobno zniknęła?
- No nie widziałam jej już od tego wypadku. Jakby zapadła się pod ziemię- teraz to już wszystkie się śmiałyśmy.
- Niech ona już nie wraca- powiedziałam, kiedy w końcu się opanowałyśmy.
- Właśnie. Mamy coś dla ciebie- odparła Parkinson i wyciągnęła z torebki ogromną czekoladę. Dała mi ją,
 a ja ją otworzyłam i zaczęłyśmy się zajadać tym pyszną słodkością.
- Kiedy cię wypisują?- zapytała Dafne.
- Może już jutro wyjdę.
- Och to wspaniale. Trzeba będzie zrobić imprezę!- krzyknęła Pans i zerwała się z miejsca- Na śmierć zapomniałam! Umówiłam się na randkę!
- Uuuu z kim?- spytałam.
- Eee powiem wam kiedy indziej. No to pa- i wyszła. Albo raczej wybiegła. Zdziwiona wpatrywałam się
w drzwi, za którymi zniknęła Czarna.
- Może znajdzie sobie kogoś na dłużej- stwierdziła Daf.
- Przydało by się. Ale nie wiem, ona nadaje się do związku.
- Jak Malfoy się nadaje, to ona też- popatrzyłyśmy się na siebie i ryknęłyśmy głośnym śmiechem. W takim stanie zastał nas Draco.
- No widzę, że wam tu jest bardzo wesoło.
- Oczywiście Smoku. My się tu dobrze dogadujemy- odparła Greengrass i pocałowała go w policzek. Po chwili do środka znowu ktoś wszedł. Okazało się, że był to Teodor Nott. Bardzo zmienił się od czasów Hogwartu. Zmężniał i wyprzystojniał. Nie dziwiłam się Daf, że z nim była.
- Cześć Granger. O Smok. Stary dawno się nie widzieliśmy.
- Cześć Nott. Tak rzeczywiście. Zaledwie dwa tygodnie temu.
- No to przecież strasznie długo. Jak się czujesz Hermiono?- spytał Nott.
- Dobrze- odparłam.
- To świetnie. Daf idziemy już?
- Jasne. To do zobaczenia wam. Miona, jak tylko wyjdziesz ze szpitala to skontaktuj się ze mną.
- Ok- odpowiedziałam. Dafne wzięła swojego chłopaka za rękę i razem wyszli z sali.
- Tak się cieszę, że nic ci nie jest- powiedział Draco siadając obok mnie. Wygrzebałam się z łóżka i usiadłam obok niego. Przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował- Dobrze, że się opamiętałaś dzisiaj.
- Czy możemy nie rozmawiać o tym wypadku i o mojej "próbie samobójczej"?
- Jasne. Możemy nawet pomilczeć- uśmiechnęłam się pod nosem. Uwielbiałam, jak był przy mnie. Wiedziałam, że jestem bezpieczna. Nie to co z Ronem. On był okropny. Od razu skarciłam się w myślach. Nie można przecież mówić źle o zmarłych.
- Kiedy jest jego pogrzeb?- spytałam.
- Chyba w piątek.
- A dzisiaj jest...
- Czwartek- odpowiedział.
- Chcę iść na ten pogrzeb- odparłam. Blondyna wcale nie zdziwiły moje słowa. Wręcz przeciwnie. Wiedział, że na pewno będę miała zamiar pójść.
- Dowiem się wszystkiego od Ginny i ci powiem.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Jestem tylko ciekawy, dlaczego on to zrobił.
- Może to przez Astorię- stwierdziłam. Blondyn tylko wzruszył ramionami. Nie pytałam już o nic więcej. Siedzieliśmy w ciszy pogrążeni w swoich myślach. Próbowałam skupić się na czymś przyjemnym, ale ciągle myślałam tylko o Ronie. Przypomniały mi się czasy w Hogwarcie. Nasza trójka, która zwalczała zło. Już na zawsze będę o tym pamiętać. O nim też. Może w ogóle nie powinniśmy razem być? Kto wie, jak to by się potoczyło. Może nigdy nie byłabym z Draco? Tego nie wiedziałam. I nie chciałam się dowiedzieć.

***
Łzy same potoczyły mi się po policzkach. Widok twarzy przepełnionych żalem i smutkiem. Nie ukrywałam ich. Wszyscy byliśmy na cmentarzu i żegnaliśmy Rona. Widziałam zapłakaną twarz pani Weasley i dzielnie trzymającego się pana Weasleya, choć wiedziałam, że jemu też jest ciężko. Nieopodal stał George z żoną, Bill z Fleur, Charlie i Percy. Obok mnie stała Ginny z Blaisem. Jej też było ciężko i była cała zapłakana. Draco choć niechętnie, ale przyszedł razem ze mną. Cały czas trzymał mnie za rękę, żeby dodać mi otuchy. Zobaczyłam też Harry'ego z Cho. On też na mnie spojrzał. Uśmiechnęłam się do niego, a on również się uśmiechnął. Najbardziej żal mi było Lavender, która stała najbliżej grobu. To ona najbardziej płakała. Zresztą nie dziwiłam się jej. Ona zawsze go kochała. Nawet po tej jego zdradzie. Co chwilę się rozglądałam, czy nie przyszła Astoria. Nie wiedziałam jakbym zareagowała, jakbym ją zobaczyła. Ale sądziłam, że ona powinna tu być. W końcu przypuszczałam, że to ona jest odpowiedzialna za ten wypadek. Po chwili wszyscy zaczęli się rozchodzić. Pociągnęłam Draco w kierunku Harry'ego.
- Cześć Mionka.
- Hey Harry, Cho- powiedziałam i uścisnęłam każdego po kolei. 
- Malfoy.
- Potter- w ich głosach nie było pogardy ani czegoś podobnego. Odpuścili sobie.
- Hermiono, dlaczego on?- zapytał Wybraniec, a w jego głosie słyszałam smutek.
- Nie wiem Harry. Naprawdę nie wiem, czym się wtedy kierował- odparłam.
- Dobrze, że chociaż wam nic nie jest- dodała Cho. 
- Właśnie. Gdybym jeszcze ciebie stracił- powiedział Potter.
- Pójdę pogadać jeszcze z Lav. Draco idź do Blaisa i Ginny. Ja zaraz tam przyjdę. To do zobaczenia- odparłam i poszłam w stronę blondynki. Stała przy jego grobie i płakała. Nieśmiało do niej podeszłam. Stanęłam obok i wpatrywałam się w jego grób.
- Wiem, że jest ci ciężko- odparłam, po chwili milczenia.
- Jaa... Jaa... miałam mu wybaczyć...- powiedziała szlochając. Zrobiło mi się jej jeszcze bardziej żal. Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam ją jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałam jak. 
- Może chcesz się gdzieś przejść? Nie sądzę, że stanie tu jest dobrym pomysłem- odparłam po chwili milczenia.
- Wolę tu zostać. Mam nadzieje, że się nie gniewasz.
- Nie oczywiście, że nie. 
- Chciałabym pobyć sama.
- Jasne. Pójdę już. Do zobaczenia- powiedziałam i odeszłam. Kiedy byłam już blisko chłopaków i Ginny, obejrzałam się za siebie. Lavender już tam nie było, co mnie bardzo zdziwiło. 
- Ginny widziałaś gdzie poszła Lav?- spytałam, kiedy doszłam już do nich.
- Nie. Ale przecież przed chwilą z nią rozmawiałaś.
- No tak, ale teraz gdzieś poszła. A mówiła, że chce tam pobyć.
- Ciekawe, czy Greengrass przyszła- odparł Blaise. Wzruszyłam tylko ramionami i znów spojrzałam w tamtą stronę. Zauważyłam piękną białą, róże leżącą na wszystkich innych kwiatkach. Czyli jednak tu była...
- Chodźmy już stąd- powiedziałam.
- To co? Do naszej ulubionej kawiarni Diable?- spytał Draco
- Jasne Smoku- wszyscy złapaliśmy się za ręce i teleportowaliśmy się. 

***
Astoria

Patrzyłam na te wszystkie zapłakane twarze z obrzydzeniem. I kto by pomyślał, że tak wiele osób przyjdzie na pogrzeb tego idioty. Tak, to dzięki mnie on nie żyje. Za bardzo mnie wkurzał, więc kazałam mu spowodować ten wypadek. Szkoda, że tej szlamie się nic nie stało. Wtedy Draco byłby mój. Ale trudno, muszę go sobie odpuścić. Ale i tak zemszczę się na tej całej Granger. Niech sobie nie myśli, że jej daruje. Co to, to nie. Wyczarowałam białą róże. Niech ma ten debil. Wszyscy już sobie poszli. Została tylko ta wywłoka Brown. Już miała do niej podejść, jednak uprzedziła mnie ta szlama. Ugh... Ledwo się powstrzymałam przed rzuceniem Avady. Ale jej nie zabiłam. To by było za łatwe. Odczekałam, aż sobie pójdzie i podeszłam tam. Ta kretynka przyglądała się mi ze strachem. Położyłam róże na grobie 
i powiedziałam:
- Witaj Brown. Pamiętasz mnie ?
- Greengrass. Czego tu chcesz?
- Przyszłam się z nim pożegnać, tak jak ty. Może masz ochotę na mały spacer?
- Niee- ale ja jej nie słuchałam. Chwyciłam ją za włosy i teleportowałyśmy się do mojej "nowej posiadłości". Rzuciłam ją na podłogę.
- I co teraz powiesz głupia dziwko? Pewnie cię to zdziwi, ale to ja zabiłam twojego Ronusia!
-Jak mogłaś?!- krzyczała Brown. Zaśmiałam się tylko.
- Crucio!- rzuciłam na nią zaklęcie i z satysfakcją patrzyłam, jak zwija się z bólu- Krzycz przeklęta dziwko!
- Proszę... zostaw mnie- przerwałam zaklęcie. 
- Tym razem ci daruję. Ale nie martw się. Wkrótce znowu się zobaczymy- odparłam i kopnęłam ją w brzuch. Jeszcze raz chwyciłam ją za włosy i wyrzuciłam za drzwi. Potem z hukiem zamknęłam drzwi. Przywołałam do siebie butelkę Ognistej i pociągnęłam z gwinta. Wkurzyłam się na te wszystkie idiotki. Nawet moja siostra teraz taka była. Razem z Parkinson zadawały się z tą szlamą. Z całej siły rzuciłam butelką o ścianę. Chciałam się pociąć tymi kawałkami szkła, jednak zrezygnowałam z tego. Nie mogłam się tak oszpecić. Zamiast tego wyszłam na zewnątrz. Dziwka Brown już zniknęła. Ciekawe jak?! Nie sądziłam, że może być tak silna na teleportacje. Zresztą nie ważne. Rozejrzałam się dookoła. Byłam z dala od wszystkiego. Wszędzie rosły tylko drzewa. Wiedziałam, że tu nikt mnie nie znajdzie. No może tylko Brown może rozpoznać mój domek, ale ona jest zbyt głupia na to. Długo przechadzałam się od drzwi do płotu, aż 
w końcu zdecydowałam się udać do mojego rodzinnego domu. Teleportowałam się z trzaskiem.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heh jest i nowy rozdział xd Taki może trochę nudnawy, ale wkrótce coś ciekawego wymyślę. Bardzo przepraszam wszystkie fanki Rona. Nie chciałam go zabić, ale tak jakoś samo wyszło. Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to :D Napisałam nową miniaturkę o Blanny i tak postanowiłam, bo mało komentujecie, 
a wasza opinia jest dla mnie naprawdę ważna, że jak będzie 10 komentarzy to ją wstawię xd ♥ 

Informacje

Obserwatorzy