sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 25

Skoczyłam. Z parapetu prosto do pokoju. Stanęłam na podłodze i trochę się zachwiałam, ale zdążyłam utrzymać równowagę. Łzy dalej spływały mi po policzkach. Od razu skierowałam się na łóżko i zaczęłam płakać.
- Eee Miona...- spojrzałam w stronę drzwi. Stała w nich Ginny, ubrana cała na czarno. Wiedziałam co to oznacza.
- Ginn!- usiadłam na łóżku, a ona obok mnie. Widziałam smutek w jej oczach.
- Wiem już wszystko. Jak on mógł- po policzkach spłynęła jej łza. Przytuliłam się do niej.
- Dlaczego on?! Co ja takiego zrobiłam, że zabrali mi go ?!
- Hermi o kim ty mówisz?- spytała zdziwiona.
- O Draco, a o kim?- i zaczęłam jeszcze głośniej płakać. Cały czas patrzyłam na rudą, która się uśmiechnęła.
- Głupia. Przecież on żyje. Nawet go dzisiaj wypisują. Jemu praktycznie nic nie było. Twardy jest. Razem
z Blaisem powinni to zaraz przyjść- spojrzałam na nią z nadzieją. Mówiła prawdę. Od razu zaczęłam się śmiać z mojej głupoty.
- Idiotka ze mnie.
- Nie zaprzeczę. A tak właściwie to co ty robiłaś na tym parapecie?- zapytała.
- Chciałam się zabić- i wybuchłam jeszcze głośniejszym śmiechem. Na początku ruda byłą trochę zdziwiona, ale jak do niej to dotarło to śmiałą się razem ze mną- A tak właściwie, to kto umarł?- Ginny posmutniała.
- Ron...- odparła. Dla mnie to był szok. Jasne zranił mnie, ale nie życzyłam mu źle. Przypomniało mi się co mówiły dzisiaj rano uzdrowicielki o tej dziewczynie. Astoria.
- Tak mi przykro. Eee Ginny, co z Astorią? Ona też tam była.
- Co? Ale jej tu nie ma.
- Wiem, że jej tu nie ma. Ona zniknęła.
- Ale jak to?- wzruszyłam tylko ramionami. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł Blaise razem
 z Draco.
- Mionka, jak dobrze, że się już obudziłaś.  Jak się czujesz?- podszedł do mnie, ucałował mnie w policzek, po czym usiadł obok swojej dziewczyny.
- Dobrze, dzięki- już miałam wstać z miejsca, jednak blondyn usiadł obok mnie.
- Coś się stało?- spytał. Usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w niego. Nie chciałam o tym mówić, wiec spojrzałam na Ginny. Zrozumiała o co mi chodzi, bo po chwili powiedziała:
- Hermi myślała, że to ty umarłeś. Próbowała się zabić- zrobiło mi się wstyd. Draco uniósł mój podbródek tak, że musiałam spojrzeć w jego oczy. Pokiwał tylko głową i musnął moje usta.
- I co chciałaś zrobić?- zapytał Diabełek, po czym dostał w ramię od rudej- No co? Chciałbym wiedzieć.
- Ja też- powiedział blondyn. Zaśmiałam się tylko i opowiedziałam im wszystko od podsłuchanej rozmowy.
-  Wspaniale skarbie, że nie wyobrażasz sobie życia beze mnie- odparł Smok i pocałował mnie w policzek.
- Ciekawe, co się stało z tą idiotką- dodał Blaise. W tym momencie do środka wszedł magomedyk.
- O widzę, że wstała już pani. I jak się pani czuje?- spytał podchodząc do mnie. Cała trójka postanowiła poczekać na chwilę na korytarzu. Poczekałam, aż zamkną się za nimi drzwi i odpowiedziałam:
- Świetnie. Kiedy będę mogła stąd wyjść?
- Pani obrażenia nie są duże. Uderzyła się pani tylko w głowę. Sądzę, że już jutro.
- To wspaniale.
- Głowa panią nie boli?
- Nie.
- To dobrze- odparł i wyszedł. Położyłam się na łóżku i czekałam, aż ktoś przyjdzie. W końcu do środka weszła Ginny.
- Hermi my już idziemy. Wpadniemy potem. Draco kazał ci przekazać, że za godzinę tu będzie, a na razie przyjdzie Pansy z Dafne.
- Ok- odpowiedziałam, po czym ruda wyszła. Znowu zostałam sama. Na szczęście zauważyłam na stoliku książkę i od razu wzięłam się do czytania. Jednak szybko ją odłożyłam, bo okazało się, że już ją czytałam. Nie chciałam myśleć o wypadku. Pamiętałam dużo, ale nie chciałam do tego wracać. Na szczęście nie musiałam, bo do środka weszła Pansy razem z Dafne.
- Mionka!- krzyknęły razem i rzuciły się na mnie. Chwilę potem się opanowały i usiadły obok mnie na łóżku.
- Jak się czujesz?- spytała pierwsza Czarna.
- Dobrze.
- My już wszystko wiemy. I widzicie? Spotkało go coś złego.
- Oj Pans przecież razem z Mioną wiemy, że nie chodziło ci o taką kare- stwierdziła Greengrass. Wybuchnęłam śmiechem.
- Pff. Ty nam lepiej powiedz co z twoją siostrą. Podobno zniknęła?
- No nie widziałam jej już od tego wypadku. Jakby zapadła się pod ziemię- teraz to już wszystkie się śmiałyśmy.
- Niech ona już nie wraca- powiedziałam, kiedy w końcu się opanowałyśmy.
- Właśnie. Mamy coś dla ciebie- odparła Parkinson i wyciągnęła z torebki ogromną czekoladę. Dała mi ją,
 a ja ją otworzyłam i zaczęłyśmy się zajadać tym pyszną słodkością.
- Kiedy cię wypisują?- zapytała Dafne.
- Może już jutro wyjdę.
- Och to wspaniale. Trzeba będzie zrobić imprezę!- krzyknęła Pans i zerwała się z miejsca- Na śmierć zapomniałam! Umówiłam się na randkę!
- Uuuu z kim?- spytałam.
- Eee powiem wam kiedy indziej. No to pa- i wyszła. Albo raczej wybiegła. Zdziwiona wpatrywałam się
w drzwi, za którymi zniknęła Czarna.
- Może znajdzie sobie kogoś na dłużej- stwierdziła Daf.
- Przydało by się. Ale nie wiem, ona nadaje się do związku.
- Jak Malfoy się nadaje, to ona też- popatrzyłyśmy się na siebie i ryknęłyśmy głośnym śmiechem. W takim stanie zastał nas Draco.
- No widzę, że wam tu jest bardzo wesoło.
- Oczywiście Smoku. My się tu dobrze dogadujemy- odparła Greengrass i pocałowała go w policzek. Po chwili do środka znowu ktoś wszedł. Okazało się, że był to Teodor Nott. Bardzo zmienił się od czasów Hogwartu. Zmężniał i wyprzystojniał. Nie dziwiłam się Daf, że z nim była.
- Cześć Granger. O Smok. Stary dawno się nie widzieliśmy.
- Cześć Nott. Tak rzeczywiście. Zaledwie dwa tygodnie temu.
- No to przecież strasznie długo. Jak się czujesz Hermiono?- spytał Nott.
- Dobrze- odparłam.
- To świetnie. Daf idziemy już?
- Jasne. To do zobaczenia wam. Miona, jak tylko wyjdziesz ze szpitala to skontaktuj się ze mną.
- Ok- odpowiedziałam. Dafne wzięła swojego chłopaka za rękę i razem wyszli z sali.
- Tak się cieszę, że nic ci nie jest- powiedział Draco siadając obok mnie. Wygrzebałam się z łóżka i usiadłam obok niego. Przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował- Dobrze, że się opamiętałaś dzisiaj.
- Czy możemy nie rozmawiać o tym wypadku i o mojej "próbie samobójczej"?
- Jasne. Możemy nawet pomilczeć- uśmiechnęłam się pod nosem. Uwielbiałam, jak był przy mnie. Wiedziałam, że jestem bezpieczna. Nie to co z Ronem. On był okropny. Od razu skarciłam się w myślach. Nie można przecież mówić źle o zmarłych.
- Kiedy jest jego pogrzeb?- spytałam.
- Chyba w piątek.
- A dzisiaj jest...
- Czwartek- odpowiedział.
- Chcę iść na ten pogrzeb- odparłam. Blondyna wcale nie zdziwiły moje słowa. Wręcz przeciwnie. Wiedział, że na pewno będę miała zamiar pójść.
- Dowiem się wszystkiego od Ginny i ci powiem.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Jestem tylko ciekawy, dlaczego on to zrobił.
- Może to przez Astorię- stwierdziłam. Blondyn tylko wzruszył ramionami. Nie pytałam już o nic więcej. Siedzieliśmy w ciszy pogrążeni w swoich myślach. Próbowałam skupić się na czymś przyjemnym, ale ciągle myślałam tylko o Ronie. Przypomniały mi się czasy w Hogwarcie. Nasza trójka, która zwalczała zło. Już na zawsze będę o tym pamiętać. O nim też. Może w ogóle nie powinniśmy razem być? Kto wie, jak to by się potoczyło. Może nigdy nie byłabym z Draco? Tego nie wiedziałam. I nie chciałam się dowiedzieć.

***
Łzy same potoczyły mi się po policzkach. Widok twarzy przepełnionych żalem i smutkiem. Nie ukrywałam ich. Wszyscy byliśmy na cmentarzu i żegnaliśmy Rona. Widziałam zapłakaną twarz pani Weasley i dzielnie trzymającego się pana Weasleya, choć wiedziałam, że jemu też jest ciężko. Nieopodal stał George z żoną, Bill z Fleur, Charlie i Percy. Obok mnie stała Ginny z Blaisem. Jej też było ciężko i była cała zapłakana. Draco choć niechętnie, ale przyszedł razem ze mną. Cały czas trzymał mnie za rękę, żeby dodać mi otuchy. Zobaczyłam też Harry'ego z Cho. On też na mnie spojrzał. Uśmiechnęłam się do niego, a on również się uśmiechnął. Najbardziej żal mi było Lavender, która stała najbliżej grobu. To ona najbardziej płakała. Zresztą nie dziwiłam się jej. Ona zawsze go kochała. Nawet po tej jego zdradzie. Co chwilę się rozglądałam, czy nie przyszła Astoria. Nie wiedziałam jakbym zareagowała, jakbym ją zobaczyła. Ale sądziłam, że ona powinna tu być. W końcu przypuszczałam, że to ona jest odpowiedzialna za ten wypadek. Po chwili wszyscy zaczęli się rozchodzić. Pociągnęłam Draco w kierunku Harry'ego.
- Cześć Mionka.
- Hey Harry, Cho- powiedziałam i uścisnęłam każdego po kolei. 
- Malfoy.
- Potter- w ich głosach nie było pogardy ani czegoś podobnego. Odpuścili sobie.
- Hermiono, dlaczego on?- zapytał Wybraniec, a w jego głosie słyszałam smutek.
- Nie wiem Harry. Naprawdę nie wiem, czym się wtedy kierował- odparłam.
- Dobrze, że chociaż wam nic nie jest- dodała Cho. 
- Właśnie. Gdybym jeszcze ciebie stracił- powiedział Potter.
- Pójdę pogadać jeszcze z Lav. Draco idź do Blaisa i Ginny. Ja zaraz tam przyjdę. To do zobaczenia- odparłam i poszłam w stronę blondynki. Stała przy jego grobie i płakała. Nieśmiało do niej podeszłam. Stanęłam obok i wpatrywałam się w jego grób.
- Wiem, że jest ci ciężko- odparłam, po chwili milczenia.
- Jaa... Jaa... miałam mu wybaczyć...- powiedziała szlochając. Zrobiło mi się jej jeszcze bardziej żal. Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam ją jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałam jak. 
- Może chcesz się gdzieś przejść? Nie sądzę, że stanie tu jest dobrym pomysłem- odparłam po chwili milczenia.
- Wolę tu zostać. Mam nadzieje, że się nie gniewasz.
- Nie oczywiście, że nie. 
- Chciałabym pobyć sama.
- Jasne. Pójdę już. Do zobaczenia- powiedziałam i odeszłam. Kiedy byłam już blisko chłopaków i Ginny, obejrzałam się za siebie. Lavender już tam nie było, co mnie bardzo zdziwiło. 
- Ginny widziałaś gdzie poszła Lav?- spytałam, kiedy doszłam już do nich.
- Nie. Ale przecież przed chwilą z nią rozmawiałaś.
- No tak, ale teraz gdzieś poszła. A mówiła, że chce tam pobyć.
- Ciekawe, czy Greengrass przyszła- odparł Blaise. Wzruszyłam tylko ramionami i znów spojrzałam w tamtą stronę. Zauważyłam piękną białą, róże leżącą na wszystkich innych kwiatkach. Czyli jednak tu była...
- Chodźmy już stąd- powiedziałam.
- To co? Do naszej ulubionej kawiarni Diable?- spytał Draco
- Jasne Smoku- wszyscy złapaliśmy się za ręce i teleportowaliśmy się. 

***
Astoria

Patrzyłam na te wszystkie zapłakane twarze z obrzydzeniem. I kto by pomyślał, że tak wiele osób przyjdzie na pogrzeb tego idioty. Tak, to dzięki mnie on nie żyje. Za bardzo mnie wkurzał, więc kazałam mu spowodować ten wypadek. Szkoda, że tej szlamie się nic nie stało. Wtedy Draco byłby mój. Ale trudno, muszę go sobie odpuścić. Ale i tak zemszczę się na tej całej Granger. Niech sobie nie myśli, że jej daruje. Co to, to nie. Wyczarowałam białą róże. Niech ma ten debil. Wszyscy już sobie poszli. Została tylko ta wywłoka Brown. Już miała do niej podejść, jednak uprzedziła mnie ta szlama. Ugh... Ledwo się powstrzymałam przed rzuceniem Avady. Ale jej nie zabiłam. To by było za łatwe. Odczekałam, aż sobie pójdzie i podeszłam tam. Ta kretynka przyglądała się mi ze strachem. Położyłam róże na grobie 
i powiedziałam:
- Witaj Brown. Pamiętasz mnie ?
- Greengrass. Czego tu chcesz?
- Przyszłam się z nim pożegnać, tak jak ty. Może masz ochotę na mały spacer?
- Niee- ale ja jej nie słuchałam. Chwyciłam ją za włosy i teleportowałyśmy się do mojej "nowej posiadłości". Rzuciłam ją na podłogę.
- I co teraz powiesz głupia dziwko? Pewnie cię to zdziwi, ale to ja zabiłam twojego Ronusia!
-Jak mogłaś?!- krzyczała Brown. Zaśmiałam się tylko.
- Crucio!- rzuciłam na nią zaklęcie i z satysfakcją patrzyłam, jak zwija się z bólu- Krzycz przeklęta dziwko!
- Proszę... zostaw mnie- przerwałam zaklęcie. 
- Tym razem ci daruję. Ale nie martw się. Wkrótce znowu się zobaczymy- odparłam i kopnęłam ją w brzuch. Jeszcze raz chwyciłam ją za włosy i wyrzuciłam za drzwi. Potem z hukiem zamknęłam drzwi. Przywołałam do siebie butelkę Ognistej i pociągnęłam z gwinta. Wkurzyłam się na te wszystkie idiotki. Nawet moja siostra teraz taka była. Razem z Parkinson zadawały się z tą szlamą. Z całej siły rzuciłam butelką o ścianę. Chciałam się pociąć tymi kawałkami szkła, jednak zrezygnowałam z tego. Nie mogłam się tak oszpecić. Zamiast tego wyszłam na zewnątrz. Dziwka Brown już zniknęła. Ciekawe jak?! Nie sądziłam, że może być tak silna na teleportacje. Zresztą nie ważne. Rozejrzałam się dookoła. Byłam z dala od wszystkiego. Wszędzie rosły tylko drzewa. Wiedziałam, że tu nikt mnie nie znajdzie. No może tylko Brown może rozpoznać mój domek, ale ona jest zbyt głupia na to. Długo przechadzałam się od drzwi do płotu, aż 
w końcu zdecydowałam się udać do mojego rodzinnego domu. Teleportowałam się z trzaskiem.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heh jest i nowy rozdział xd Taki może trochę nudnawy, ale wkrótce coś ciekawego wymyślę. Bardzo przepraszam wszystkie fanki Rona. Nie chciałam go zabić, ale tak jakoś samo wyszło. Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to :D Napisałam nową miniaturkę o Blanny i tak postanowiłam, bo mało komentujecie, 
a wasza opinia jest dla mnie naprawdę ważna, że jak będzie 10 komentarzy to ją wstawię xd ♥ 

4 komentarze:

  1. Ty wredna małpo! A myślałam, że Hermiona na prawdę skoczyła! ;D Nienawidzę tej Astori, mam nadzieje, że w końcu coś się z nią stanie xD
    zapraszam do siebie na nowy rozdział : http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak by skoczyła, to by się pewnie zabiła. Znając mnie :D ale to by było wtedy bezsensu xd

      Usuń
  2. Cudo *.* Siedze od 5,5h i czytam twojego bloga Xd Na zmianę płaczę i się śmieje ;p Aż mnie oczy bolą .... ale WARTO *.* Pisz dalej ;*
    Ps: Będę dobra i dobije do 20.000 ;* AA i jak ci się uda dodać nowy 10 sierpnia to... może on być dla mnie? Mam urodziny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ Oczywiście następny rozdział będzie dla ciebie :D

      Usuń

Informacje

Obserwatorzy