czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 11

Obudziłam się w wyśmienitym nastroju. Draco już przy mnie nie było. Wczoraj było cudownie. W końcu przespałam się z Malfoyem. Było cudownie. Chociaż może to mało powiedziane. Zwlekłam się z łóżka. Tak bardzo nie chciałam wstawać, ale musiałam. W końcu do pracy trzeba iść. Przywołałam moje ubrania z mojego pokoju i ubrałam się w nie. Wyglądałam pięknie w.... . Umyłam się, umalowałam, a włosy związałam w koczek. Wyglądałam cudownie. Wyszłam z pokoju. Draco robił właśnie kawę. Podeszłam do niego
i wpiłam się w jego usta.
- Wyspałaś się?
- Oczywiście.
- To dobrze. Zrobiłem śniadanie. Siadaj- usiadłam przy stole i zaczęłam jeść jajecznice- Smakuje ci ?
- Oczywiście. Która jest godzina?
- Spokojnie. Jeszcze godzina została.
- To dobrze. Może się przejdziemy przed pracą- powiedziałam upijając ostatni łyk kawy i kończąc jajecznicę.
- Możemy.
- To za chwilę pójdziemy.
- Dobrze.
- Mam pytanie.
- Jakie?
- Czy to ty byłaś wczoraj rano u mnie?
- yyy... Tak- w tym momencie najchętniej zapadłabym się pod ziemię. Nie mogłam skłamać. Więc powiedziałam prawdę.
- To czemu nie weszłaś?
- Bo ja...
- Oj no powiedz nie będę się śmiać.
- Będziesz!
- Obiecuję, że nie będę się śmiać.
- No bo ja... Myślałam, że to twoja, no nie wiem... Dziewczyna.
- Oj skarbie. To dlatego byłaś taka smutna, jak z tobą rozmawiałem?- nie odpowiedziałam, tylko spuściłam głowę. Podszedł do mnie i musnął moje usta.
- A tak nawiasem mówiąc, to chcesz zostać moją dziewczyną?
- Oczywiście.
- Cieszę się- przyciągnął mnie do siebie,a ja wtuliłam się w niego- To idziemy?
- Tak. Tylko jeszcze muszę skoczyć do mnie.
- Dobrze- wyszliśmy z mieszkania. Zamarłam. Przy moich drzwiach siedziała zapłakana Ginny. Z walizkami. Szybko do niej podbiegłam.
- Ginny, co się stało?
- Harry... on...on... mnie...zdradził- wydukała. Spojrzałam na niego wyczekująco. Chciałam żeby zadzwonił do Blaisa. Zrozumiał i wrócił do siebie.
- Chodź. Nie będziesz tu przecież siedzieć- otworzyłam drzwi do siebie i razem weszłyśmy do środka. Usiadłyśmy na sofie- Opowiesz mi o wszystkim?
- Byłam u mamy na kilka dni... i chciałam wrócić wcześniej... i wróciłam... Zastałam go z jakąś laską...
- Tak mi przykro.
- Wiedziałam, że nie jesteśmy dla siebie stworzeni... Ale nie widziałam, że to się tak skończy... Ale nie ważne. Opowiadaj. Widziałam, że spędziłaś noc i Malfoya.
- Tak. Było cudownie.Teraz jestem jego dziewczyną.  Może chcesz się czegoś napić.
- Nie dzięki. Tak się cieszę. Chociaż tobie się udało.
- Nie mów tak. Harry nie jest jedynym facetem na świecie. Może spróbuj z Blaisem.
- Żartujesz? Przecież on by na mnie nawet nie spojrzał.
- No jak nie. Przecież widzę, że między wami coś za iskrzyło- na te słowa ruda uśmiechnęła się przez łzy.
- W sumie... Nie to głupie.
- Dasj spokój. Przecież nie będziesz cały czas płakać za Harry.
- Raczej nie.
- Widzisz. Zrób coś. Diabeł to naprawdę fajny gość- nagle do środka weszli Draco i Blaise.
- Ginnusia! Co ten potwór ci zrobił! Jak on w ogóle mógł- podszedł do niej i ją przytulił. Koło mnie usiadł Draco. Wtuliłam się w niego.
- A właśnie Miona, mogłabym u ciebie zostać kilka dni?
- O nie. Będziesz mieszkać u mnie! I koniec.
- Naprawdę mogę?
- Oczywiście. Muszę się tobą zaopiekować. A teraz chodź. Bo nasza zakochana parka musi do pracy chyba iść.
- No musi. Wpadniemy do was po pracy. Prawda?- zwróciłam się teraz do Draco.
- Oczywiście.
- To my zmykamy. Do zobaczenia- teleportowali się.
- Z naszego spaceru chyba nici.
- No niestety. Chodź, bo się do pracy spóźnimy- pociągnęłam go za sobą i wyszliśmy z mojego mieszkania.
- Widzisz, mówiłem żebyś zaczekała.
- No mówiłeś.
- A ja zawsze mam rację- wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce.
- Przyjadę po ciebie.
- Ok. O 15.
- Dobrze- stanęliśmy przed kliniką. Pocałowałam go na pożegnanie i weszłam do środka. Tym razem bardzo szczęśliwa.
- Widzę, że już wszystko dobrze.
- Tak. Okazało się, że to jego kuzynka.
- No widzisz. I trzeba było tak płakać?
- Nie.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa.
- I to jak. Dobra idę do siebie.
- Pierwszy pacjent powinien zaraz przyjść.
- To dobrze- poszłam do siebie. Cały czas myślałam o pewnym przystojnym blondynie. No i tam trochę
o Ginny. Jak on mógł to zrobić?! Nagle zadzwonił telefon.
- Halo.
- Miona.
- Ginny. I jak ci się podoba u Diabła?
- Cudownie jest. Wcale nie tak jak w piekle- zaśmiałam się- Ale naprawdę. On jest taki wspaniały. A jak się mną opiekuje.
- Cieszę się. Oni to są jednak cudowni.
- I to jak. Dobra nie zawracam ci już głowy.
- Zobaczymy się później. Pa.
- Pa- rozłączyłam się. Do środka wszedł właśnie mały Joe. Musiałam się nim zająć.

Godzina 15. Czas skończyć pracę. Wzięłam torebkę i wyszłam z gabinetu. Draco pewnie na mnie już czekał.
- Do jutra Jane.
- Do jutra Hermiono-wyszłam z kliniki. Nie pomyliłam się. Blondyn już na mnie czekał.
- Nareszcie jesteś.
- Aż tak się za mną stęskniłeś?- podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Oczywiście skarbie- otworzył mi drzwi do samochodu, więc wsiadłam. Sam zajął miejsce przy kierownicy. Ruszyliśmy- Jak było w pracy?
- Dobrze. A u ciebie w banku.
- Świetnie. Dzwonił do mnie Diabeł. Jest prze szczęśliwy, że Ginny z nim mieszka.
- No popatrz. Do mnie dzwoniła ruda i też była bardzo zadowolona.
- Może coś z tego będzie.
- Fajnie by było.
- A widzisz. Ja zawsze mam rację.
- Już tak tego nie powtarzaj. Zdążyłam zapamiętać. Daleko jeszcze.
- Nie. Jeszcze kawałek- wyjechaliśmy chyba z Londynu. Ten okolicy jeszcze nie znałam. Skręciliśmy
 w jakąś uliczkę, na końcu której stał piękny, duży dom.
- Tylko mi nie mów, że to jest piekło!
- Tak, to jest piekło- zatrzymaliśmy się pod bramą. Wysiadłam z samochodu. Draco też.
- Pięknie tu.
- Diabeł ma gust- wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku wejścia.
- Chciałabym mieć kiedyś taki dom.
- Naprawdę?
- Oczywiście- stanęliśmy przed drzwiami. Nacisnęłam dzwonek. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Blaise.
- Moi kochani, nareszcie jesteście- weszliśmy do środka. Dom był pięknie urządzony. Weszliśmy do salonu, gdzie czekała już na nas Ginny.
- No Diabełku muszę powiedzieć, że ładnie tu masz.
- A dziękuje. Napijecie się czego?
- Ja poproszę kawę.
- Ja też.
- Dobrze. Ginnusia zajmij się naszymi gośćmi na chwilę.
- Oczywiście. Siadajcie- usiedliśmy na bardzo wygodnej sofie.
- Opowiadaj jak tu jest?
- Mówiłam ci, że cudownie. On jest taki wspaniały.
- Dobra ruda, nie znasz jeszcze wszystkich jego wad. A trochę tego jest.
- Trochę tego pewnie jest, ale co z tego.
- Przypomnę ci to kiedyś.
- Oj daj jej już spokój. Widzisz jaka jest szczęśliwa. Już zapomniała nawet o Harrym. Ups!- zdałam sobie sprawę, że właśnie jej o tym przypomniałam.
- Pottera już nie ma. Niech spada.
- Mogę wiedzieć jaka była jego reakcja?- zapytał Draco.
- Coś tam mówił, że to nie tak jak myślę i takie brednie. Ale nieźle był zaskoczony- do salonu wkroczył Blaise trzymając w ręce tacę z filiżankami kawy.
- On umie zaparzyć kawę?- szepnęłam do Draco.
- Nie sądzę. Tą na pewno skrzaty zrobiły- odpowiedział.
- Co tak tam szeptacie?
- A nic nic- upiłam łyk kawy- Bardzo dobra ci wyszła.
- Dziękuję, dziękuję. Wreszcie ktoś docenił mój talent.
- I tak wszyscy wiemy, że to skrzaty zrobiły tą kawę.
- Nie masz dowodów Smoku- fuknął obrażony.
- Oj już się nie gniewaj na gości Diabełku.
- Dobrze Ginusiu.
- Jacy wy jesteście słodcy.
- Wiemy Mionka.
- Cieszę się.

Przegadaliśmy tak chyba z 5 godzin. O 20 pojechaliśmy z Draco do naszego domu. Byłam bardzo szczęśliwa. Nie tylko dlatego, że byłam z Malfoyem, ale też dlatego, że Ginny była taka wesoła i szczęśliwa. Szybko się pozbierała po zdradzie Harrego. To było najlepsze.
- O czym ty tak myślisz?
- O wszystkim i o niczym.
- Chyba to jest bardzo interesujące.
- A żebyś wiedział- dojechaliśmy na miejsce.
- Chodź moja królewno.
- Idę mój księciu- otworzył mi drzwi i wysiadłam- Śpisz dzisiaj u mnie prawda?
- Oczywiście.
- To dobrze- weszliśmy do winy.
- Oglądnijmy sobie jakiś horror.
- Zgupiałeś? Przecież ja nienawidzę horrorów.
- Właśnie dlatego chcę obejrzeć.
- Okropny jesteś.
- Proszę, tylko raz.
- Dobrze. Ale ja żadnych nie mam.
- Spokojnie, ja mam- wysiedliśmy z windy- Przyniosę jakiś.
- Ok. Ja się przebiorę w tym czasie- weszłam do siebie. Szybko się umyłam i ubrałam moją piżamkę. Ładnie mi w niej. Włosy rozpuściłam. Usiadłam na sofie czekając na blondyna. Przyszedł po 5 minutach.
- Ślicznie wyglądasz.
- A dziękuję. Ty też fajnie wyglądasz- przyszedł w czarny dresie. Ale i tak zabójczo wyglądał. Włączył film
i usiadł koło mnie. Wtuliłam się w niego - Ale to nie będzie takie bardzo straszne?
- No jak nie? Wybrałem najstraszniejszy jaki miałem.
- Co?
- Spokojnie, nie jest aż taki straszny.
- Oby- zaczęliśmy oglądanie. Już na początku wydawał mi się straszny. Cały czas mocniej przytulałam się.
- Przecież nie ma w tym nic strasznego.
- Może dla ciebie.
- Dobra skończmy to oglądać, bo widzę, że to zaraz umrzesz ze strachu.
- Już wystarczająco się boje, więc możemy dokończyć.
- Jak chcesz.

Po dwóch godzinach film nareszcie się skończył. Okropny był. Byłam przerażona. Wydawało mi się cały czas, że ktoś za mną jest. Nigdy więcej horrorów!
- Idziemy spać?
- Tak.
- Już nigdy więcej nie będziemy oglądać horrorów. Strasznie blado wyglądasz. Czyżbyś się tak bardzo bała?
- Nie. Skądże.
- Czyli mogę spać u siebie.
- Zwariowałeś. Sama przecież nie zasnę.
- Czyli jednak.
- Oj no dobrze- położyłam się na łóżku, a obok mnie położył się Draco.
- Dobranoc skarbie. Żeby tylko ci się koszmary nie przyśniły.
- Na pewno mi się przyśnią. Dobracoc- mocno się w niego wtuliłam i zasnęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze:

  1. Boże super!!! Kocham <3<3<3 Ginnusia i Diabelek są slodcy <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za powiadomienie :)

    Blog wspaniały. Twój Bleis jest wspaniały. Nie mogę z niego. A zachowanie Hermiony i Dracona, lepiej bym nie ujęła.
    WENY życzę

    OdpowiedzUsuń

Informacje

Obserwatorzy