niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 10

Dzisiaj mija tydzień, od kiedy Draco wyjechał. Nareszcie. Od godziny byłam już na nogach, choć pracę zaczynam za godzinę. Ubrałam się w taki strój..  Byłam bardzo podekscytowana. Ciekawe czy już wrócił? Na to pytanie nie znałam odpowiedzi. Ale zamierzałam ją poznać. Zjadłam dwa tosty i wypiłam kawę. Postanowiłam zajrzeć do Malfoy'a. Może już wrócił. Wzięłam potrzebne rzeczy i wyszłam z mieszkania. Podeszłam do drzwi jego mieszkania. Kilka wdechów i zapukałam. Drzwi się otwarły. To co zobaczyłam sprawiło, że moje serce złamało się na pół. W drzwiach stanęła piękna blondynka. Na dodatek była w samym ręczniku.
- O co chodzi?
- Bo..ja...- nie wytrzymałam. Uciekłam. Łzy napłynęły mi do oczu. "Czego ja się głupia spodziewałam?! Że będziemy razem, zapomnimy o przeszłości?! Widać niedoczekanie moje. Najgorsze jest to, że ja go kocham.I to bardzo. A on ma inną". Nie potrafiłam się opanować. Pobiegłam do parku. Trudno było mi biegać, zwłaszcza, że byłam w szpilkach. Ale musiałam. Usiadłam na jednej z ławek i płakałam. Płakałam, aż uświadomiłam sobie, że muszę iść do pracy. Spojrzałam na zegarek. Za 5 minut zaczynam. Wysmarkałam nos w chusteczkę i ruszyłam w stronę kliniki. Na szczęście miałam w torebce okulary przeciwsłoneczne, wiec je założyłam. Weszłam do środka.
- Cześć Miona.
- Witaj Jane.
- Czy coś się stało?
- Nie, wszystko w porządku. Pójdę do siebie- weszłam do mojego gabinetu. Chciałam się komuś wygadać, ale jedyną taką osobą była Ginny. Jednak nie chciałam jej zawracać głowy. Zaczęłam przeglądać karty pacjentów. Chociaż szybko z tego zrezygnowałam. Podeszłam do lustra i przeglądnęłam się. Wyglądałam jak wrak człowieka. Przemyłam twarz, bo na szczęście w moim gabinecie. Chciało mi się płakać. I to strasznie. Jednak musiałam się powstrzymać. Musiałam być twarda. Chciałam choć na chwilę zapomnieć. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Miona na pewno nic ci nie jest?
- Nie Jane. Wszystko w porządku.
- Kiepsko wyglądasz.
- Mam zły dzień.
- Ostatnio masz same złe dni. Może powinnaś wziąć urlop?
- Nie. Poradzę sobie. Dzięki za troskę.
- Jakbyś chciała pogadać, to wiesz gdzie mnie znaleźć.
- W zasadzie, to potrzebuję się komuś wygadać.
- To słucham. Akurat mam chwilkę wolną- usiadła na krześle. Opowiedziałam jej całą historię z Malfoyem. Słuchała bardzo uważnie. W końcu skończyłam.
- Ciężka sprawa. Ale skąd wiesz, że to jego no nie wiem, kochanka. Jak tak to można nazwać.
- A kto inny? Jane ja nie wiem. Wszystko jest nie tak. Najgorsze jest to, że ja go kocham.
- Ciężka sprawa. Może z nim porozmawiaj?
- I co mam mu powiedzieć? Draco kocham cię. Rzuć dla mnie tą laskę?
- Na przykład. Nie wiem co mogę ci powiedzieć.
- Najlepiej chyba będzie, jak będę go unikała.
- To chyba zły pomysł.
- Dlaczego?
- Będziesz jeszcze bardziej cierpiała.
- Trudno. I tak będę. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś.
- Nie ma za co. Wracajmy już do pracy.
- Tak- wyszła z gabinetu. Znowu zostałam sama.


O godzinie 15, jak zwykle, skończyłam prace. Nadal byłam smutna i przygnębiona. Wyszłam z kliniki
i ruszyłam w stronę swojego mieszkania. Im bliżej byłam, tym bardziej chciało mi się płakać. A co jeśli go spotkam? Znów popłynęły mi łzy, ale szybko je otarłam. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i weszłam do budynku. Niby bez sensu, ale nie chciałam, żeby mnie Malfoy widział w taki stanie. Jak go oczywiście spotkam. Weszłam do windy. Na szczęście tu go nie było. Winda się zatrzymała. Wysiadłam. Moje serce zaczęło mocniej bić. Na moje nieszczęście Draco właśnie wychodził ze swojego mieszkania.
- Miona, no nareszcie. Pukam i pukam. Pewnie w pracy byłaś. No zresztą nie ważne. Stęskniłem się za tobą- łzy napłynęły mi do oczu. Stęsknił się za mną. Akurat- Słucham mam do ciebie prośbę. Muszę teraz wyjść do pracy, a jest u mnie kuzynka. Dużo ostatnio przeszła i nie chciałbym jej samej zostawiać. Dzisiaj przyjedzie po nią mąż. I czy nie mogłabyś się nią na chwilę zająć.
- Dobrze- odtworzył drzwi do swojego mieszkania i weszliśmy do środka.
- Sophie przyprowadziłem ci gościa- zza drzwi sypialni wychyliła się ta sama blondynka co rano. To jego kuzynka! A ja myślałam, że dziewczyna, albo ktoś- Hermiona, Sophie. Sophie, Hermiona. To ja was zostawiam. Do zobaczenia później- pocałował nas obie w policzek i wyszedł.
- To ty byłaś rano prawda?
- Tak. W ogóle przepraszam, że tak szybko uciekłam, po prostu...
- Nic się nie stało. Draco dużo mi o tobie opowiadał.
- Naprawdę?
- Tak. Muszę ci powiedzieć, że on się chyba w tobie zakochał.
- No nieźle.
- Więc wiesz. Dbaj o niego. Ostatnio bardzo się zmienił.
- Zauważyłam. Tylko dlatego z nim rozmawiam- na te słowa obie się zaśmiałyśmy.
- No tak. Wcześniej był okropnym. Ale to przez Lucjusza. Zresztą nie rozmawiajmy już o nim. Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki.
- A ja sobie zrobię herbatę. Tylko gdzie on ją trzyma?
- W szafce po lewej- nawet nie wiem skąd to wiedziałam.
- O rzeczywiście. Widzę, że dużo tu bywałaś.
- Trochę- zrobiła sobie herbatę i usiadła koło mnie na sofie.
- Jak chcesz to możesz iść.
- Nie. Chętnie z tobą jeszcze porozmawiam.
- To się ciesze. Za godzinę przyjedzie po mnie mąż. Mam nadzieję, że zdążymy się zapoznać. W końcu może będziemy rodziną.
- Może.
- Dobra to zagrajmy w 5 pytań. Ja zaczynam.
- Ok.
- Czym się zajmujesz?
- Pracuje jako pediatra.
- Od kiedy znasz Draco?
- Od pierwszego  roku w Ho...
- W Hogwarcie- wyciągnęła swoją różdżkę- Kolejne pytanie. Podoba ci się mój kuzyn?
- Tak- jaka ja szczera jestem.
- Jesteś przyjaciółką Pottera.
- Tak.
- No i ostatnie. Czy gdzybyś mogła zmienić czas, to czy byś to zrobiła?
- Nie. Dobra teraz ja. Dlaczego nie uczyłaś się w Hogwarcie?
- Uczyłam się w Beauxbatons.
- Lubisz swoją rodzinę?
- Nie wszystkich.
- Chciałaś się uczyć w Hogwarcie?
- Nie. Wolę moją szkołę.
- Długo jesteś po ślubie?
- Rok.
- Gdzie mieszkasz?
- Na obrzeżach Londynu. Mała, urokliwa miejscowość. Spodobało nam się.
- To super. Ja wybrałam mieszkanie w centrum. Trochę tu tłoczno, ale blisko do pracy. A ty gdzie pracujesz?
- W ministerstwie- nagle tak jakoś posmutniała.
- Czy coś się stało? Powiedziałam coś nie tak?
- Nie. Wszystko jest w porządku. Przypomniałam sobie coś złego. Nie ważne.
- Przepraszam, że w ogóle spytałam.
- Nic się nie stało. Naprawdę. Może kiedyś ci opowiem- nagle zadzwonił jej telefon. Wyszła do pokoju, żeby odebrać. Po chwili znowu wróciła.
- Słuchaj mój mąż już przyjechał. Muszę iść. Powiedz Draco, że zadzwonię- wzięła swoje rzeczy
 i skierowała się do wyjścia- Aaa. I Draco nie wziął kluczy, więc wiesz.
- Wiem. Leć. Miło było cię poznać.
- Nawzajem- przytuliłyśmy się i Sophie wyszła. Postanowiłam poczekać na blondyna. Jaka ja byłam głupia! Płakałam i płakałam na nic. Mogłam już rano się do niego przytulić i w ogóle. Ale nie. Ja musiałam sobie pomyśleć nie wiadomo co. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Ginny. Odebrała.
- Cześć rudzielcu. Co tam u ciebie słychać?
- Na razie wszystko dobrze. Ale wiesz coś wisi w powietrzu.
- Ale co?
- Nie wiem. Coś z Harrym. Ostatnio jej bardzo miły- zamarłam. Ginny coś chyba podejrzewa. To chyba dobrze- Właśnie się pakuje. Jadę na kilka dni do Nory.
- Myślisz, że to jest dobry pomysł?
- A dlaczego nie?
- Bo skoro Harry jest taki  miły, to może lepiej spędzić z nim czas?
- Nie. Mam już tego po dziurki w nosie. Nie wiesz co tam u Blaise'a?
- Wszytko dobrze. A co tak o niego pytasz?
- A tak. Ciekawa jestem.
- Wiesz, że ostatnio się o ciebie pytał?
- Naprawdę? Jaki on kochany.
- Yyy...
- Musze już kończyć. Do zobaczenia- rozłączyła się. Wiedziałam, że się speszyła. Ale to wszystko jest skomplikowane. Teraz znowu nasunęło mi się pytanie: Czy jej powiedzieć? Draco i Blasie mówili, że nie, ale ja sądzę, że tak trzeba. A co jak się nie pozbiera? Jak się załamie? Miliony pytań, zero odpowiedzi. Postanowiłam zrobić sobie kawę. Wiedziałam, gdzie ją trzyma więc nie było żadnego problemu. Postawiłam wodę. Ale ja dużo o nim wiem. Wyciągnęłam filiżankę i nalałam kawy. Usiadłam na sofie. Co by tu porobić? Draco pewnie szybko nie wróci. Chociaż kto wie. Włączyłam telewizor. Akurat leciała jakaś hiszpańska telenowela. Ostatnio ją chyba oglądałam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Znowu nie mogłam nic obejrzeć. Wyłączyłam telewizor i poszłam otworzyć. Draco.
- Gdzie Sophie?
- Mąż po nią przyjechał.
- To dobrze. Teraz mamy czas dla siebie.
- Stęskniłam się.
- Ja za tobą też. Opowiesz mi wszystko?
- Oczywiście, że ci opowiem, ale najpierw...- podszedł do mnie i przyciągnął mnie do siebie- Miona kocham cię.
- Ja ciebie też- odpowiedziałam i go pocałowaliśmy. Nabrałam na niego ochoty. Mocno wpiłam się w jego usta.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tu miała się pojawić scena 18+. No ale coż. Jakoś nie potrafię jej napisać. Może kiedyś. Pozostawiam to waszej wyobraźni. xd  Muszę przyznać, że jest to mój ulubiony rozdział. ♥ Mam nadzieję, że wam się też spodobaa. xd 

3 komentarze:

  1. Milo się czytało. Wspaniały rozdział. Też chciałabym przeżyć takie uczucie.

    Powiadom mnie na: mionkaijejzycie.blogujaca.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w szkole na tobie wymuszę tą scenę i ją napiszesz zobaczyć będę ci suszyć glowę tym i napiszesz! No ale super rozdział taki słodki! <3

    OdpowiedzUsuń

Informacje

Obserwatorzy