sobota, 30 marca 2013

Rozdział 4


Godzina 16. Wszystko już przygotowane. Zrobiłam makaron z kurczakiem i ze szpinakiem. Na deser zrobiłam ciasto czekoladowe. Wcześniej już zrobiłam fryzurę i makijaż, więc poszłam się od razu przebrać .Ubrałam się w taki zestaw. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam. Do środka weszła Ginny.
- Wow! Wyglądasz przepięknie.
- Ty też!- ruda była Ubrana była w ... .
- Jestem trochę przed czasem, ale mam nadzieję, że to nie jest problem.
- Oczywiście, że nie. Siadaj- powiedziałam i wskazałam jej miejsce na sofie.
- Opowiadaj!
- Ale nie ma o czym?
- Całowałaś się z nim?
-...
- Na prawdę?
- No na basenie. Założyliśmy się kto pierwszy dopłynie do końca i przegrałam. Miałam mu dać buziaka
w policzek, ale on przechylił głowę. No i... Tak wyszło.
- TO ŚWIETNIE! I jak on całuje?
- Ginny!
- No co? Jestem ciekawa.
- To sama się przekonaj.
- Wiesz, chyba nie chcę. No powiedz !
- Cudownie! Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto by tak całował.
- Uuu. Coś wisi w powietrzu.
- Nie przesadzaj.
- Ja nie przesadzam.
- No nie, wcale. Skończmy już on nim gadać, bo za chwilę oni przyjdą.
- Ok. Ale ja sądzę, że bylibyście idealną parą.
- Tak, tak. Tak jak ty i...
- Jak ja i kto?
- Yyy- na szczęście uratowało mnie pukanie do drzwi- Proszę.
- Jesteśmy.
- I znowu się spotykamy Granger. Weasley!
- Zabini! Jak miło cię widzieć- powiedziałam.
- No ja nie wiem czy tak miło.
- Oj Weasley. Wiem, że się za mną teskniłaś.
- Pewnie. Nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania z tobą.
- Przestańcie już. Lepiej siadajcie- podałam moje danie.
- Na jakie wino macie ochotę?
- A nie masz czegoś mocniejszego.
- Blaise ty tylko o jednym. Ja poproszę czerwone.
- Ja też.
- No to ja też- otworzyłam wino i nalałam im do kieliszków. Przystąpiliśmy do jedzenia. Po chwili wszystko było opróżnione.
- Może macie ochotę na deser?
- Zwariowałaś? Ja jestem już pełen- odpowiedział Draco.
- No ja muszę przyznać, że też jestem pełen.
- To co ja zrobię z moim ciastem?
- Zjecie jutro ze Smokiem.
- To nie jest taki zły pomysł- powiedział blondyn.
- No dobra. Ale żałujcie.
- Jeszcze kiedyś dasz nam spróbować.
- No nie wiem, nie wiem.
- Dasz, dasz. Już my się o to z rudą postaramy.
- Dokładnie. Wiesz co Diabełku. Nie jesteś aż wcale tak głupi, na jakiego się wydajesz.
- A ty nie jesteś, aż taka ruda, jak mi się wydawało.
- Przestańcie już.
- To on zaczyna.
- Jak dzieci. Granger może my ich zostawmy samych?
- Świetny pomysł. Może zmądrzeją.
- Ej nie zostawiajcie mnie tu z nim!
- Coś ci się nie podoba Weasley. Ja chętnie cię lepiej poznam.
- Coś mu się stało? Czy on tylko udaje?
- Spokojnie Weasley. Z Diabełkiem wszystko w porządku. Chodź Granger- powiedział Malfoy i pociągnął mnie za sobą. Wyszliśmy z mojego mieszkania i udaliśmy się do jego.
- A co jak mi zniszczą mieszkanie?
- To je naprawią. Spokojnie. Dajmy im godzinę.
- W tą godzinę to już mogą się pozabijać.
- Prędzej ruda Blaisa zabije, niż on ją.
- No w sumie.
- Teraz przyznaj mi rację, że oni idealnie do siebie pasują.
- Nadal sądzę, że lepiej pasuje do Harrego.
- Zapomnij o tym durnowatym Potterze. On jest taki sam jak szczur Weasley. Prędzej, czy później zrobi jej jakieś świństwo.
- Obyś się mylił.
- Ja się nigdy nie mylę.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz.
- W tym wypadku nie. Jak chcesz możemy się założyć.
- Nie będę się zakładać o coś, co może zniszczyć życie mojej najlepszej przyjaciółce.
- Ale gdyby oni się rozstali, to może ruda byłaby z Diabłem.
- Może, może. Ale oni się nie rozstaną. Są świetną parą.
- Wmawiaj sobie co tam chcesz. Ja tam wiem swoje.
- Jak tam sobie chcesz. Mam pytanie.
- Jakie?
- Czy się zajmuje Parkinson?
- Ciekawe, że o to pytasz. Ja sam nie wiem. Zerwałem z nią wszelkie kontakty po szkole.
- Czemu?
- Bo to jest Parkinson. Głupi mops.
- I nie ciekawi cię, co się z nią teraz dzieje?
- Jakoś ona mnie nie obchodzi.
- Zresztą nie ważne.
- Rozmawiałaś od tego czasu z Weasleyem?
- Od wtedy w kawiarni, kiedy później spotkałyśmy Blaisa nie.
- Nie myślałaś, żeby do niego wrócić?
- Nie. Nie mogłabym być z kimś kogo nie kocham.
- To dobrze.
- Co?
- A tak mi się powiedziało- widziałam, że na jego twarzy malowała się ulga i jednocześnie zmieszanie.
- Na pewno. Może pójdziemy sprawdzić co u nich?
- Dajmy im jeszcze chwilę.
- Skoro musimy.
- Może chcesz się czegoś napić?
- Może być Ognista.
- Granger i Ognista. Podoba mi się to połączenie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, no ale cóż. Jak się bawić to na całego.
- Trzymaj- powiedział i podał mi szklankę z bursztynowym płynem.
- Dzięki.
- Nie ma to jak pić sobie Ognistą, ze swoim starym wrogiem.
- Dokładnie. Ale szczerze mówiąc podoba mi się.
- No ja myślę.
- Nalej mi jeszcze.
- Proszę bardzo.
- Nie przyzwyczajaj się za bardzo.
- Do takiej Granger?
- Tak.
- Ale dlaczego? Chciałbym jeszcze kiedyś taką Granger zobaczyć.
- Może zobaczysz.
- Na prawdę?
- Jak się na prawdę zdenerwuję.
- A teraz jesteś zdenerwowana?
- Nie. Ale teraz mam ochotę.
- Lepiej chodźmy sprawdzić co u nich, bo jeszcze mi się tu upijesz.
- Ok- odpowiedziałam. Wyszliśmy z jego mieszkania i weszliśmy do mojego.
- Pogadaliście już sobie?
- Jasne. Diabełek jest bardzo uroczy.
- A ruda jest bardzo słodka.
- Poparz tylko na nich- szepnął mi do ucha Draco.
- No dobra. Może i masz racje.
- Mówiłem ci już, że ja zawsze mam rację.
- Jasne.
- A wy pogadaliście?- zapytała Ginny.
- Tak. Granger może chcesz jeszcze Ognistej?
- Nie. Na dzisiaj już wystarczy.
- Miona, ty i Ognista? Nic mnie już dzisiaj nie zaskoczy.
- Ginny nie przesadzaj. Kiedyś w Hogwarcie razem piłyśmy.
- Tak, ale to była nietypowa sytuacja.
- Jasne, jasne.
- No sama  przyznaj. Wtedy to dopiero było.
- Może nam opowiecie?
- Chciałbyś Zabini.
- Ażebyś wiedziała, że chcę.
- Miona, ja się już chyba będę zbierać.
- Ale to nie przez Zabiniego? Wiesz on trochę ma nie po kolei w głowie, ale jakoś da się z nim wytrzymać.
- Nie, to nie przez niego. Obiecałam Harremu, że będę wcześnie.
- Ginny proszę cię zostań jeszcze. Przecież Harry jakoś to zrozumie. W końcu on chyba się ciągle spóźnia.
- Wiem Miona. Ale ja muszę.
- No ruda. Skoro musisz. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia- powiedziała i już jej nie było.
- Szkoda, że poszła. Ona na prawdę jest w porządku. Głupi Potter.
- Oj Diabełku spokojnie. Jeszcze się spotkacie.
- Oby. Granger masz Ognistą? Muszę się napić.
- Coś by się znalazło.
- No to nalej. Chyba, że chcesz się nas już pozbyć.
- Nie oczywiście, że nie- powiedziałam i podeszłam do szafki, w której trzymałam wszelkiego rodzaju alkohole. Wzięłam Ognistą i nalałam mu do szklanki.
- To mi też możesz nalać- powiedział Malfoy. Skoro jemu też nalałam, to sobie też.
- Wypijmy za zgodę.
- Za zgodę- odpowiedziałam i upiłam łyk bursztynowego napoju.

I tak przegadaliśmy kilka godzin.  Obudziłam się o 10. Jak dobrze, że była niedziela. Nie musiałam iść do pracy. Miałam potwornego kaca. Wypiliśmy chyba z cztery butelki. Z niechęcią wstałam i poszłam do łazienki. Gorąca kąpiel dobrze mi zrobiła. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w...  . Zjadłam dwa tosty
 i wypiłam z dwa kubki kawy. Poczułam się trochę lepiej. Wzięłam komputer i zaczęłam przeglądać portale. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałam. Dzwoniła Ginny.
- Cześć Ginny. Jak tam po wczorajszym?
- Świetnie.
- Harry nie robił ci wymówek ?
- W zasadzie to nawet nie wiem czy był w domu.
- Jak to?
- Kiedy wróciłam to go nie było, a jak wstałam to też go nie było.
- To okropne.
- Jakoś się przyzwyczajam.
- Porozmawiaj z nim!
- Nie wiem czy to coś pomoże.
- Spróbuj przynajmniej. Jak nie wyjdzie to wiesz...
- Wiem. Mogę go zostawić. Czasem się zastanawiam, czy to nie byłoby najlepsze rozwiązanie.
- Nie wiem co mogę ci powiedzieć.
- Najlepiej już o tym nie mówmy.
- Ale zadzwonisz do mnie kiedy już porozmawiacie?
- Oczywiście. A teraz opowiadaj.
- Ale o czym?
- Co robiliście jak poszłam?
- Rozmawialiśmy, piliśmy Ognistą i takie tam.
- Widać, że ich towarzystwo ci służy.
- A to niby dlaczego?
- No wiesz taka jakaś radosna jesteś.
- A wcześniej nie byłam.
- No byłaś, ale nie aż tak.
- Mów sobie co tam chcesz.
- Dobra ja już muszę kończyć. Chyba Harry wrócił. Zadzwonię potem.
- Ok. Powodzenia.
- Nie dziękuje- rozłączyła się. Wzięłam laptopa i wróciłam do przeglądania. Niestety nie było mi to dane, gdyż ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Panna Hermiona Granger?
- Tak to ja.
- Proszę, to dla pani- powiedział i podał mi piękny bukiet czerwonych róż.
- To na pewno dla mnie?
- Tak.
- A od kogo można wiedzieć?
- Niestety nie mogę udzielić takiej informacji.
- Oczywiście. Dziękuję bardzo.
- Do widzenia.
- Do widzenia- powiedziałam i zamknęłam drzwi. Włożyłam je do wazonu. Były cudne. Ciekawe kto mi je przysłał. Może to... E nie. Wyłączyłam laptopa, bo i tak zostało by mi to przerwane. Nie pomyliłam się. Po chwili zadzwonił telefon.
- Rozmawiałam z nim.
- I co?
- Powiedział, że postara się wracać wcześniej.
- To dobrze.
- Ale nie wiem jak wyjdzie to w praktyce.
- Będzie dobrze.
- Mam wątpliwości, ale zaryzykuje.
- Nic nie stracisz.
- Wiem. Wydarzyło się coś przez te kilkanaście minut.
- Dostałam piękny bukiet czerwonych róż.
- Oo. Od kogo?
- Nie wiem właśnie.
- Pewnie od Malfoya.
- Nie byłabym tego taka pewna.
- Czemu?
- No bo po co on miałby mi wysyłać kwiaty. Właściwie po co ktoś w ogóle mi je wysyłał.
- Przestań. Fajnie tak czasem dostać kwiaty.
- No fajnie. Ale ja chcę chociaż wiedzieć od kogo.
- Na pewno się dowiesz.
- Mam taką nadzieję.
- Muszę kończyć.
- Ok. To cześć.
- Cześć. A i jak się dowiesz od kogo to zadzwoń.
- Ok- powiedziałam i rozłączyłam się.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Mam nadzieję, że wam się podoba. Proszę komentujcie.



5 komentarzy:

  1. super!! z niecierpliwością czekam na kolejny!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze za dużo dialogów, za mało opisów, po drugie styl ma wiele do życzenia. Ale pomysł podoba mi się bardzo i moim zdaniem gdybyś popracowala nad stylem byłoby idealnie. Czytam dalej :D

    OdpowiedzUsuń

Informacje

Obserwatorzy